Decyzję podjęła Dyrekcja Kontroli Zarządzania Ligi Francuskiej (DNCG). To unikalna w skali Europy organizacja zgodnie z nazwą kontrolująca finanse i działalność administracyjną zawodowych klubów. - Po to, aby zadłużone kluby nie zbankrutowały w trakcie sezonu - mówiła wielka zwolenniczka DNCG Minster Młodzieży i Sportu Marie-George Buffet.
Według audytu dyrekcji Marsylia w czerwcu 2001 roku ma straty w wysokości 250 milionów franków (około 35 mln dol.). Zadłużenia Tuluzy nie ujawniono. - Jeżeli DNCG podjęła taką decyzję, to znaczy, że słusznie. Kluby muszą zapełnić dziurę w swoim budżecie - powiedział przebywający w Korei Płd. na Pucharze Konfederacji prezes francuskiej federacji piłkarskiej Claude Simonet.
Marsylia jest zaszokowana tą decyzją. - Podjęto ją ze skrajną brutalnością. To niedopuszczalne - powiedział mer miasta Jean-Claude Gaudin. - Na szczęście nie jest definitywna. Liczę, że władze klubu zrobią wszystko, by klub jednak został w I lidze - dodał. - Przecież nie ma żadnej faktury, która by dowodziła, że mamy jakieś opóźnienia w płatnościach. Klub od kilku lat ma straty, ale nasz sponsor Robert Louis-Dreyfus je reguluje - powiedział skarbnik klubu Pierre Dubilton.
Dreyfus to prezes OM i były właściciel firmy Adidas-Salomon. Od 1996 roku zainwestował w klub 728 mln franków (ponad 100 mln dol.). Bernard Tapie, twórca potęgi OM, który wrócił do klubu w kwietniu tego roku, "odpowiedzialny za stronę sportową", jeszcze nie wypowiedział się na ten temat.
OM i Tuluza mają dwa tygodnie na złożenie odwołania. Jeśli władze ligi go nie przyjmą, w premiere division utrzyma się Saint-Etienne. W historii OM byłaby to już druga degradacja przy "zielonym stoliku". W 1994 roku zespół spadł do II ligi za aferę korupcyjną.