Rząd postawił na polskich bukmacherów. Czy skorzysta również polski sport i co czeka obstawiających?

Obroty: 5 miliardów złotych rocznie. Udział w rynku: 10 proc., bo rządziły zagraniczne firmy, które teraz wyproszono. Zmiany w ustawie hazardowej mają poprawić sytuację polskich bukmacherów i znacznie zwiększyć wpływy do budżetu państwa.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Było ponad 30, zostało tylko siedem - wybór firm bukmacherskich na polskim rynku znacznie się zmniejszył. Potęgi, jak William Hill, chcąc tu wrócić, muszą zdobyć licencję. Ale nie wygląda na to, by miała się ustawić kolejka chętnych po pozwolenie na działalność w naszym kraju. Na ten moment jedyną firmą, która wycofała się z polskiego rynku z dniem 1. kwietnia jednocześnie oficjalnie informując o złożeniu wniosku o licencję jest Bwin.

Bukmacherzy wygrają

- Nielegalne podmioty w zdecydowanej większości najprawdopodobniej nie będą zainteresowane pozyskaniem polskiej licencji. U nas musiałyby zapłacić 12 proc. podatku od obrotu i 19 proc. podatku CIT, podczas gdy na Malcie płacą podatek od działalności bukmacherskiej, który wynosi 0,5 proc. od obrotu (ale maksymalnie 466 tys. euro), a efektywny CIT na poziomie ok. 5 proc.. Nielegalni operatorzy po rejestracji w Polsce nie mogliby też oferować loterii czy gier w kasynie [na to monopol będzie miało państwo], jak to robią obecnie - mówi Mateusz Juroszek, prezes firmy STS, której udziały w rynku legalnych bukmacherów w Polsce wynoszą aż 48 proc.

STS, jako bukmacher największy, siłą rzeczy musi być tym, który z nowelizacji ustawy cieszy się najmocniej. Przed zmianami udział polskich firm w obrotach branży sięgał 10 proc., teraz ma dojść do 60 proc.

To wielka szansa dla nowych bukmacherów. - Mamy swój pomysł na biznes. Wyróżniamy się podejściem do klienta i dynamiką rozwoju. Działamy naprawdę szybko, pół roku po uruchomieniu strony mamy już wiele umów sponsoringowych, jak chociażby z Wisłą Kraków czy Widzewem Łódź, gdzie jesteśmy widoczni na koszulkach oraz z Wisłą Płock i Arką Gdynia. Od kilku gal wspieramy również organizację MMA - FEN. I wciąż szukamy nowych partnerów - mówi Adrian Furmańczyk, marketing manager firmy LV Bet.

- Oczywiście spróbujemy też przyciągnąć graczy. Nie chcę w szczegółach mówić, na czym będą polegały nasze nowości, ale chcemy się wyróżnić i bezkonkurencyjnym bonusem, i szeroką ofertą zakładów - dodaje.

Będzie hazardowa emigracja?

Zagraniczne serwisy, które w odróżnieniu od polskich nie pobierały od graczy podatku, w większości już informują, że przestały oferować swe usługi w naszym kraju. Tam gdzie tych komunikatów nie ma, grać można do 30 czerwca. Od l lipca dostęp do stron bez polskiej licencji będzie blokowany, a firmy realizujące płatności nie będą obsługiwać tych bukmacherów. Tylko że obstawiający już wiedzą, jak blokady ominąć.

- Teoretycznie powinni szukać legalnego bukmachera, ale w praktyce wygląda to tak, że będą potrafili dostać się na poblokowane strony, choćby używając VPN-ów [wirtualnych sieci prywatnych maskujących adres IP] - nie ma złudzeń Furmańczyk.

Jeszcze dalej idzie Łukasz Kieza z agencji marketingu sportowego Urban Communications. - Ustawa całkowicie zmienia obszar zawodowego grania w zakładach bukmacherskich, ponieważ gra u zarejestrowanych podmiotów z uwagi na wysoki podatek jest zwyczajnie nieopłacalna.

Część z tych osób rozważa korzystanie z VPN, część grę u tzw. betbrokerów [pośredników z innych krajów, którzy obstawiają tam, gdzie nie jest pobierany podatek], zdarzają się nawet osoby rozpatrujące emigrację do krajów o bardziej liberalnym prawie hazardowym - mówi. - Oczywiście to niewielka grupa osób grających u bukmacherów, ale zapewniam, że są ludzie utrzymujący się z zakładów, a na stronach i forach bukmacherskich powstały już poradniki podsumowujące, w jakim kraju jest najbardziej liberalne prawo - tłumaczy Kieza.

