Bramkarz USA "dla Gazety": Dudek to produkt skończony

Robert Błoński: Maciej Żurawski, którego strzał z karnego obronił Pan podczas MŚ w Korei, zapowiedział, że jeśli i tym razem będzie wykonywał "jedenastkę", zdobędzie gola.

Brad Friedel, bramkarz reprezentacji USA i drużyny Premier League Blackburn: Procentowo będzie miał ogromne szanse. Rzadko kiedy coś takiego zdarza się dwa razy. Ale jeśli będziecie mieli karnego, spróbuję go obronić.

Traktujecie ten mecz jako rewanż za porażkę w MŚ?

- Nie, skąd. Rewanż to będzie, ale jak zagramy za dwa lata w Niemczech. Pamiętam, że do meczu w Korei podeszliśmy mało skoncentrowani. Trochę was zlekceważyliśmy, bo przegraliście dwa kolejne mecze. Byliśmy przekonani, że będzie łatwo, ale się pomyliliśmy. Ale teraz to będzie zupełnie inne spotkanie. Presja i nastawienie oraz stawka są nieporównywalnie mniejsze. To tylko mecz towarzyski, czyli o nic.

Na MŚ obronił Pan dwa rzuty karne. Czy to jakoś wpłynęło na Pana popularność?

- Wcale. To ważne tylko dla statystyków. Nie zyskałem na prestiżu.

Gra Pan w Premier League, w Blackburn, musi więc Pan znać Chrisa Kirklanda i Jerzego Dudka. Obaj rywalizują o miejsce w Liverpoolu.

- Dla mnie Jurek jest bardziej doświadczony, z lepszym refleksem. Ale, jak chyba każdy w Anglii, ma czasem problemy z menedżerem. Dla mnie to już ukształtowany bramkarz, taki "finished product". Kirkland jest od niego większy, może pożyteczniejszy w walce o górne piłki, przy dośrodkowaniach. Ale musi się jeszcze sporo uczyć.

Gdyby nie kontuzje Kirklanda, Polak by nie grał, choć jest w lepszej formie. Błędy ma za sobą...

- Ja też, kiedyś, jak Dudek popełniłem błąd w meczu z Manchesterem United i musiałem odejść z Liverpoolu. Bramkarz to tylko człowiek, obroni dziesięć groźnych strzałów, puści jeden słaby i jest zerem. Napastnik z dziesięciu okazji wykorzysta jedną i jest OK. Rywalizacja nikomu nie zaszkodziła. Poza tym ja nie wiem, czy Dudkowi naprawdę tak źle na Anfield. Przecież gra w wielkim klubie, zarabia niezłe pieniądze, jest w reprezentacji. Nie powinien narzekać.

Wie Pan coś o polskim futbolu, o obecnej reprezentacji?

- Mam w domu wszelkie możliwe kanały telewizyjne. Oglądam skróty meczów, gole. Ostatnio bardzo podobała mi się bramka Sebastiana Mili w meczu z Manchesterem City. Macie dobry, zorganizowany, odpowiedzialny taktycznie zespół. Ale my także mamy dobrą drużynę.

Wrócił Pan do kadry, to pierwsze powołanie od MŚ.

- Tak. Ale wcześniej trener Arena też mnie chciał. Tyle że nie mogłem grać. Miałem problemy z kontuzją, operację. Potem żona rodziła pierwsze dziecko. Trudne chwile przeplatały się z radosnymi, ale kadrze musiałem odmawiać.

Ma Pan dobrych konkurentów do gry w kadrze - Tima Howarda i Kasseya Kellera...

- Ja i Keller jesteśmy doświadczeni, Howard młody, ale gra w Manchesterze United i robi błyskawiczne postępy. Na tej rywalizacji zyskuje drużyna. Nie płaczę, kiedy nie jestem powoływany. Kiedy jestem, bardzo się cieszę. Znam swoją wartość, podobnie jak koledzy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.