Euzebiusz Smolarek - nazwisko zobowiązuje

Po nieudanych Mistrzostwach Europy Ebi chce odbudować formę w angielskim Boltonie. Po kłopotach w reprezentacji ponownie strzela dla niej gole. W jego karierze były już wzloty i upadki. A wszystko zaczęło się 27 lat temu.

Euzebiusz, choć 9 stycznia 1981 roku urodził się w Łodzi, dzieciństwo spędził już w Holandii. W klubie Spirit uit Ouderkerk aan den Ijssel stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Młody Smolarek miał nie tylko talent, ale i genetyczne predyspozycje. Ojciec jednego z najsłynniejszych obecnie sportowców naszego kraju, Włodzimierz był gwiazdą reprezentacji Polski. 60 razy zagrał w barwach narodowych, a w 1982 r. podczas mundialu w Hiszpanii zajął z drużyną Antoniego Piechniczka trzecie miejsce na świecie.

Piłkarskie początki

W 1993 roku "Ebi" trafił do drużyny młodzieżowej czołowego klubu holenderskiego, Feyenoordu Rotterdam. W 2000 roku zadebiutował w pierwszej drużynie, strzelając przez pięć sezonów Eredivisie 12 goli. Występy w holenderskim klubie przyniosły mu pierwsze propozycje zagranicznych kontraktów, jak również powołanie do reprezentacji Polski, w barwach której zadebiutował w lutym 2002 roku. Na Cyprze kadra Engela pokonała 4:1 Irlandię Północną, a Euzebiusz zaliczył asystę przy jednej z bramek. Piłkarza zabrakło jednak, z powodu ciężkiej kontuzji, na nieudanym dla Polski mundialu w Korei i Japonii. Na domiar złego, w tamtym okresie wykryto również w organizmie zawodnika marihuanę i zawieszono na trzy miesiące. "Ebi" zdołał jednak oczyścić się z zarzutów.

Rozkwit kariery

Na przełomie 2004 i 2005 roku Smolarek przeniósł się do słynnego niemieckiego zespołu, Borussii Dortmund, dla której już w pierwszym sezonie strzelił aż 15 bramek! - Na taki sukces musiałem ciężko pracować, niczego nie dostałem za darmo. Nawet wtedy, siedząc na ławce w Rotterdamie, wiedziałem, że w końcu pokażę, na co mnie stać. I to nie jest żadna arogancja z mojej strony, ja po prostu wierzyłem, że zacznę grać na takim poziomie - mówił wtedy piłkarz, który w Borussii zdobywał nie tylko bramki, ale zyskał również ogromną popularność. Kibice niemieckiej drużyny śpiewali na cześć Polaka specjalną piosenkę, a najwierniejsze fanki przysyłały listy miłosne. - Takich rzeczy nie można traktować poważnie, można się tylko pośmiać - mówił "Ebi", dla którego miłość nie jest bynajmniej śmiesznym tematem. Ku rozpaczy wielu fanek jego talentu i urody Smolarek darzy uczuciem Holenderkę, Thirzię. Zdjęcia zakochanych opublikowała prasa bulwarowa, a z czasem sam piłkarz przestał kryć się z uczuciem.

Na Półwyspie Iberyjskim

Po latach "tłustych" i dla Smolarka przyszedł trudny okres. Borussię Dortmund opuścił trener Bart van Marwijk, który najpierw wypożyczył Polaka do niemieckiego klubu, a później nakłonił działaczy do transferu definitywnego piłkarza Feyenoordu. "Ebi" nie pasował już do koncepcji nowego szkoleniowca, a pozycja rezerwowego nie spełniała jego oczekiwań. Nie zastanawiając się długo na początku sezonu 2007/08 napastnik skorzystał z okazji i przyjął propozycję hiszpańskiego Racingu Santander. - Chcę znowu zostać piłkarzem roku w Polsce - podkreślał wówczas zdobywca tego tytułu w latach 2005, 2006 i 2007.

Debiut Polaka w zespole z Półwyspu Iberyjskiego był nie tyle nieudany, co wręcz katastrofalny. W spotkaniu przeciwko swojemu ulubionemu zespołowi, Barcelonie, Euzebiusz wszedł z ławki, ale już po 12 minutach gry ujrzał czerwoną kartkę! Z czasem jednak coraz lepiej radził sobie w Primera Division, choć pierwszego sezonu w hiszpańskim klubie na pewno nie mógł zaliczyć do najbardziej udanych. Strzelił tylko cztery gole w lidze.

Bohater reprezentacji

Trener reprezentacji Leo Beenhakker nie od początku darzył "Ebiego" zaufaniem. Dla piłkarza jeszcze wtedy Borussii Dortmund często brakowało miejsca podstawowej jedenastce. Przełomowym momentem okazały się dwa jesienne mecze 2006 r. z Kazachstanem i Portugalią. W obu Ebi zapewnił reprezentacji Polski trzy punkty w pierwszym zdobył jednego gola, a w drugim - dwa. Smolarek okazał się najlepszym polskim strzelcem w eliminacjach Euro 2008 (strzelił 8 goli), zapewniając awans biało-czerwonym swoimi dwoma bramkami w meczu z Belgią w Chorzowie.

Euro - początek kłopotów

Na Mistrzostwa Europy Smolarek pojechał jako gwiazda reprezentacji. Zawiódł podobnie jak cały zespół. Przegrywając z Niemcami i Chorwacją oraz remisując z Austrią Polska zajęła ostatnie miejsce w grupie. W pierwszych dwóch spotkaniach Ebi był cieniem bohatera z eliminacji. W ostatnim spotkaniu, z Chorwatami, na boisko wszedł dopiero w drugiej połowie, za co miał żal do Leo Beenhakkera. Po turnieju krytyka zespołu Holendra nie ominęła także jego.

Smolarek zaczął mieć również problemy w klubie. Niezadowoleni z jego postawy działacze Racingu Santander chcieli go sprzedać. W lipcu Polak był bliski przejścia do francuskiej Tuluzy, jednak sam zawodnik zbyt długo negocjował kontrakt i francuski klub wycofał się z oferty. Ostatecznie, tuż przed zamknięciem letniego okna transferowego, pod koniec sierpnia Smolarek został wypożyczony na rok do angielskiego Boltonu występującego w Premier League. Po zaledwie dwóch treningach Ebi zadebiutował w nowym klubie przeciwko Arsenalowi Londyn. Nie udało mu się jednak wywalczyć miejsca w podstawowym składzie Boltonu.

Na polu reprezentacyjnym zrzucony z piedestału ulubieńca kibiców Smolarek poczuł się urażony za krytykę jego występów na Euro. Zdarzyło mu się nawet odmówić wywiadu w języku polskim na konferencji prasowej w Anglii. Od Euro miał też żal do selekcjonera, który pogłębiła zmiana gracza Boltonu już w przerwie towarzyskiego meczu z Ukrainą i brak gry w pierwszym meczu eliminacji do Mistrzostw Świata ze Słowenią. Ebi dał temu wyraz w kolejnym spotkaniu, z San Marino, w którym po strzelonej bramce pokazał gest zmiany w kierunku polskiej ławki rezerwowych. Beenhakker nie zrezygnował jednak ze Smolarka. Po wyjaśnieniu wątpliwości Holender stawiał na zawodnika Boltonu w kolejnych spotkaniach eliminacji. W meczu ze Słowacją napastnik odwdzięczył się bramką.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.