Już jesienią piłkarze Gerarda Houlliera poradzili sobie z graczami Aleksa Fergusona. I to na Old Trafford, więc ich wygrana na Anfield Road nie mogła być zaskoczeniem. Niespodzianka to natomiast styl, bo "Diabły" przez cały mecz miały tylko dwie okazje do strzelenia gola. W pierwszej połowie z bliska spudłował Andy Cole, a w drugiej po zagraniu Roya Keane'a do siatki trafił Dwight Yorke. Sędzia odgwizdał jednak spalonego.
Gospodarze zwycięstwo zapewnili sobie jeszcze przed przerwą. Największy w tym udział miał pomocnik Steven Gerard. W 16. minucie kapitalnie uderzył z 25 metrów, trafiając w samo okienko. Pięć minut przed przerwą doskonale podał do Robbiego Fowlera, a ten z kilkunastu metrów kropnął pod poprzeczkę.
Gości ratował Fabien Barthez, który po niedawnej kontuzji bronił znakomicie. W 45. minucie cudem odbił strzał Emile'a Heskeya z kilku metrów, a tuż przed końcem spotkania wygrał pojedynek z tym samym piłkarzem.
Liverpool wygrał, choć kończył spotkanie w dziesiątkę - w 68. min. wyleciał z boiska po faulu na Dennisie Irwinie z dwiema żółtymi kartkami został wyrzucony z boiska Danny Murphy. Po pięciomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją w barwach "The Reds" wystąpił Czech Patrik Berger. Nieoczekiwanie tylko przez siedem ostatnich minut przebywał na boisku reprezentant Anglii Michael Owen.
Porażkę "Czerwonych Diabłów" tłumaczy nieco nieobecność Jaapa Stama, Andy Cole'a i Paula Scholesa. Menedżer gości Alex Ferguson stwierdził jednak, że brak żadnego zawodnika nie usprawiedliwia porażki na Anfield Road. - To był bardzo dobry mecz między dwiema bardzo dobrymi drużynami, a wygrała lepsza tego dnia. Wydaje mi się, że o rezultacie przesądził ten pierwszy gol - powiedział z kamienną twarzą.
Mimo drugiej w sezonie wygranej z MU menedżer Liverpoolu Gerard Houllier stwierdził po meczu, że jeszcze musi minąć sporo czasu, nim jego zespół będzie mógł toczyć z "Czerwonymi Diabłami" równą walkę o tytuł mistrza Anglii.
- Ta wygrana na pewno doda nam skrzydeł w walce o awans do Ligi Mistrzów, ale na pewno nie oznacza, że osiągnęliśmy ten sam poziom co MU - powiedział Francuz telewizji Sky Sports. - Mieliśmy fantastyczny start, co w meczu przeciwko takiej drużynie jest bardzo ważne. A i końcówka należała do nas. Gdyby nie Barthez moglibyśmy wygrać i 4:0.
Ale patrząc na różnicę punktów dzielącą nasze drużyny w tabeli [21 - przyp. red.] i ich osiągnięcia w Europie, stwierdzam, że tego dnia mieliśmy po prostu niebywałe szczęście. To jest futbol, takie rzeczy się zdarzają.
Dla Liverpoolu będzie to "tydzień prawdy". W czwartek drużyna Houlliera zmierzy się w półfinale Pucharu UEFA z Barceloną, a w niedzielę z trzecioligowym Wycombe zagrają o awans do finału Pucharu Anglii. - Trzeba zachować mocne nerwy i pracować jak pracowaliśmy dotąd - to recepta Francuza na sukces. - Wiem, na co stać ten zespół - na zwycięstwo w obu tych meczach.
LIVERPOOL - MANCHESTER UNITED 2:0 (2:0): Gerard (16.), Fowler (40.)
ARSENAL - TOTTENHAM 2:0 (0:0): Pires (70.), Henry (87)
BRADFORD - NEWCASTLE 2:2 (2:1): Wetherall (8.), Blake (10., karny) - Cort (25.), Acuna (77.)
CHELSEA - MIDDLESBROUGH 2:1 (1:0): Zola (35.), Gudjohnsen (63.) - Windass (54.)
MANCHESTER CITY - ASTON VILLA 1:3 (1:2): Goater (12.) - Merson (14.), Dublin (45.), Hendrie (65.)
COVENTRY - DERBY 2:0 (1:0): Hadji (44.), Hartson (49.)
SUNDERLAND - LEEDS 0:2 (0:1): Smith (33.), Viduka (89.)
WEST HAM - EVERTON 0:2 (0:1): Unsworth (45., karny), Alexandersson (71.).
CHARLTON - LEICESTER 2:0 (1:0): Todd (33.), Bartlett (82.)
1. Man Utd 31 70 68-21
2. Arsenal 31 57 49-29
3. Leeds 31 50 46-38
4. Liverpool 29 49 50-31
5. Ipswich 30 49 44-36
6. Sunderland 31 48 37-32
7. Chelsea 30 45 54-38
8. Charlton 31 45 40-42
9. Leicester 30 45 31-33
10. Southampton 29 44 34-44
11. Aston Villa 30 41 34-31
12. Tottenham 31 39 36-40
13. Newcastle 30 39 36-43
14. West Ham 31 35 35-40
15. Everton 31 35 33-44
16. Derby 31 35 31-47
17. Middlesbrough 31 31 34-38
18. Man City 31 27 34-52
19. Coventry 31 27 28-51
20. Bradford 30 18 22-57
16 - Jimmy Floyd Hasselbaink (Chelsea),
Thierry Henry (Arsenal)
15 - Marcus Stewart (Ipswich),
Mark Viduka (Leeds)
14 - Teddy Sheringham (MU),
11 - Emile Heskey (Liverpool),
James Beattie (Southampton),
Jonatan Johansson (Charlton),
Kevin Phillips (Sunderland),
Alen Boksic (Middlesbrough)
Tyle lat temu - w 1979 roku piłkarzom FC Liverpool udało się pokonać w lidze Manchester United dwukrotnie w jednym sezonie.
- Ten fakt na pewno cieszy, ale każde zwycięstwo nad "Czerwonymi Diabłami" to powód do szampańskiej zabawy. Ja mam zamiar pić do rana i myślę, że całe miasto pójdzie w nasze ślady - powiedział Steven Gerrard, strzelec pierwszego gola dla "The Reds"