Graczom, którzy traktują hazard jak rozrywkę i nie zamierzają omijać przepisów, pozostaje liczyć na walkę o klienta, jaką stoczą legalnie działające firmy. - Rynek online jest na tyle duży, że automatycznie staje się on atrakcyjny dla nowych podmiotów, a potencjalni nowi bukmacherzy mają nieco ułatwioną sytuację, bo wielu graczy będzie szukało nowych firm, w których mogliby założyć konta. Ciekawe działania promocyjne i dobra oferta wyróżniająca na rynku sprawi, że łatwiej będzie zdobyć opuszczonego gracza, który nie może już grać np. w Bet365 - mówi Kieza.

"Nie blokujcie stron, tylko skończcie z reżimem podatkowym"

Prezes STS-u nie ma wątpliwości, że w sprawiedliwej walce o klienta zagraniczne serwisy przegrywałyby z polskimi. - Gdyby nielegalne podmioty zdecydowały się pozyskać odpowiednie pozwolenia - czego nikt nigdy im nie zabraniał ani w żaden sposób nie utrudniał - to dla STS byłoby to bardzo dobre rozwiązanie. W końcu wyrównałyby się szanse i moglibyśmy konkurować na tych samych zasadach. W uczciwej konkurencji to STS jest w lepszej pozycji, ponieważ mamy rozpoznawalną markę budowaną konsekwentnie od 1997 roku, znacznie lepiej znamy oczekiwania polskich klientów, mamy także dużo bogatszą ofertę na najważniejsze wydarzenia i ligi do nich skierowane - mówi Juroszek.

Oferta ofertą, ale najważniejsze są pieniądze. - Znowelizowana ustawa wciąż nie porusza kluczowej kwestii opodatkowania. Przy obowiązującym 12-procentowym podatku obrotowym od zakładów sportowych dotychczas nie udało się zbudować atrakcyjnego dla użytkowników systemu zachęcającego do korzystania z krajowej oferty. Jeżeli reżim podatkowy nie zostanie zmieniony, tendencja się utrzyma. Przy tej podstawie opodatkowania nie da się uniknąć przenoszenia przez operatorów przynajmniej części kosztów na klientów - mówi nam Clive Hawkswood, przewodniczący Stowarzyszenia Hazardu Zdalnego (Remote Gambling Association).

- Teraz jest tak, że kiedy gracz stawia zakład za 100 złotych, to w rzeczywistości po odjęciu podatku gra za 88 zł - wykłada niezorientowanym Kieza. - Zdarza się, że niektóre firmy biorą częściowo podatek na siebie w ramach działań promocyjnych. Tak robi ForBet, gdzie klient płaci 6 proc. podatku od stawki, takie okazjonalne akcje ma również Totolotek - dodaje.

- Od samego początku działalności postanowiliśmy, że będziemy chcieli w jak najmniejszym stopniu obciążać podatkiem naszych graczy. W tej chwili bierzemy na siebie cały podatek w przypadku graczy wysyłających kupony składające się z minimum trzech zdarzeń i kursu 2,00, a w pozostałych przypadkach tym podatkiem dzielimy się z graczem po połowie, czyli płaci on tylko 6 procent. Jest to zdecydowanie najlepsza oferta na rynku i widzimy, że z naszej propozycji chętnie korzystają gracze, którzy zrezygnowali z gry u bukmacherów nie posiadających zezwolenia Ministerstwa Finansów - tłumaczy Piotr Sienkiewicz, dyrektor ds. marketingu w ForBecie.

- Totolotek oferuje swoim klientom promocje, które umożliwiają całkowite lub częściowe zniesienie obciążenia podatkowego z klientów. Każdy piątek to w Totolotku dzień promocji "Gram Grubo", w której powiększamy wygrane o 14 proc.. Włączamy tę promocję także przy okazji innych dużych wydarzeń sportowych np. piłkarskich europejskich pucharów. Wyłącznie połowę podatku klienci płacą zawierając wszystkie zakłady przez naszą nową aplikację mobilną, która od niedawna dostępna jest na systemy Android i iOS - mówi Mariusz Rzeczkowski, specjalista ds. sponsoringu i PR-u w firmie Totolotek.

