Franciszek Smuda: Tak. I jestem bardzo blisko decyzji. Wstępnie już się dogadaliśmy z Andrzejem Grajewskim co do warunków finansowych, ale pozostały szczegóły. Muszę dostać zaległe pieniądze, które Widzew jest mi winien za poprzedni sezon. Obiecano mi jednak, że wszystko otrzymam.
- I między innymi dlatego jestem zdecydowany przejąć ofertę.Szkoda, by taki słynny klub spadł, a w I lidze grały drużyny z wsi i miasteczek.
- To jest czasami trudniejsze od zdobycia mistrzostwa Polski. Przeżyłem to rok temu. Wtedy straciłem więcej zdrowia niż w walce o tytuł. Stać mnie było na to, żeby do końca sezonu nic nie robić. Uznałem jednak, że Widzew zasłużył na pomoc.
- Nie wiem. Dziwiłem się, że działacze woleli zatrudniać trenerów ze znacznie mniejszymi osiągnięciami. Może bali się, że ich zespoły będą grać ofensywnie? Ja wolę wygrać 3:2 niż 1:0, a to nie wszystkim się podoba. U nas drużyny nastawiają się na przeszkadzanie, dlatego mecze są mniej atrakcyjne niż na Zachodzie.
- Ale to już się skończyło. W tym tygodniu zdaję egzaminy w szkole trenerskiej, a 24 maja obronię pracę dyplomową.