Marcin Mięciel zawodnikiem weekendu w Bundeslidze

Marcin wer? Marcin kto? - pyta niemiecki piłkarski tygodnik "Kicker", który po sobotniej kolejce wybrał Mięciela na zawodnika weekendu. I odpowiada: artysta piłki. - Przypadek? Szczęście? Wcale nie. Takie gole często wychodziły mu w Polsce - pisze o byłym napastniku Legii, który wszedł na ostatnie 11 minut meczu Borussii Moenchengladbach z Hamburgiem i strzelił fantastyczną bramkę - przewrotką.

Marcin Mięciel zawodnikiem weekendu w Bundeslidze

Marcin wer? Marcin kto? - pyta niemiecki piłkarski tygodnik "Kicker", który po sobotniej kolejce wybrał Mięciela na zawodnika weekendu. I odpowiada: artysta piłki. - Przypadek? Szczęście? Wcale nie. Takie gole często wychodziły mu w Polsce - pisze o byłym napastniku Legii, który wszedł na ostatnie 11 minut meczu Borussii Moenchengladbach z Hamburgiem i strzelił fantastyczną bramkę - przewrotką.

Rzeczywiście tego typu zagrania to jego znak firmowy. Kibice Legii często się śmiali, że tam, gdzie wystarczyło dołożyć nogę, Mięciel musi strzelać przewrotką.

W meczu reprezentacji z Cyprem w Bełchatowie też strzelił bramkę "nożycami".

Urodził się 22.12.1975 r. w Gdyni. 186 cm, 72 kg. Do Legii przyszedł w roku 1994, w ataku zastępując sprzedanego do Hiszpanii Wojciecha Kowalczyka. Gdy Janusz Romanowski, ówczesny sponsor klubu z Łazienkowskiej, zaczął tworzyć drużynę mającą zawojować Ligę Mistrzów, konkurencja zrobiła się tak mocna, że utalentowanego napastnika wypożyczono do ŁKS na pół roku.

Od lat starały się o niego zagraniczne kluby. W roku 1997 za 2 mln dolarów chciał go kupić Panathinaikos Ateny (Grecy później ponowili ofertę). Następnie zgłaszały się Feyenoord Rotterdam i FC Metz. Jednak ponieważ przy ewentualnym transferze Legia musiałaby oddać Romanowskiemu, do którego należała karta Mięciela, aż 1,2 mln dol., do transakcji nie dochodziło. Udało się dopiero przed rozpoczęciem tego sezonu. Mięciel strzelił w polskiej lidze 13 goli, a następnie został wypożyczony na rok za 500 tys. marek do Borussii Moenchengladbach, beniaminka Bundesligi. Nie wywalczył miejsca w pierwszym składzie, grywał "ogony". Tak było i w meczu z Hamburgiem.

W Warszawie był jedną z największych gwiazd Legii. Nie tylko ze względu na umiejętności. W niedawnym plebiscycie "Gazety" na najpiękniejszych polskich sportowców uplasował się w ścisłej czołówce. Miłośnik motocykli i żelu. W Warszawie miał specjalny zakład fryzjerski, w którym w pocie czoła układano mu błyszczącą fryzurę.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.