Piłkarskie licencje - Poradnik dla bliskich krachu

Czy polski klub ma szansę uniknąć bankructwa? Oto krótki poradnik "Gazety" - stworzony przy biernym współudziale PZPN - w jaki sposób można uzyskać licencję i nie doprowadzić klubu do upadku

Piłkarskie licencje - Poradnik dla bliskich krachu

Czy polski klub ma szansę uniknąć bankructwa? Oto krótki poradnik "Gazety" - stworzony przy biernym współudziale PZPN - w jaki sposób można uzyskać licencję i nie doprowadzić klubu do upadku

Od sezonu 2003/2004 UEFA zamierza wprowadzić licencje dla klubów, które chcą wystąpić w międzynarodowych rozgrywkach. Władze Polskiego Związku Piłki Nożnej, aby przygotować nasze kluby na ten moment, już od przyszłego sezonu wprowadzą własne licencje. Kto ich nie otrzyma, nie będzie mógł występować w lidze.

1. Zburzyć stadion

Wprowadzanie licencji nadzoruje wiceprezes PZPN Eugeniusz Kolator. Szefem działu licencji jest Władysław Puchalski, współpracuje z nim Marcin Stefański, zastępca sekretarza generalnego związku.

- Pan Puchalski został zatrudniony od 1 lipca - mówi prezes PZPN Michał Listkiewicz. - Ale pracuje za pieniądze UEFA. Mamy więc środki na ekspertyzy prawne lub studia techniczne i budowlane, jeśli kluby będą ich potrzebować.

A pewnie będą, i to bardzo. Jednym z najważniejszych i najtrudniejszych wymagań, które muszą spełnić polskie kluby, jest bowiem konieczność stworzenia dziesięciu tysięcy siedzących, zadaszonych miejsc.

- Stan techniczny naszych stadionów jest przerażający - komentuje Tadeusz Diakonowicz, sędzia piłkarski i zarazem szef firmy instalującej krzesełka na stadionach. - Prace na nich trzeba rozpoczynać w zasadzie od podstaw, zbudować stalową konstrukcję, a dopiero na niej zamontować siedziska. A potem i tak trzeba je nieustannie konserwować, co tylko powiększa koszty. Najłatwiej, najtaniej i najszybciej wybudować nowy stadion. Płaci się o połowę mniej niż za modernizację. Tak dzieje się np. na Zachodzie.

- Zbigniew Boniek zasugerował kiedyś, że za to, co włożono w remont Stadionu Śląskiego, można by wybudować cztery piękne, nowoczesne stadiony - dodaje Listkiewicz. - Nie kwestionuję konieczności stworzenia stadionu narodowego, ale w Polsce potrzeba przede wszystkim kilkanaście obiektów na 12-15 tys. osób.

Wydaje się jednak, że jak na polskie warunki byłyby to całkiem duże budowle. Średnia frekwencja na ligowych meczach to tylko 4,5 tys. widzów.

- UEFA bierze pod uwagę liczbę ludności danego kraju - wyjaśnia Listkiewicz. - Nie interesuje jej, że teraz ludzie nie chodzą na mecze. Uważa, że widocznie to wina słabego poziomu rozgrywek, złej reputacji ligi czy właśnie złych stadionów.

U nas - aby zgodnie z zaleceniami UEFA stworzyć widzom komfortowe warunki oglądania futbolowych spektakli - wprowadzono dla klubów okres przejściowy.

- Przyjmijmy, że stadion ma dwa tysiące krzeseł, a 18 tysięcy ławek. Dla nas będzie to oznaczało, że to stadion na dwa tysiące osób. Reszta to wirtualne miejsca, tak jakby ich nie było - komentuje Marcin Stefański. - Ale klub dostanie licencję.

Ile kosztuje instalacja krzesełek? Diakonowicz twierdzi, że jedno siedzisko to wydatek ok. 120 zł. Czyli - bez zadaszenia - nowiutkie trybuny na dziesięć tysięcy miejsc będą kosztować ok. 1,2 mln zł.

Ale nie ma co się łudzić, że to koniec.

- Śledzę, co dzieje się we Włoszech, ponieważ jestem zaprzyjaźniony z kilkoma Włochami. Właśnie od nich kupuję krzesełka. Na San Siro wymienia się rocznie ok. 500 zniszczonych siedzisk. To co będzie u nas? Foteliki są dla ludzi na określonym poziomie kultury. Oznacza to, że nasi kibice jeszcze do niego nie dorośli - komentuje Diakonowicz.

W rozmowie z Michałem Listkiewiczem zaproponowaliśmy więc alternatywne rozwiązanie. Widzowie nie będą niszczyć miejsc, na których siedzą - sugerowaliśmy - jeśli np. sami zaczną z nimi przychodzić. Czy możliwe jest więc, by każdy wchodził na stadion z własnym krzesłem i - stosując się do wymogu zadaszenia stadionu - z własnym parasolem?

- To ironia i przesada - komentuje prezes PZPN.

2. Działać wespół zespół

Listkiewicz dodaje jednak, że w każdej sytuacji można znaleźć dobre rozwiązanie.

