Sylwetka Pawła Janasa

Sylwetka Pawła Janasa

Janas pochodzi z Pabianic koło Łodzi gdzie przyszedł na świat w 1953 roku. Rodzina nie miała żadnych tradycji sportowych, ale trzej bracia - Wiesław, Sławomir i najmłodszy Paweł - od najmłodszych lat grali w piłkę nożną. - Mieszkaliśmy tuż przy boisku "na zielonej górce" - mówi Sławomir Janas.

Swą piłkarską karierę Paweł Janas rozpoczął we Włókniarzu Pabianice. Było to jeszcze w drużynie juniorów. - Pamiętam, że Paweł był najpierw bramkarzem, ale jak mama poszła kiedyś na boisko i zobaczyła, że ktoś go kopnął, od razu zabroniła mu gry w bramce. I tak Paweł został skrzydłowym - opowiada brat Janasa.

Na nowej pozycji na boisku Janasowi szło tak dobrze, że zdobył z Włókniarzem mistrzostwo województwa łódzkiego. - W nagrodę pojechali do ZSRR (na Litwę). To było wydarzenie - mówi Sławomir Janas. Wkrótce potem Paweł Janas trafił do Widzewa Łódź, który wówczas budował swoją potęgę. Zanim wyjechał z Pabianic, spotkał tam swoją przyszłą żonę - Urszulę, która była koszykarką Włókniarza.

Wraz z Widzewem w 1975 r. Janas awansował do ekstraklasy. Do Łodzi trafił też Zbigniew Boniek. Janas i Boniek chodzili razem do technikum ekonomicznego. W Widzewie Łódź rozegrał 70 meczów i strzelił dwa gole.

Podczas służby wojskowej Janas został piłkarzem Legii Warszawa. Wtedy był już obrońcą - i to jakim. W marcu 1976 r. zadebiutował w reprezentacji Polski w przegranym 1:2 meczu z Argentyną. Do Widzewa już nie wrócił i występował w Legii aż do mistrzostw świata w Hiszpanii w 1982 r. Na mundialu Janas należał do podstawowych zawodników kadry, podczas mistrzostw zagrał we wszystkich spotkaniach. Polacy zakończyli imprezę na trzecim miejscu, choć wiele wskazywało na to, że odpadną już w fazie grupowej. O awansie przesądziło jednak zwycięstwo z Peru 5:1. - Mieliśmy już wykupione bilety na powrót. Wygraliśmy i trzeba było wszystko zmieniać - wspomina Paweł Janas.

Francuzi nauczyli go polować

Przed wyjazdem na mundial do Hiszpanii obrońca Legii podpisał kontrakt z francuskim zespołem Auxerre. - To były jeszcze czasy, gdy warunki transferu uzgadniało się w urzędzie w Warszawie. Tam też trafiały pieniądze ze sprzedaży piłkarza. Klub dostawał niewiele procent - wspomina Janas.

Jeszcze przed wyjazdem do Francji Janasom urodził się syn - Rafał, a już po powrocie z zagranicy córka - Joanna. We Francji Janas spędził cztery lata. W 1986 r. uznano go za najlepszego zagranicznego piłkarza ligi francuskiej. Tam też Janas został myśliwym. Jeżdził na polowania z kolegami z zespołu, ale także z prezesami klubu. - Paweł opowiadał, że kiedy szli na polowanie, kupowali wcześniej bażanty. Potem wypuszczali je i mieli do czego strzelać. Poprawiali więc humory nie tyle sobie, ale przede wszystkim prezesom, którzy nie wiedzieli o pochodzeniu ptaków - śmieje się Sławomir Janas.

Trener od duetów

W 1984 r. zakończył karierę reprezentacyjną. Podczas 53 meczów zdobył dwa gole, w tym jednego... samobójczego. Cztery lata później pożegnał się z futbolem. Został trenerem.

Najpierw był współpracownikiem Władysława Stachurskiego w reprezentacji Polski juniorów. Potem, jako pomocnik Janusza Wójcika, zdobył w Barcelonie srebrny medal olimpijski. Asystentem Wójcika był także w Legii. - Paweł tworzył na mistrzostwach w Hiszpanii parę świetnych obrońców wraz z Władkiem Żmudą. Wprost nie do zastąpienia. Później razem z Wójcikiem stworzył niezły duet szkoleniowy. Jednym słowem specjalista od duetów - mówi partner Janasa z reprezentacji Grzegorz Lato.