- Firma eTOTO dziś w głównej mierze inwestuje w nowe technologie, dzięki którym już niedługo damy naszym klientom najwyższej klasy produkt, jaki dotychczas oferowany był jedynie przez firmy zagraniczne. Trwają zaawansowane prace nad nową stroną internetową, aplikacjami mobilnymi, ofertą zakładów na żywo oraz ofertą gier wirtualnych. Przygotowujemy też bardzo atrakcyjną akcję promocyjną dla wszystkich dotychczasowych i nowych klientów - wylicza Piotr Rogowski, chief operating officer firmy eTOTO.

Ale to wszystko za mało. - Poza kwestią opodatkowania ustawa zastrzegła pozostałe usługi z obszaru hazardu online wyłącznie dla monopolu państwowego, pomimo że podmiot ten nie ma żadnego doświadczenia w organizowaniu i oferowaniu np. pokera. W tym przypadku też jesteśmy przekonani, że gracze będą poszukiwali operatorów licencjonowanych poza Polską. Nie ulega wątpliwości, że jeśli rząd polski nie podejmie zmiany regulacji i opodatkowania gier online, nie osiągnie wyznaczonych sobie w ustawie celów, przychody z podatków od gier nie spełnią oczekiwań - tłumaczy Hawkswood.

- Zdecydowanie doradzamy i apelujemy do polskich władz, aby wzięły przykład z innych państw Unii Europejskiej, które dzięki rozsądnemu systemowi podatkowemu, regulacjom, a co za tym idzie konkurencyjnym lokalnym ofertom, z sukcesem stworzyły rynek hazardowy. Te państwa, m.in. Wlk. Brytania, nie potrzebują złożonych i wadliwych środków wykonawczych takich jak blokady stron internetowych, a mimo tego niemalże wyeliminowały czarny rynek - kończy ekspert.

Wszyscy mogli zyskać więcej

Kwestia opodatkowania jest tą, która po zmianach w ustawie budzi największe niezadowolenie całego środowiska. Początkowo rząd ogłaszał, że chce uporządkować sytuację, korzystając z modelu duńskiego. Ten zakłada, że podatku nie płaci klient (co sprawia, że szara strefa stanowi tam zaledwie 5 proc. rynku), a robi to tylko bukmacher, oddając 20 proc. swoich przychodów.

- Model duński, czyli opodatkowanie tylko zysku, to coś, na czym zależało chyba wszystkim firmom, gracze też byliby z tego zadowoleni. Ale nie my wymyśliliśmy obowiązujący system opodatkowania - mówi Furmańczyk. Zaznacza też, że LV Bet nie uczestniczyło w żadnych konsultacjach. - Nasze uwagi do projektu ustawy zgłosiliśmy pisemnie do Ministerstwa Finansów oraz elektronicznie do Komisji Europejskiej w związku z procedurą notyfikacji - tłumaczy.

- Według naszej wiedzy nie było konsultacji - mówi Juroszek. - Niemniej doceniamy fakt, że wielokrotnie zgłaszane przez Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich (SPiPFB) postulaty w zakresie konieczności przeciwdziałania szarej strefie gier hazardowych znalazły swoje odzwierciedlenie w nowelizacji ustawy. Dzięki temu wymierne korzyści mogą uzyskać budżet państwa oraz polski sport. Jednocześnie w ramach SPiPFB, które reprezentuje legalną część rynku, jesteśmy gotowi do udziału w ewentualnych przyszłych konsultacjach. Mamy nadzieję, że następnym razem zarejestrowane w Polsce firmy bukmacherskie, dysponujące najszerszą wiedzą na temat rynku, zostaną zaproszone do rozmów - dodaje prezes STS-u.

- Przedstawiciel każdej firmy bukmacherskiej stwierdzi, że oczywiście model duński byłby lepszy. My sami promowaliśmy model duński w opinii publicznej, pracując dla European Gaming & Betting Association [Europejskie Stowarzyszenie Gier i Zakładów]. Myślę, że w perspektywie mniej więcej roku, może nieco dłuższej ten model może zostać wprowadzony - mówi Kieza.

Zapewne wymuszą to i gracze, których część będzie omijać prawo, i bukmacherzy, którzy będą dążyć do maksymalizowania swoich zysków. - W Danii kompleksowe konsultacje z rzetelnymi analizami mającymi wypracować optymalny model dla branży trwały kilka miesięcy. W Polsce niczego takiego nie było, zarówno podmioty zarejestrowane, jak i EGBA spotykali się z przedstawicielami Ministerstwa Finansów, jednak trudno nazwać to otwartymi konsultacjami, zwłaszcza pod kątem braku jakiejkolwiek przejrzystości przy tych spotkaniach - mówi Kieza.

Czy przyjdą nowi sponsorzy?

