Mecz drużyn, które się chyba nie lubią

Górale zmierzą się w sobotę ze Zniczem Pruszków. Obie drużyny chyba nie czują do siebie sympatii: w dwóch ostatnich sezonach jedni drugim odbierali w ostatniej kolejce szansę na historyczny awans do ekstraklasy

- W podświadomości zostało to przykre zdarzenie. Będzie więc dodatkowa mobilizacja, żeby ich pokonać. Ja innego scenariusza, niż nasze zwycięstwo, nie biorę pod uwagę - zapowiada jeden z liderów Podbeskidzia Dariusz Kołodziej.

Czas najwyższy, aby mający ambitne plany bielszczanie wreszcie zaczęli wygrywać. Na razie ich dorobek punktowy jest skromny - trzy punkty zdobyte po trzech remisach. - Nie ma co się załamywać. W zeszłym roku Podbeskidzie świetnie wystartowało, a z awansu i tak nic nie wyszło. Może teraz będzie na odwrót - pociesza się Kołodziej i dodaje: - Mecz z Kluczborkiem zwyczajnie chłopakom nie wyszedł, ale w Szczecinie były już symptomy bardzo fajnej gry. Patrzymy na najbliższy mecz z optymizmem, zwłaszcza że Znicz też nie jest jeszcze w optymalnej formie.

Z powodu urazów z gry w sobotnim meczu wykluczeni są Rafał Jarosz oraz Bernard Ocholeche. Do składu wraca Bartłomiej Konieczny, który ma zagrać w specjalnej masce chroniącej złamany w meczu z Sandecją nos. Dodajmy, że 4-letni kontrakt z klubem podpisał bramkarz Paweł Linka (ostatnio greckie Xanthi, wcześniej m.in. Odra Wodzisław).

Początek sobotniego meczu o godz. 17.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.