Sylwetka Girondins Bordeaux - rywala Groclinu Grodzisk w Pucharze UEFA

We francuskiej piłce nożnej Girondins Bordeaux ma solidną markę. Stoją za nim tradycja, sukcesy, wielcy piłkarze i trenerzy. Ale w Europie żyrondystom trudno osiągnąć pozycję, jaką wśród win mają słynne trunki z tego regionu.

Nazwę Bordeaux wymienia się we Francji jednym tchem obok Olympique Marsylia, Saint-Etienne, FC Nantes. To żywy pomnik francuskiej piłki nożnej, choć nie bez pęknięć, niekiedy chwiejący się w posadach.

Okupacyjny puchar

Początki klubu z Bordeaux - Girondins Omnisports - sięgają XIX wieku. Ale było to raczej stowarzyszenie sportowe dla ludzi uprawiających różne dyscypliny. Nie było w nim zresztą wtedy miejsca dla piłkarzy. Ci pojawili się dopiero na początku minionego wieku. W mieście działały dwa kluby futbolowe: Bastidienne i Deportivo Espagnol (skupiające hiszpańskich graczy), które wkrótce się połączyły i przyjęły nazwę dawnego stowarzyszenia sportowego Girondins. W 1932 roku Girondins Bordeaux stało się klubem zawodowym i rozpoczęła się jego prawdziwa historia.

Na pierwsze trofeum żyrondyści czekali dziewięć lat - w 1941 roku zdobyli Puchar Francji. Co ciekawe, nie grali jednego meczu, ale trzy z klubami z trzech stref, na które została podzielona Francja po zajęciu przez Niemcy. Bordeaux wygrało wszystkie trzy spotkania z Red Star Paris, Tuluzą i Fives.

Gol Bońka

Na prawdziwe sukcesy klub czekał jednak do lat 80. Wtedy w Girondins pojawili się dwaj panowie: kontrowersyjny biznesmen Claude Bez, którego miłość do Bordeaux nie znała granic, i pewien nieznany wówczas trener Aime Jacquet. Bez był bezwzględnym i mówiąc delikatnie, mało rozsądnym władcą. Gdy przed meczem z FC Nantes zawieszeni zostali wszyscy bramkarze, kazał Jacquetowi postawić w bramce mierzącego 163 cm Alaina Giresse'a. Bordeaux i tak osiągnęło niezły wynik - przegrało tylko 0:6.

Pod kierownictwem obu panów żyrondyści zdobyli we Francji trzy tytuły mistrzowskie i dwa puchary. Ówczesne rządy klubu z Bordeaux nie mogły dziwić. W zespole grały gwiazdy reprezentacji trójkolorowych: Patrick Battiston, Giresse, Jean Tigana, Marius Tresor. Wszyscy oprócz Giresse'a są nadal związani z klubem albo regionem. Co prawda Tigana po zwolnieniu z Fulham Londyn jest bezrobotny, ale uprawia winnice w okolicy Bordeaux. Tresor pracuje w klubie jako jeden z dyrektorów sportowych. Battiston - ten sam, którego tak brutalnie sfaulował niemiecki bramkarz Harald Schumacher w półfinale mistrzostw świata w Hiszpanii w 1982 roku - prowadzi drużynę rezerw. Z niezłym efektem, bo Sylvain Franco, Rio Mavuba i po trosze Marouanne Chamakh, którzy dziś zagrają w Grodzisku, to jego wychowankowie.

Bordeaux zabrakło jednak najważniejszego - sukcesu w Europie, co w 1993 roku stało się udziałem Olympique Marsylia, który jako pierwszy francuski klub wywalczył europejskie trofeum. Najbliżej żyrondyści byli w 1985 roku, kiedy grali w półfinale Pucharu Mistrzów. Trafili jednak na Juventus Turyn ze Zbigniewem Bońkiem i Michelem Platinim. Po porażce 0:3 w Turynie (bramka Bońka) Bordeaux wygrało w rewanżu 2:0. Ten mecz, w którym tak niewiele brakowało do dogrywki, uważany jest za jeden z dwóch najlepszych w historii klubu. - Walka w niepewności o wynik trwała pełne 90 minut - napisał po spotkaniu "France Football".