Więcej graczy u polskich bukmacherów to więcej pieniędzy dla tych firm, większe wpływy do budżetu państwa [teraz szacuje się, że rocznie będzie do niego wpływać 1,5 mld złotych] i teoretycznie większe środki dla polskiego sportu.

Kilka lat temu bukmacherom ograniczono możliwość reklamowania się, przez co kluby straciły sponsorów. Teraz najlepsze drużyny mają już na koszulkach loga największych polskich firm (np. Legię sponsoruje Fortuna, Lecha - STS). Ale rynek właśnie otwiera się na nowych bukmacherów, co jest dobrą informacją dla tych drużyn, które ciągle szukają finansowego wsparcia.

Najwięksi gracze też skorzystają. Od teraz każdy bukmacher może się reklamować w internecie bez limitów czasowych, a w telewizji w godzinach 22.00-6.00, a jeśli jest sponsorem drużyny lub wydarzenia, które transmitowane jest o innej porze, to wtedy również.

- Z naszego punktu widzenia to na pewno jedna z najkorzystniejszych zmian jakie niesie za sobą znowelizowana ustawa hazardowa. Do tej pory w wielu przypadkach mieliśmy związane ręce bardzo restrykcyjnym prawem dotyczącym zakazu reklamy - mówi Sienkiewicz.

- Cały czas prowadzimy rozmowy z różnymi klubami i związkami sportowymi. W zeszłym roku podpisaliśmy umowy z siatkarską Plus Ligą oraz zasłużonym klubem piłkarskim ŁKS, w ostatnich tygodniach zostaliśmy sponsorem piłkarskich drużyn Stomilu Olsztyn, Radomiaka Radom i Motoru Lublin, a także dwóch drużyn żużlowych Włókniarza Częstochowa oraz Stali Rzeszów. Jesteśmy również zainteresowani innymi dyscyplinami sportu, mamy też nadzieję, że uda się sfinalizować rozmowy na temat dużej umowy sponsoringowej z największym polskim związkiem sportowym - dodaje przedstawiciel firmy ForBet.

- Niedawno podpisaliśmy nową umowę na sponsoring Nice 1 Ligi, co pozwala nam jednocześnie na zawiązanie bliższej współpracy z klubami na tym szczeblu rozgrywkowym, tak jak z Zagłębiem Sosnowiec i GKS-em Katowice. Prowadzone są kolejne rozmowy z innymi podmiotami, lecz na ten moment nie mogę ujawniać szczegółów. Na pewno nie zamierzamy zrezygnować ze wspierania polskiego sportu - zapewnia Konrad Komarczuk, prezes firmy Fortuna.

- Stale monitorujemy rynek w zakresie potencjalnych projektów sponsoringowych. Obecnie jesteśmy sponsorem Jagiellonii Białystok, Lechii Gdańsk i koszykarskiej Legii Warszawa. Chcemy poszerzyć tę listę w latach 2017-2018. Jednak wiele zależy od skuteczności egzekucji nowej ustawy - tłumaczy Rzeczkowski.

- Chcemy aby nasza marka była nierozerwalnie związana ze sportem i na pewno w przyszłości działania sponsoringowe będą bardzo ważnym elementem naszej strategii. Nakłady ponoszone na sponsoring nie zwracały się w Polsce tak, jak ma to miejsce w krajach, gdzie reklama zakładów sportowych jest dozwolona. Nowa ustawa w dużym stopniu przyczyni się do rozwoju działań sponsoringowych w naszym kraju. Skorzysta na tym cały polski sport - uważa Rogowski z eTOTO.

Wprowadzone zmiany są korzystne, ale o ile lepiej byłoby zastosować takie rozwiązania podatkowe, które nie zniechęcą do naszego rynku zagranicznych firm?

Nie jest tajemnicą, że bukmacherskie potęgi oferują klubom większe pieniądze. Kieza zauważa, że nie przez przypadek w ostatnich miesiącach obserwowaliśmy wzmożoną aktywność sponsoringową polskich firm z branży. - Nowym bukmacherom będzie łatwo wejść na rynek, ale ze sponsoringiem sytuacja już tak dobrze nie wygląda. Wiele atrakcyjnych podmiotów sportowych jest już zajętych. Stało się tak trochę na zasadzie owczego pędu branży, naśladownictwa, ale też z obawy przed wejściem zagranicznych podmiotów, które mogłyby zaoferować klubom i organizacjom sportowym większe pieniądze - podsumowuje project manager firmy Urban Communications.

Zobacz wideo
Copyright © Agora SA