Edward Socha doradcą ITI

Nie zastępuję Jerzego Engela w Legii. Będę pracować dla ITI - mówi Edward Socha, który ma być konsultantem koncernu medialnego do spraw sportowych. ITI na początku marca wykupi od Pol-Motu większościowy pakiet udziałów w stołecznym klubie.

Engel, dotychczasowy dyrektor sportowy Legii, jest na urlopie do końca miesiąca. Na początku marca ITI ma kupić od Pol-Motu 80 proc. udziałów w Klubie Piłkarskim Legia. Po zmianie właściciela Engel ma zająć w klubie inną funkcję, a Socha zająłby zwolnione przez niego stanowisko.

Socha pełnił funkcję kierownika reprezentacji Polski za czasów, gdy selekcjonerami byli Władysław Stachurski i Antoni Piechniczek. Później pracował jako menedżer w Górniku Zabrze, a przez ostatnich pięć sezonów w Odrze Wodzisław. Na początku stycznia miał zostać menedżerem w Wiśle Kraków, ale po konflikcie z trenerem Henrykiem Kasperczakiem wrócił do Wodzisławia. Teraz dostał ofertę pracy od Mariusza Waltera, jednego z szefów ITI.

Maciej Weber: ITI będzie miało w Legii konsultanta do spraw sportowych. To oznacza, że jego wejście do klubu jest już przesądzone?

Edward Socha: Tego nie mogę powiedzieć. Mogę tylko stwierdzić, że prawdopodobnie w środę podpiszę umowę z ITI. Z firmą, ale nie z klubem Legia. Koncern potrzebował kogoś, kto od dawna jest w piłkarskim środowisku. Spróbuję pomóc.

Jeszcze niedawno głośno było o zatrudnieniu Pana w Wiśle Kraków, a potem o nagłym rozstaniu. Później na konferencji prasowej w Wodzisławiu powiedział Pan, że z radością wraca do Odry, do domu.

- W Wodzisławiu mam dom i tam miałem swoje życie. Ale teraz propozycję złożył mi pan Mariusz Walter, a takim ludziom się nie odmawia. W Odrze wszystko jest już poukładane i za wiele nie mógłbym pomóc. W Warszawie czekają mnie nowe wyzwania. Odchodzę w porozumieniu z Odrą i jej prezesem.

Szefowie Wisły upierali się jeszcze niedawno, że w czerwcu będzie Pan jednak pracował u nich.

- Nie należy pchać się tam, gdzie człowieka nie chcą. W Wiśle czego innego oczekiwałem ja, a czego innego trener. Tu sytuacja jest inna. Nie przychodzę na niczyje miejsce. Mam przyglądać się temu, co się dzieje w klubie.

Pańskie przyjście zbiega się z urlopem dyrektora sportowego Legii Jerzego Engela. Zbieżność przypadkowa?

- Jak najbardziej. Zanim ja podpisałem umowę, Jurek już był na urlopie. Socha nie zastępuje Engela w Legii.

To jakie właściwie ma Pan zadania?

- Podstawowym będzie doglądanie polityki transferowej od strony ewentualnego nowego właściciela. Doglądanie na miejscu, bo mam urzędować w klubie. Z drugiej jednak strony okienko transferowe kończy się już 29 lutego i trudno oczekiwać, że w tak krótkim czasie wymyślimy coś wielkiego.

Na jak długo ma Pan podpisać umowę?

- Tego nie ustaliliśmy. Jeżeli ITI nie zdecyduje się na kupno Legii, to ja z Warszawy wyjadę. A jak kupi, to pewnie zostanę na dłużej. Czy będę w klubie dyrektorem sportowym? O tym jeszcze nie rozmawialiśmy. Wszystko jest możliwe.

Wczoraj już Pan był w Legii.

- Spotkałem się z prezesem klubu Edwardem Trylnikiem oraz dyrektorami sportowymi Januszem Olędzkim i Jurkiem Engelem. No i bierzemy się do roboty.

Dla Gazety

Jerzy Engel

dyrektor sportowy Legii

Im więcej fachowców, tym lepiej dla klubu, a Edward Socha niewątpliwie jest fachowcem. O ile ITI ma zamiar wejść w Legię, a wiele na to wskazuje, to ma prawo zatrudniać, kogo zechce. Ja mam urlop do końca miesiąca i jeżeli nowy pracodawca będzie mnie chciał, będę nadal pracować w klubie. Nie mogę powiedzieć, czy dostałem jakąś propozycję. Wszystko okaże się w pierwszych dniach marca.

not. mac

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.