Bez i jego Bordeaux skończyło jednak w niesławie. Za zdefraudowanie 10 mln franków na budowę ośrodka treningowego i nielegalne transfery piłkarzy prezes żyrondystów skazany został na dwa lata więzienia w zawieszeniu, a klub za oszustwa finansowe zdegradowany do drugiej ligi. Ale do dziś Bez jest uważany w Girondins za dobrodzieja, bo oprócz sukcesów pozostawił klubowi piękny i wyjątkowy w skali europejskiej ośrodek treningowy zbudowany wokół XVIII-wiecznego pałacyku w Hailan.

Trzej muszkieterowie

Odrodzenie klubu nastąpiło po kilku latach dzięki wsparciu mera Bordeaux Jacques'a Chaban-Delmas i nowego sponsora, znanego we Francji optyka Alaina Afflelou. W tym czasie ze szkółki piłkarskiej do pierwszego zespołu trafiają Christophe Dugarry i Bixente Lizarazu, a z przeciętnego AS Cannes niechciany w Olympique Marsylia i Paris Saint Germain Zinedine Zidane. Bordeaux zapłaciło za niego 3 mln franków. PSG nie chciało wyłożyć sumy dwukrotnie mniejszej.

Dla Zidane'a, Dugarry i Lizarazu gra w Bordeaux było trampoliną do wielkiej piłki i kariery. W sezonie 1995/96 byli blisko zdobycia Pucharu UEFA, do którego dostali się, zwyciężając w rozgrywkach Pucharu Intertoto. Grając ten drugi wielki mecz w historii klubu - z AC Milan - przegrywają na San Siro 2:0, ale w rewanżu wygrywają aż 3:0. Kibice "marines et blanc" odśpiewali piłkarzom na stojąco marsyliankę. W finale Bordeaux zostało jednak pokonane przez Bayern Monachium.

Po tym sezonie załamany wejściem w życie prawa Bosmana (traci za darmo 13 zawodników) z klubu wycofuje się Afflelou. Stanowisko prezesa obejmuje Jean Louis Triaud. Idzie mu nieźle, bo pięć lat temu Girondins zdobywają piąty tytuł mistrzowski. Decydującą o tym bramkę strzelił rezerwowy wówczas Pascal Feindouno. Dziś stanie naprzeciw Mariusza Liberdy.

Sponsor się wycofuje

Triaud doprowadził też do przyjścia do klubu potężnego sponsora, stacji telewizyjnej M6. Było to o tyle zaskakujące, że stacja na wizji prowadziła filozofię "zero procent futbolu". Uważała bowiem, że Francuzom piłka się przejadła. Gdy jednak trójkolorowi zdobyli w 1998 roku mistrzostwo świata - poprowadzeni do niego przez Jacqueta przy współudziale Zidane'a, Dugarry'ego i Lizarazu - M6 zrozumiała swój błąd.

Ale firma nie spełnia wśród kibiców pokładanych nadziei. Sprzedaż przed tym sezonem Pedro Paulety do PSG, Aleksija Smiertina do Chelsea, Dugarry'ego do Birmingham uważa się za znak, że M6 nie chce się już na dłużej wiązać z Bordeaux i latem sprzeda swoje udziały konsorcjum lokalnych firm. O tym samym ma świadczyć fakt, że w przerwie zimowej klub nie został wzmocniony żadnym nowym zawodnikiem. Dla Groclinu to dobra wiadomość, bo można liczyć na to, że i w tym roku żyrondyści nie zaistnieją w Europie.

Raz z Polakami

Dotychczas Bordeaux tylko raz spotkało się w europejskich pucharach z zespołem z Polski - w 1994 r. w II rundzie Pucharu UEFA z GKS Katowice. Zespół z Zidanem, Dugarrym i Lizarazu przegrał na Bukowej 0:1 po golu Zdzisława Strojka w 88. min. W rewanżu żyrondyści prowadzili 1:0, ale w drugiej połowie rzut karny po faulu na Strojku wykorzystał Krzysztof Walczak i dalej awansowali Polacy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.