Były szef angielskiego NFZ: dlaczego chorują głównie bramkarze?

Kiedy na nowotwór zachorował syn jednego z szefów angielskiego systemu opieki zdrowotnej, brytyjskie media pisały, że winne mogą być boiska wypełnione gumą z odzysku, na jakich od lat grał nastolatek. - Czy Lewis ma raka właśnie przez to? Mam swoje obawy i pytania bez odpowiedzi - mówi w rozmowie ze Sport.pl Nigel Maguire

Obserwuj @LukaszJachimiak

W poniedziałek opublikowaliśmy na łamach Sport.pl tekst o coraz większych wątpliwościach, jakie budzi korzystanie ze sztucznych boisk. . Na materiale najtańszym, ale zawierającym szkodliwe związki chemiczne bazowano przy budowie Orlików. W ostatnich dniach w Holandii 30 klubów postanowiło zamknąć takie boiska i wymienić wypełnienie na droższe, za to na pewno nieszkodliwe dla zdrowia. Jednym ze zwolenników rozwiązań droższych, ale bezpiecznych dla zdrowia użytkowników jest Nigel Maguire, były szef NHS, angielskiego odpowiednika naszego Narodowego Funduszu Zdrowia.

Łukasz Jachimiak: Od kiedy pana syn walczy o powrót do zdrowia i jak się czuje obecnie?

Nigel Maguire: u Lewisa chłoniaka Hodkina zdiagnozowano w grudniu 2013 roku, kiedy był na testach w Leeds United. Od razu został skierowany na chemioterapię, po sześciu miesiącach leczenia nastąpiła remisja. Niestety, w styczniu 2016 roku stwierdzono nawrót choroby, dlatego trzeba było zastosować intensywną, czteromiesięczną chemioterapię, a następnie przeszczep komórek macierzystych. Teraz Lewis znów jest w fazie remisji, dzięki czemu wrócił do studiowania inżynierii.

Skąd ma pan pewność, że Lewis zachorował przez grę w piłkę na sztucznych boiskach?

- Pierwszy swoją chorobę z faktem gry na sztucznych boiskach połączył Lewis. Zrobił to, kiedy oglądał na Sky Sports News wywiad z Amy Griffin*. Ona trenuje młodzież na Uniwersytecie w Waszyngtonie. Zauważyła, że w krótkim czasie chłoniaka zlokalizowano tam u wielu bramkarzy i uznała to za dziwne. Postanowiła rejestrować przypadki o jakich się dowie. Na początku 2016 roku w jej bazie było już 200 chorych regularnie grających na sztucznych boiskach. Spośród nich 150 było piłkarzami, a stu bramkarzami. To było bardzo niepokojące. Przecież w 11-osobowym zespole bramkarz jest tylko jeden. Dlaczego więc chorują zwłaszcza bramkarze? Może dlatego, że na treningach i w meczach to oni najwięcej czasu spędzają na ziemi? Zacząłem interesować się, co dokładnie jest w składzie sztucznych boisk. Jak wiemy, jest tam mnóstwo drobinek gumy pochodzącej z mielenia opon samochodowych. Już wysłużonych, zawierających niebezpieczne poziomy różnych toksyn i substancji rakotwórczych - benzenu, rtęci, ołowiu, arsenu i innych. A czy Lewis ma raka przez to, że przez kilka lat grał na sztucznych boiskach? Nie wiem na pewno, ale mam swoje obawy i pytania bez odpowiedzi.

Widział pan badania, które jednoznacznie potwierdzałyby, że boiska wykonane z takiej gumy są szkodliwe dla zdrowia?

- Odkąd zacząłem się temu przyglądać oczywiste jest dla mnie, że władze decydujące o powstawaniu takich boisk powinny zrobić więcej. Przecież do zbudowania jednego boiska potrzeba aż 20-30 ton gumy, a jest jasne, że ta z opon zawiera substancje rakotwórcze. Dziwne, że nikt nie uznał takiego materiału za potencjalnie szkodliwy. Ci którzy decydowali cytują jakieś badania mówiące, że to bezpieczne, a przecież nie ma żadnego badania, które obejmowałoby kwestię długoterminowego korzystania z boiska zbudowanego na takiej gumie. Nie sprawdzono, jaki wpływ drobkinki mają na organizm, do którego dostaną się przez skaleczenia i otarcia, co przecież często przytrafia się piłkarzom. Biorąc pod uwagę, że ta guma zawiera substancje rakotwórcze powinniśmy stosować zasadę ostrożności i nie pozwalać bawić się na niej dzieciom. Są bezpieczniejsze materiały, np. korek** i włókno kokosowe. To z nich powinniśmy korzystać.

Co z badaniami? Widział pan wyraźne zalecenia, by nie budować boisk z wykorzystaniem gumy z recyklingu?

- Badań dotyczących szkód wywołanych przez tę gumę jest niewiele, ale są takie, które mówią, że ta guma zawiera niebezpieczne, rakotwórcze związki chemiczne, więc dzieci nie powinny być narażone na kontakt z nią. W 2014 roku Letizia Marseli z Uniwersytetu w Sienie ustaliła, że "przypadkowo spożyte gumowe granulki i opary, które wydzielają się z nawierzchni zwłaszcza w wysokich temperaturach narażają użytkowników na wchłonięcie wielu toksycznych związków" oraz że "narażenie na ciągłe zagrożenie toksyczne nie czyni takich boisk bezpiecznymi dla zdrowia publicznego".

Ostatnio 30 klubów w Holandii postanowiło wymienić wypełnienie swoich sztucznych boisk na takie, które nie budzą wątpliwości. Czy w Anglii słychać, by kluby rozważały podobne kroki?

- Niestety, nie słyszałem nic na ten temat.

*Amy Griffin to była bramkarka reprezentacji USA, mistrzyni świata z 1991 roku. Dwa lata temu odwiedziła w szpitalu jednego ze swych zawodników. Tam dowiedziała się, że to już czwarty w tygodniu bramkarz grający w piłkę nożną, u którego zdiagnozowano nowotwór. Griffin dowiedziała się też, że wszyscy chorzy trenowali na sztucznych boiskach. Od tamtej pory bada zależność między grą sportowców na takich nawierzchniach a zachorowalnością na raka

**Holenderskie media wykazały niedawno, że boiska budowano tam korzystając z gumy pochodzącej z opon samochodowych i rur z przemysłu petrochemicznego. Okazuje się, że w 2006 roku Holenderski Instytu Zdrowia Publicznego (RIVM) uznał gumę z recyklingu za bezpieczną na podstawie badania, w którym udział wzięło zaledwie siedmiu piłkarzy. Holenderski Związek Piłkarski wezwał do zbadania problemu, a przedstawiciel federacji przyznał, że boisko ze sztuczną nawierzchnią, które znajduje się pod jej siedzibą w Zeist koło Utrechtu ma wypełnienie lepsze, korkowe.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.