Podbeskidzie wygrywa, Afrykanie w rolach głównych

Afrykanie w rolach głównych meczu w Bielsku-Białej: Zimbabwańczyk Matawu najlepszy na boisku, Nigeryjczyk Salami bezmyślnie osłabił zespół ze Stalowej Woli. Podbeskidzie wygrywa i wraca do gry o awans!

Ekipa ze Stalowej Woli jest w tym roku pogromcą faworytów: wysoko pokonała Koronę Kielce, a potem bezbramkowymi remisami zastopowała Widzew i Zagłębie Lubin. Wiosną przegrali ledwie jedno spotkanie i śmiało mogli ubiegać się o tytuł czołowej drużyny tej rundy. Rozpędzoną "Stalówkę" powstrzymało jednak Podbeskidzie, które nie rezygnuje z walki o ekstraklasę.

Bohaterami meczu byli Afrykanie. Nigeryjczyk Abel Salami w stolicy Podbeskidzia jest znany bardzo dobrze, grał przecież pod Klimczokiem przed pięciu laty. Obecnie jest najlepszym strzelcem Stalówki, ale i najbardziej karanym zawodnikiem drużyny trenera Władysława Łacha.

- Uprzedzałem go, żeby uważał na faule, bo nazbierał już osiem kartek, a po dziesięciu czekałaby go pauza w dwóch spotkaniach - kręcił głową szkoleniowiec Stali. Salami na faule uważał, ale i tak błyskawicznie złapał dwie kartki. W ósmej minucie sędzia pokazał mu pierwszą za symulowanie faulu, a kwadrans później za zagranie ręką w polu karnym Podbeskidzia zobaczył drugą i w efekcie musiał opuścić boisko. - Czerwona kartka ustawiła mecz. Myślę, że jeżeli gralibyśmy w jedenastu Podbeskidzie nie grało by tak ofensywnie, a tak całe spotkanie ułożyło się pod dyktando bielszczan - mówił potem Tadeusz Krawiec, pomocnik gości.

Numerem jeden w sobotnim spotkaniu był inny Afrykańczyk, Clemence Matawu. Pomocnik, który zimą nie załapał się do Legii od pierwszej minuty szalał na boisku, był prawie nie do powstrzymania dla piłkarzy ze Stalowej Woli. W 36 minucie po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego pierwszą bramkę dla gospodarzy strzelił Sławomir Cienciała. Majstersztykiem była akcja w II połowie, gdy po dośrodkowaniu Damiana Chmiela szczupakiem do piłki rzucił się Matawu i głową wpakował ją do siatki. Schodzącego z boiska jeszcze przed końcem pomocnika z Zimbabwe pożegnała owacja bielskich kibiców, chwilę wcześniej trzeciego gola strzelił jeszcze Krzysztof Chrapek.

Na pomeczowej konferencji trener Łach przypomniał, że przed sezonem zapowiedział, że Podbeskidzie awansu nie wywalczy. - Ale wasz dyrektor też w prasie mówił, że Stalowa Wola z ligi spadnie - tłumaczył się Łach.

Tymczasem bielszczanie zapowiadają, że szykują efektowny finisz. - Marzeń o awansie nie porzuciliśmy. Ale do tego musimy seryjnie wygrywać - zapowiada bramkarz Łukasz Merda. Pewne jest, że Podbeskidzie minęło rozbitą w Poznaniu Koronę, a w środę gdy inni będą się męczyć na boisku bielszczanom zostaną dopisane trzy punkty za walkower z Kmitą. Czy ta seria potrwa dalej?

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Stal Stalowa Wola 3:0

Bramki: 1:0 Cienciała (36.), 2:0 Matawu (68.) 3:0 Chrapek (87.)

Podbeskidzie: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Osiński - Matawu (88. Malinowski), Matusiak Ż, Żmudziński Ż, Świerblewski Ż (61. Chmiel) - Chrapek, Matus (82. Zaremba).

Stal: Wietecha - Paknys, Piszczek, Treściński Ż, Maciorowski - Szwajdych (70. Wasilewski), Uwakwe, Cebula (85. Muzyczuk), Krawiec, Jeżewski (55. Karcz) - Salami Ż CZ

Sędziował: Jarosław Chmiel (Warszawa). Widzów: ok. 2000.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.