Hans Tilkowski: To jest marzenie nas wszystkich. Oczekiwania są wielkie. Trener Jürgen Klinsmann bardzo je rozbudził swoją optymistyczną filozofią, wiarą i pewnością siebie, jaką wkłada w pracę. Zaraził nimi nie tylko swoich piłkarzy, ale nas wszystkich. Mam tylko nadzieję, że młode i niedoświadczone barki jego zawodników wytrzymają tą presję. O sukces będzie szalenie trudno, ale też bez wiary w niego Niemcy nie mają co zaczynać turnieju we własnym kraju.
- Wiele, o ile zagrają tak jak prawdziwa niemiecka drużyna, to znaczy, jeśli w każdym spotkaniu będą walczyć do ostatniej sekundy i rozkręcać się z meczu na mecz. Czy wierzę w mistrzostwo? Cóż, Niemcy żadnego z trzech tytułów nie zdobyły, jadąc na turniej w roli faworyta. I tym razem nie są faworytem.
- Najtrudniejszym rywalem wydaje się Polska i nie ważne, że nie zachwyciła w meczu z Kolumbią, który oglądałem. Zapewne mecz naszych drużyn w Dortmundzie przesądzi o pierwszym miejscu.
- Aż ciarki mnie przeszły. Dlaczego on cofnął ręce?! Strasznie żal zrobiło mi się chłopaka. Jest młody, na pewno ma wielki talent, bo inaczej nie byłby w kadrze, tymczasem jego błąd przesądził o wyniku. Błędy napastnika zapomina się zaraz po jego kolejnym golu, bramkarz żyje ze swoimi do końca. Nie wiem, jak silnym człowiekiem jest Polak. Ja wstawiłbym go do bramki od razu w następnym meczu, żeby jak najszybciej udowodnił sam sobie, że wszystko w porządku. Im dłużej będzie na to czekał, tym gorzej.
- Klinsmann mógł czekać z decyzją do dwóch godzin przed pierwszym spotkaniem z Kostaryką, ale uległ presji mediów i działaczy Bayernu Monachium. Sam werdykt mi się podoba, bo choć i Kahn i Lehmann to świetni bramkarze, to ten ostatni na co dzień gra w Arsenalu z bardzo młodymi, niedoświadczonymi piłkarzami. Mecze towarzyskie pokazały, że podobnie dobrze układa mu się współpraca z młodymi zawodnikami kadry. Tak jak w Arsenalu spaja całą drużynę.
- Minęło 40 lat ale moja odpowiedź jest wciąż ta sama: nie, nie było gola! Odpowiadałem na to pytanie już tyle razy, że gdybym każde "nie" zamienił na 1 euro, byłbym dziś bardzo bogatym człowiekiem. Zresztą niedawno specjaliści komputerowi za pomocą animacji i techniki do badania trajektorii pocisków udowodnili, że mieliśmy rację, protestując. Tylko co z tego, co się stało, to się nie odstanie. Dla mnie to śmieszne, że przez gola, którego nie było, stałem się bardziej znany w świecie, niż gdybym obronił w tym finale karnego i został mistrzem świata. Ale zapewniam pana, że całą tę sławę z radością zamieniłbym na tytuł mistrzowski.
- W żadnym wypadku! Czym byłby futbol bez tych późniejszych dyskusji i sporów? To część piękna tej gry, nie zabijajmy go. Kilka razy spotkałem się później z Hurstem i spieraliśmy się o tamtą bramkę. On swoje, ja swoje. W końcu zawarliśmy kompromis - Anglicy strzelili gola, ale Niemcy gola nie straciły. Piłka nożna to historia wspaniałych drużyn, piłkarzy, zagrań, goli, ale i pomyłek - napastników pudłujących z karnego, bramkarz puszczających szmaty, ale i pomyłek sędziowskich sędziów.
- Oczywiście są lepiej przygotowani fizycznie, są też lepsi technicznie i pewnie górowaliby nad nami pod każdym względem. Najbardziej różni ich jednak to, że nie żyją jak my w normalnym świecie. My nie byliśmy wyizolowani od społeczeństwa, fanów, dziennikarzy. Nie wiedliśmy życia milionerów, byliśmy bliżej zwykłych ludzi. I wielu z nas po zakończeniu kariery po prostu brało się do normalnej roboty. Ale ja tym młodym chłopakom, którzy za chwilę rozpoczną mundial, nie zazdroszczę pieniędzy. Brałem udział w dwóch mundialach, w Chile w 1962 roku byłem rezerwowym, broniłem cztery lata później w Anglii. W obu wypadkach turniej był dla mnie, zawodnika, spełnieniem wszystkich marzeń. Teraz spełnią się marzenia innych piłkarzy w innych 32 drużynach.