Tegoroczne Klubowe Mistrzostwa Świata są pierwszym w historii turniejem o dużym znaczeniu, na którym testowany jest system powtórek wideo. Do niecodziennej sytuacji i pierwszego w historii wykorzystania sytemu VAR (Video Assistant Referee) doszło w 31. minucie pierwszego półfinału między kolumbijskim Atletico Nacional i mistrzem Japonii Kashima Antlers.
Sporna sytuacja dotyczyła rzutu wolnego, po którym miało dojść do przewinienia w polu karnym kolumbijskiej drużyny. Prowadzący zawody Viktor Kassai w pierwszej chwili nic nie zauważył, ale dostał informację od dodatkowego arbitra, że prawdopodobnie popełnił błąd.
Węgierski sędzia nie był pewny, czy do faulu rzeczywiście doszło i postanowił udać się do stolika za linią boczną, gdzie odtworzono mu powtórkę. Po kilku chwilach podjął decyzję o przyznaniu rzutu karnego japońskiej drużynie. Historyczną ,,jedenastkę" pewnie wykorzystał 24-letni pomocnik Shoma Doi, później Kashima Antlers jeszcze dwa razy odnajdywała drogę do drużyny z Kolumbii i wygrała spotkanie różnicą trzech bramek.
W finale Japończycy zmierzą się ze zwycięzcą spotkania Club America - Real Madryt. Finał odbędzie się 18 grudnia.
Legia pnie się w rankingu UEFA! Ale ta jesień paradoksalnie nie była dla niej dobra