Żałoba w Rumunii po śmierci Patricka Ekenga. Oskarżenia, kondolencje i odwołany puchar

Patrick Ekeng, 26-letni reprezentant Kamerunu, miał atak serca podczas meczu ligi rumuńskiej. Zmarł po godzinie w szpitalu w Bukareszcie. Dziennikarz Emanuel Rosu napisał na Twitterze, że na stadionie nie było odpowiedniego sprzętu do udzielenia pierwszej pomocy.

Rumunia jest w szoku po tym, jak piłkarz Dinama Bukareszt zmarł na skutek ataku serca, którego dostał na boisku. Tamtejszy związek piłkarski podjął natychmiastową decyzję o odwołaniu wtorkowego meczu o superpuchar kraju. Klub zmarłego zawodnika miał się w nim zmierzyć z CFR Cluj.

Szokującą informację podał natomiast Emanuel Rosu, rumuński dziennikarz sportowy. Według niego stadionie nie było defibrylatora, którego używa się przy atakach serca. Ekeng mógł liczyć na profesjonalną pomoc dopiero po tym, jak znalazł się w ambulansie.

W sobotę rano placówka medyczna, która przyjęła Ekenga, wydała oficjalny komunikat, w którym potwierdziła, że na stadionie zrobiono mu jedynie ręczny masaż serca. Miejscowa prasa - dla porównania - przywołała przykład Fabrice'a Muamby. Piłkarz ten w 2012 roku podczas meczu ligi angielskiej doznał zatrzymania krążenia, jednak jeszcze na stadionie otrzymał 15 elektrowstrząsów. Przeżył.

Do Rumunii spływają kondolencje z całego świata. Dinamo wydało oświadczenie, w którym czytamy: - W imieniu klubu przesyłamy szczere kondolencje rodzinie i łączymy się w cierpieniu. Patrick, na zawsze będziemy Cię kochać.

Pod stadionem Dinama odbyły się modlitwy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.