Wielkie emocje w meczu Podbeskidzia z Łęczną

Stawowy kontra Brosz. Emocje gwarantowane. Cztery gole, siedem kartek, niewykorzystany karny w meczu Podbeskidzia z Górnikiem Łęczna.

Nieco ponad rok temu Marcin Brosz i Wojciech Stawowy stanęli już przeciw sobie. Ten pierwszy z Podbeskidziem przybył po punkty do Gdyni, Stawowy prowadził wtedy faworyzowaną Arkę. Bielszczanie prowadzili przez cały mecz, nawet dwoma bramkami, ale wygrali gospodarze, którzy dwa gole wbili w doliczonym czasie gry. Emocje były ogromne, to był jeden z najciekawszych meczów poprzedniego pierwszoligowego sezonu.

W ten weekend obaj stawiający na ofensywę trenerzy znowu się spotkali. Tym razem w Bielsku-Białej, gdzie Podbeskidzie zmierzyło się z prowadzonym przez Stawowego Górnikiem Łęczna.

Gospodarze w 5 minucie objęli prowadzenie po strzale Rafała Jarosza. Spiker nie zdążył jeszcze dobrze powiedzieć nazwiska strzelca, gdy goście wyrównali. Zagapienie obrońców wykorzystał czarnoskóry Prejuce Nakoulma. Zawodnik z egzotycznego Burkina Faso był tego popołudnia najlepszy na boisku i mógł strzelić jeszcze kilka bramek.

Gdy kibice szykowali się do przerwy, bramkę "do szatni" strzelił dla gości Radosław Bartoszewicz. Trener Brosz dokonał w II połowie aż trzech zmian, ale gra jego zespołu zazębiła się dopiero siedem minut przed końcem, gdy Krzysztof Chrapek pokonał Jakuba Wierzchowskiego. Emocje były do ostatniego gwizdka, bo chwilę potem sędzia podyktował rzut karny dla miejscowych! Dwa tysiące bielskich kibiców zerwało się z miejsc, ale Paweł Żmudziński trafił... prosto w ręce Jakuba Wierzchowskiego.

- Wyczułem go. Szkoda, bo mogliśmy tu wygrać - kręcił głową golkiper Górnika. - Niesamowity mecz, ale nas ten jeden punkt nie cieszy - mówił Jarosz, pomocnik "górali".

Emocji nie brakowało długo po końcowym gwizdku. Stawowy zaprezentował iście góralski charakter i w drodze do tunelu zaczął kłócić się z bielskimi kibicami, którzy zawzięcie przez cały mecz go obrażali.

Na pomeczowej konferencji szkoleniowiec Górnika przeprosił za swoje zachowanie podczas polemiki z fanami, ale po kilku kolejnych minutach przed klubowym budynkiem znów wdał się w utarczkę słowną z kilkoma bielskimi fanami. Było gorąco, obie strony musiał rozdzielać Władysław Szypuła, dyrektor Podbeskidzia. Ciekawe kiedy i gdzie kolejny mecz drużyn Brosza i Stawowego?

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Górnik Łęczna 2:2 (1:2)

Bramki: 1:0 Jarosz (5.), 1:1 Nakoulma (6.), 1:2 Bartoszewicz (45.), 2:2 Chrapek (83.)

Podbeskidzie: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny Ż, Osiński - Chrapek, Jarosz Ż, Matusiak (74. Chmiel), Żmudziński - Zaremba (62. Matawu), Matus (46. Sikora).

Górnik: Wierzchowski - Tomczyk, Nikitović Ż, Karwan, Radwański Ż - Bazler Ż, Szymanek, Bartoszewicz - Nazaruk, Witkowski Ż (90. Stachyra), Nakoulma Ż

Sędziował: Łukasz Śmietanka (Radom). Widzów: 2500.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.