Issa Hayatou szefem FIFA. Prawdziwy piłkarski dyktator

Nazywają go afrykańskim Seppem Blatterem, ale to nieprawda. Issa Hayatou jest od Szwajcara zdecydowanie sprytniejszy. I dziś to on rządzi FIFA.

Najpierw wpadł sekretarz generalny FIFA Jércme Valcke, nazywany "teflonowym". Potem prokuratura dobrała się do Michela Platiniego, zdecydowanego faworyta zaplanowanych na 26 lutego wyborów. A na końcu okazało się, że z szaf w siedzibie FIFA wylatują też trupy obciążające Blattera. 79-letni Szwajcar jest podejrzewany o działanie na szkodę organizacji, miał też nielegalnie przekazać 2 mln franków Platiniemu. Komisja Etyki FIFA zawiesiła go na 90 dni, ale niewykluczone, że przedłuży dyskwalifikację o kolejne 45. Czyli Blatter na stanowisko już nie wróci.

Na 69-letniego Hayatou prokuratorzy nic nie mają, więc od dwóch tygodni - jako najstarszy wiceprezes - pełni obowiązki szefa światowego futbolu.

Szef Afrykańskiej Federacji Piłkarskiej (CAF) twierdzi, że w wyborach nie wystartuje, i chyba można mu wierzyć, bo ten tytuł nie jest mu do niczego potrzebny. W ojczyźnie zbudował wizerunek wszechstronnego sportowca. Faktycznie, był rekordzistą Kamerunu na 400 i 800 m oraz reprezentantem kraju w koszykówce. Włączył się do dwuosobowej Galerii Sław CAF, Blatter obwołał go "królem Afryki".

Ci, którzy nazywają Hayatou afrykańskim Blatterem, nie wiedzą jednak, co mówią. Kameruńskie niebo widziało zdecydowanie więcej niż szwajcarskie. Ustawianie wyborów, bardziej wyrafinowane niż w FIFA, gdzie działacze po prostu dostawali pieniądze w kopertach, by głosować na Blattera. Oszustwa przy wyborze gospodarzy wielkich imprez, bardziej bezczelne niż przy sprzedanych mistrzostwach świata Rosji (2018) i Katarowi (2022). Oddawanie tych imprez dyktatorom, jeszcze zanim Szwajcar sprezentował mundial Putinowi. W końcu: opanowaną do perfekcji sztukę utrzymywania się na stanowisku. Blatter rządzi FIFA od 1998 r., Hayatou - o dekadę dłużej, czyli 27 lat.

Władzę ma we krwi. Urodził się w bogatej i wpływowej rodzinie, jego ojciec rządził Garouą, stolicą północnego Kamerunu. Brat Sadou na początku lat 90. był premierem, do dziś współpracuje z Paulem Biyą, który Kamerunem - jako premier i prezydent - rządzi od 40 lat. Issa mógłby panować w CAF jeszcze dłużej. Do niedawna wydawało się, że będzie musiał ustąpić w sierpniu 2016 r., gdy skończy 70 lat i przekroczy limit wiekowy zapisany w regulacjach CAF. W kwietniu organizacja zmieniła zasady - jeśli Kameruńczyk wygra kolejne wybory, na końcu kolejnej kadencji będzie miał 75 lat.

I tak jest zawsze. Nie można Hayatou oskarżyć o łamanie przepisów, bo w CAF to on ustala przepisy. Dwa lata temu szefem afrykańskiego futbolu chciał zostać Jacques Anouma z Wybrzeża Kości Słoniowej. Prezes zmienił jednak statut tak, by kandydatami mogli być tylko członkowie komitetu wykonawczego. Anouma nie był. - Media mówią, że jestem dyktatorem - czy coś. Nie mają pojęcia o procedurach - mówił wtedy Kameruńczyk.

Nie mieli też o nich pojęcia Algierczycy starający się o organizację Pucharu Narodów Afryki w 2017 r. Kwietniowe wybory gospodarza miały być pokazywane w telewizji, transmisję odwołano w ostatniej chwili. Ci, którzy byli na sali, relacjonowali, że gdy działacze oddali głosy, Hayatou zabrał urnę do pokoju, a po kilku minutach ogłosił, że turniej odbędzie się w Gabonie. Wyniku głosowania nie podano.

