Franciszek Smuda trenerem Wisły

Po zdobyciu z Wisłą mistrzostwa w 1999 roku Franciszek Smuda podał się do dymisji na początku rundy jesiennej następnego sezonu, ale wczoraj znowu wrócił. - Smuda ma dobre doświadczenie z gry w Lidze Mistrzów, a my też chcemy awansować do tych rozgrywek - uzasadniał wybór wiceprezes Wisły Zdzisław Kapka.

Franciszek Smuda trenerem Wisły

Po zdobyciu z Wisłą mistrzostwa w 1999 roku Franciszek Smuda podał się do dymisji na początku rundy jesiennej następnego sezonu, ale wczoraj znowu wrócił. - Smuda ma dobre doświadczenie z gry w Lidze Mistrzów, a my też chcemy awansować do tych rozgrywek - uzasadniał wybór wiceprezes Wisły Zdzisław Kapka.

- To świetnie, że pan przychodzi nas trenować. Życzę jak najszybszego uwieńczenia negocjacji z działaczami - taki telefon otrzymał Franciszek Smuda od Macieja Szczęsnego i kilku innych piłkarzy Wisły.

Mniej zadowoleni są kibice, którzy należą do ludzi pamiętliwych i nie mogą "Franzowi" wybaczyć złego - w ich przekonaniu - przygotowania i prowadzenia drużyny w rundzie jesiennej 1999 r., a przede wszystkim przejścia do Legii Warszawa. - Apeluję do kibiców o cierpliwość i wyrozumiałe podejście do trenera Smudy - mówił Adam Nawałka, który kilka dni temu podał się do dymisji, uznając, że Wisła nie ma szans na awans do Ligi Mistrzów.

Wczoraj Nawałka wyściskał Smudę i przekazał mu zespół. - Gdyby Legia nie wyrzuciła Smudy, zdobycie mistrzostwa nie przyszłoby nam tak lekko - stwierdził Nawałka, który będzie w krakowskim klubie koordynatorem szkolenia młodzieży. - Skoro nie wzmocniono drużyny, to będę musiał sobie poradzić w eliminacjach do Ligi Mistrzów z obecnym składem - podkreślił Smuda, który pojawił się na konferencji prasowej w dobrym humorze. Zupełnie nie przypominał drażliwego "Franza", który awanturował się z dziennikarzami po każdym kłopotliwym pytaniu. Tylko raz Smuda zaczerwienił się, gdy "Gazeta" poprosiła go o skomentowanie decyzji zarządu Wisły, że za kondycyjne i wytrzymałościowe przygotowanie piłkarzy ma odpowiadać nie on, tylko fizjolog z krakowskiej AWF Ryszard Szul. - Jestem już po spotkaniu z tym doktorem. Doszliśmy do porozumienia i decyzje będziemy podejmować wspólnie - odpowiedział nowy trener Wisły.

Smuda uważa, że jest teraz bogatszy o doświadczenia z trenowania piłkarzy Legii Warszawa. - Piłkarze Wisły są znacznie spokojniejsi niż Legii - porównywał. - W Krakowie robiłem zawodnikom znacznie cięższe treningi niż legionistom, a w przeciwieństwie do nich nigdy nie narzekali.

Żeby nie doszło do takiej sytuacji, jaka miała miejsce po zdymisjonowaniu Smudy przez zarząd Legii, gdy piłkarze narzekali na kiepskie przygotowanie do sezonu, wiślacy nie będą mieli prawa wypowiadania się o sprawach szkoleniowych. - Tak jest w każdym profesjonalnym klubie na Zachodzie - uzasadniał "Franz".

Maciej Szczęsny, bramkarz Wisły:

- Nie powiem tego, żeby przypodobać się nowemu trenerowi, ale po roku pracy ze Smudą w Widzewie zawsze marzyłem, że kiedyś się jeszcze zejdziemy, ale nie sądziłem, że do tego dojdzie. To człowiek, któremu drużyna ufa i wierzy. Można powiedzieć, że Bóg zesłał go do Wisły. Medialnie Smuda jest w trudnej sytuacji. Nasi kibice głośno manifestują niechęć do niego. Wszystko przez to, że mają złe informacje na temat tego, co naprawdę w klubie się dzieje. Przykładem są bawiące nas telefony z zapytaniami, dlaczego doszło do spięcia między mną a Radkiem Kałużnym. Apeluję do kibiców o rozsądek i powstrzymanie emocji. Niech dadzą "Franzowi" trochę czasu.

Gdy Adam Nawałka tłumaczył swoje odejście tym, że nas nie stać na więcej niż mistrzostwo Polski, poczuliśmy się trochę jak siódmy gatunek rabarbaru. Teraz postaramy się udowodnić, że razem ze Smudą możemy osiągnąć więcej. Wiem, że nasz nowy trener miał ostatnio nie najlepszą passę, ale każdy zły okres musi się kiedyś skończyć. Nadeszła na to pora.

Tomasz Frankowski, napastnik Wisły:

- O trenerze Smudzie mogę wyrazić się w jednym zdaniu - jego pracę oceniam w samych superlatywach. Za jego kadencji osiągaliśmy przecież znaczące sukcesy. Trener mi zaufał i ja mu się odwdzięczałem strzelaniem bramek. Poza tym pamiętam, że kiedy z nim pracowałem, to wcale nie czułem się źle przygotowany do sezonu, jak niektórzy twierdzą. Co do nowego systemu pracy, to spotkałem się z nim w swojej karierze, kiedy grałem we Francji. Było dwóch trenerów - jeden od spraw typowo piłkarskich, a drugi bardziej od przygotowania fizycznego.

not. MiBi, JP

Copyright © Agora SA