Po olimpiadzie pracował w Legii, z którą dwukrotnie zdobywa mistrzostwo Polski i Puchar Polski.

Przekazuje po chłopsku

Kiedy samodzielnie prowadził Legię, doprowadził ją do ćwierćfinału prestiżowych rozgrywek Ligi Mistrzów. Później, już jako pierwszemu trenerowi reprezentacji olimpijskiej nie udało mu się wywalczyć awansu na igrzyska olimpijskie w Sydney. - Szkoda, bo o naszej porażce zaważył jeden mecz, który zwyczajnie nam nie wyszedł. Ale pan Janas udowodnił, że jest znakomitym trenerem - wspomina obrońca Paweł Pęczak. Podobnego zdania jest pomocnik Tomasz Sokołowski: - Potrafi dotrzeć do piłkarza w prosty sposób. Nie używa jakichś inteligentnych określeń, nie owija w bawełnę. Po prostu po chłopsku przekazuje nam, o co mu chodzi, a do piłkarzy to trafia.

Kiedy ważyły się losy awansu, Janas był już dyrektorem sportowym Amiki Wronki. - Paweł jest fantastycznym człowiekiem i świetnym fachowcem. Pokazały to wyniki, jakie w krótkim czasie osiągnął podczas pracy we Wronkach: zdobycie Pucharu Polski, trzecie miejsce w lidze - najwyższe w historii, mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski juniorów - wymienia kierownik Amiki Wronki Marek Pogorzelczyk.

We Wronkach jego obowiązki były już zupełnie inne niż wcześniej na boisku czy ławce trenerskiej. Janas był odpowiedzialny za politykę kadrową klubu. - Świetnie pasował do tej roli, bo jest człowiekiem bardzo zdecydowanym, a ta funkcja wymaga takiej postawy, żeby nie dać sobie w kaszę dmuchać - mówi były piłkarz Amiki Paweł Pęczak. - Pan Janas ma groźny, niski głos, ale to tylko pozory. W rzeczywistości jest bardzo otwartym człowiekiem, z którym można porozmawiać nie tylko o problemach sportowych, ale także sprawach pozaboiskowych - dodaje Pęczak. - Na pewno jest też człowiekiem, który nie da sobie wchodzić na głowę. Potrafi użyć tego swojego niskiego głosu, by huknąć na piłkarza. Ale nie jest surowy - ocenia Sokołowski.

Dlaczego Janas wybrał w pewnym momencie pracę menedżera, skoro odnosił sukcesy trenerskie? Przesądziły o tym problemy ze zdrowiem. Janas nie chce o tym rozmawiać. Wiadomo jednak, że walczył z nowotworem i wygrał tę walkę.

Janas selekcjoner

20 grudnia 2002 został trenerem reprezentacji Polski. Kadrę objął po Zbigniewie Bońku, pod wodzą którego drużyna narodowa słabo zaczęła eliminacje Euro 2004 (porażka z Łotwą u siebie). Pod wodzą Janasa reprezentacja była bliska awansu do barażów. Drugie miejsce przegrała, bo Łotysze pokonali sensacyjnie Szwecję na wyjeździe.

Dobry finisz eliminacji umocnił zaufanie działaczy PZPN do Janasa. Pozostał na stanowisku na eliminacje mistrzostw świata. Poprowadził w nich drużynę do awansu. Zyskał popularność i sympatię. W 2004 i 2005 r. w plebiscycie "Piłki Nożnej" był wybierany trenerem roku. Przychylność kibiców momentalnie stracił, gdy nie wziął na mundial dwóch czołowych graczy z eliminacji - Jerzego Dudka i Tomasza Frankowskiego (strzelił w eliminacjach 7 goli). Pierwszy mecz na mundialu (porażka z Ekwadorem) potwierdził, że ta ryzykowna decyzja przyniosła więcej szkody niż pożytku.

Poprowadził reprezentację w 49 meczach.

Bilans występów reprezentacji pod wodzą Pawła Janasa:

2003:

2004:

2005:

2006:

Bilans: 49 meczów - 30 zwycięstw Polski - 6 remisów - 13 porażek. Bramki: 97-52.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.