- Nie ma co się nadymać i mówić: muszę mieć swój stadion. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kluby np. z Górnego Śląska zrobiły coś wspólnymi siłami - proponuje. - Nie jest przecież powiedziane, że każda drużyna musi grać na własnym obiekcie. Licencja tego nie wymaga. Spójrzmy na Mediolan czy Monachium. Inter i AC Milan oraz Bayern i TSV 1860 grają na wspólnych stadionach miejskich. Nie mogę zrozumieć uporu - o podłożu czysto emocjonalnym - jaki wykazują w Warszawie Legia i Polonia. Co by się stało, gdyby Polonia grała na Legii?

Działacze PZPN wspólne działanie zalecają również przy spełnieniu kolejnego wymogu UEFA - zainstalowaniu na stadionie oświetlenia. Jego założenie kosztuje około miliona dolarów.

- Kluby mogłyby zebrać się do kupy i wspólnie zamówić światło - opowiada Stefański. - Jak będzie ich np. pięć, to nie zapłacą już po milionie dolarów, tylko mniej. Trzeba trochę pokombinować.

3. Wyjechać po maszty

Oto, jakie kombinacje zdaniem Marcina Stefańskiego wchodzą w grę:

- Można wziąć przykład z Radomska, które buduje oświetlenie metodą chałupniczą. Klub kupił maszty od telekomunikacji w cenie złomu, wszystko robione jest po niższych kosztach. I jak na nasze warunki ligowe wygląda to całkiem nieźle. Poza tym warto sprawdzić, czy na Zachodzie ktoś nie pozbywa się świateł w cenie demontażu. Kluby niemieckie, które są trochę bogatsze od polskich, przechodzą na inny system oświetlenia. Wprowadzają zmiany konstrukcyjne, a lampy instalują w dachu. Rezygnują przy tym z klasycznych słupów. Można je spokojnie wziąć. Może więc warto wybrać się za naszą zachodnią granicą, rozejrzeć się... - proponuje Stefański.

- Nasze kluby najwięcej problemów będą miały właśnie ze stadionami - podsumowuje Listkiewicz. - Nie będziemy jednak bezwzględni, bo to my jesteśmy dla klubów, a nie kluby dla nas. Jeżeli gdzieś inwestycja zostanie rozpoczęta, robota będzie szła i będą na nią środki, nie zaprzepaścimy tego. Nie powiemy: no, panowie, wczoraj minął wam termin, a do zakończenia prac pozostał kwartał. Natomiast jeśli stwierdzimy, że mimo obietnic nic się dzieje - tak jak chociażby w przypadku stadionu Polonii Warszawa - będziemy bardzo rygorystyczni.

Listkiewicz zapewnia, że UEFA również nie chce działać na niekorzyść piłkarskich klubów.

4. Zlikwidować lewą kasę

Polskie kluby mogą także liczyć na łaskawsze traktowanie, jeśli chodzi o wymagania finansowe. Projekt UEFA zakłada, że klub otrzyma licencję tylko pod warunkiem, iż jest spółką i przynosi dochód.

- U nas chodzi o stworzenie takich mechanizmów, by przede wszystkim zapobiec upadłości - komentuje Stefański. - Jeśli klub ma dług, ale otrzyma gwarancje z banku i będzie go spłacał, to otrzyma licencję.

Kluby muszą także, rzecz jasna, opłacać ZUS i podatki. PZPN wyda jednak licencję, jeśli klub przyzna się, że ma zadłużenie, które np. spłaca na raty.

- Patrząc na zadłużenie, jakie ma np. Fiorentina, to u nas jeszcze nie jest tak tragicznie - mówi Stefański. - Stomil Olsztyn ma np. ok. 2 mln dol. długu. To dla mądrze zarządzanego klubu w Europie Środkowej rzecz do odrobienia. Po zastosowaniu kryteriów finansowych nie powinno być zbyt wielu ofiar, choć akurat tego wymogu kluby boją się najbardziej. Pojawiły się pytania, czy jakoś nie da się tego ominąć.

Każdy klub będzie systematycznie - od chwili wprowadzenia licencji - poddawany kontroli finansowej.

- Chodzi o to, żeby osoby, które mają odpowiednie uprawnienia, dały głowę, że klub jest wypłacalny - tłumaczy Stefański. - Niektóre kluby boją się tego, dwa nie zgodziły się na przeprowadzenie niedawnego próbnego audytu. Jednym z nich był GKS Katowice. Gdyby doszło do tego za dwa lata, to GKS nie mógłby grać w lidze - mówi Stefański.

- Sportowa spółka akcyjna to przejrzystość finansowa i "badanie" klubu przez niezależnych księgowych. To może odczarować złą opinię o polskiej piłce, o transferach pieniędzy pod biurkami itd. - mówi Tadeusz Tomaszewski, przewodniczący sejmowej komisji kultury fizycznej i turystyki, która ostatnio spotkała się z przedstawicielami PZPN, by porozmawiać o wymaganiach UEFA.

5. Pracować z młodzieżą

Poza tym europejskie władze piłkarskie żądają, by kluby pracowały z młodzieżą. Powinny zostać opracowane np. plany rozgrywek lig podwórkowych.

- Akurat u nas z liczbą drużyn młodzieżowych nie jest tak źle. Udało się nam nawet wygospodarować dodatkowe pieniądze od UEFA na szkolenie juniorów. Klub może dostać dodatkowo ok. 50 tys. zł, jeśli przedstawi rachunki, które potwierdzają, że zainwestował w młodych piłkarzy. Część klubów już to nawet zrobiła - kończy Marcin Stefański.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.