Algierczycy podobno zapłacili za niesubordynację innych krajów Maghrebu. Tunezja podpadła po półfinale ostatniego PNA z Gwineą Równikową. W 90. minucie, przy prowadzeniu Tunezji 1:0, arbiter podyktował kontrowersyjny rzut karny dla organizatora turnieju. Gwinea wyrównała, a w dogrywce zapewniła sobie awans. Po meczu tunezyjscy piłkarze zaatakowali sędziego, a działacze oskarżyli CAF o sprzyjanie gospodarzom. Federacja odpowiedziała, że jeśli związek oficjalnie nie przeprosi, reprezentacja nie zostanie dopuszczona do kolejnych mistrzostw Afryki.

Maroko z kolei zrezygnowało z organizacji ostatniego PNA w obawie przed epidemią eboli. Hayatou zdenerwował się wówczas nie na żarty, wykluczył reprezentację z dwóch kolejnych mistrzostw kontynentu, marokańska federacja miała też zapłacić 1 mln dol. grzywny.

Obie drużyny grają jednak w eliminacjach. Tunezyjczycy udobruchali Hayatou, a dyskwalifikację Marokańczyków cofnął Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu.

Rządów twardą ręką Hayatou ma się od kogo uczyć - chętnie współpracuje z lokalnymi dyktatorami. Mistrzostwa Afryki w 2013 r. miała organizować Libia, ale po obaleniu Muammara Kaddafiego turniej przeniesiono do RPA. Rok wcześniej gospodarzami były Gabon i Gwinea Równikowa, od 36 lat rządzona przez Teodoro Obianga. "Od lat zaliczany jest do dziesięciu najkrwawszych i najchciwszych władców na świecie." Państwo to ja "- powtarza za Ludwikiem XIV, rozumiejąc tę sentencję jako proste stwierdzenie faktu, że kraj, którym rządzi, ziemia, wody, pola i lasy, a także mieszkańcy są jego własnością" - pisał w "Wyborczej" Wojciech Jagielski.

W tym roku Obiang już sam gościł najlepszych piłkarzy kontynentu. A tak naprawdę uratował Hayatou - po rezygnacji Maroka nie było chętnego do organizacji turnieju.

To kolejna cecha Kameruńczyka, która pozwala mu utrzymywać się przy władzy: żyje dobrze z silniejszymi od siebie.

W 1998 r. w wyborach na prezesa FIFA poparł Lennarta Johanssona. To był błąd - Szwed przegrał z Blatterem. W 2002 r. Hayatou sam wystartował przeciw Szwajcarowi. Znów błąd - dostał tylko 56 głosów, a Blatter 139. Trzeciego błędu nie było - Hayatou stał się poplecznikiem szefa światowego futbolu. On gwarantował mu głosy największej kontynentalnej federacji (Afryka ma 54 głosy, do wygrania wyborów potrzeba 106), Szwajcar odwdzięczał się dziesiątkami milionów dolarów wysyłanymi do Afryki w ramach programów rozwojowych. Pieniędzy nikt nie kontrolował, często przepadały w kieszeniach nieuczciwych działaczy. Ten strumień zapewniał Hayatou - a także Blatterowi - spokój.

Bliska współpraca z szefem FIFA najzwyczajniej się Kameruńczykowi opłacała (za głosowanie na Katar w wyborach gospodarza mundialu w 2022 r. miał dostać 1,5 mln dol. łapówki) i pozwoliła budować swoją legendę. Chwali się, że zastał Afrykę z dwoma miejscami na mundialu, a dziś ma ona na MŚ aż pięciu reprezentantów. Sprowadził na kontynent mistrzostwa świata seniorów i juniorów oraz klubowe mundiale. PNA powiększył z ośmiu do 16 zespołów.

I zapomniał o kolegach. Drugim członkiem Galerii Sław CAF jest Blatter.

Sepp Blatter - od szefowania federacji hokeja po zawieszenie w FIFA [KLUCZOWE DATY]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.