Co mówił prezydent Kaczyński o stadionie

Będziemy szukać operatora, który zapewni, że miasto nie będzie do interesu dokładać. Rozmawialiśmy z wieloma firmami, głównie zachodnimi, i za każdym razem pojawiał się problem stopy zwrotu. Okazało się, że koszty mogłyby zwrócić się po 30-35 latach, i to bez stuprocentowej pewności. Zdecydowaliśmy jednak, że wartość komercyjna nie jest jedyną. To bardzo niedobrze, że w stolicy nie ma pełnowartościowego stadionu - podkreślał na dzisiejszej konferencj Kaczyński.

Lech Kaczyński: Od dłuższego czasu prowadziliśmy rozmowy mające doprowadzić do rozpoczęcia budowy Stadionu Narodowego w Warszawie. Bez rezultatu. Po dokładnej kalkulacji uznaliśmy, że miasto rozpocznie budowę samo. Nie zamierzamy wchodzić z nikim w spółki, sami na drodze przetargu wybierzemy inwestora. Stadion to kolejna po budowie Muzeum Powstania Warszawskiego inwestycja w stolicy, którą odkładano zbyt długo.

Ile potrwa budowa i skąd wziąć na nią środki?

- Oszacowaliśmy, że stadion na 35-40 tys. widzów będzie kosztować ponad 150 mln zł. W tym roku z kasy miejskiej możemy na ten cel wyasygnować niewiele - jakieś 10 mln. W roku 2005 i następnym to może być już po 50 mln. Resztę powinny pokryć dotacje z Ministerstwa Edukacji i Sportu oraz Totalizatora Sportowego. W sumie nie będzie to jednak więcej niż jedna trzecia kosztów. Większość wydatków pokryje miasto.

50 mln to kwota zauważalna, ale nie ogromna. Na Trasę Siekierkowską i metro wydaliśmy kilkakrotnie więcej. Budowa Stadionu Narodowego to inwestycja na poziomie dużej inwestycji drogowej. Oczywiście mogłaby kosztować więcej, ale jest to zależne od wielu czynników. Choćby od tego, czy powstanie rozsuwany dach. Jesteśmy sceptyczni, bo może dojść do sytuacji, że dach rozsunie się dwa czy trzy razy i potem przestanie. Pieniądze tymczasem zostaną wydane. Jesteśmy zwolennikami wersji oszczędnościowej.

Czy taka inwestycja może się zwrócić?

- Będziemy szukać operatora, który zapewni, że miasto nie będzie do interesu dokładać. Rozmawialiśmy z wieloma firmami, głównie zachodnimi, i za każdym razem pojawiał się problem stopy zwrotu. Okazało się, że koszty mogłyby zwrócić się po 30-35 latach, i to bez stuprocentowej pewności. Zdecydowaliśmy jednak, że wartość komercyjna nie jest jedyną. To bardzo niedobrze, że w stolicy nie ma pełnowartościowego stadionu.

Kiedy miałaby się rozpocząć budowa i jak długo potrwa?

- W obecnej sytuacji jest niemal pewne, że budowa rozpocznie się w przyszłym roku i potrwa do drugiej połowy roku 2006. Stadion będzie funkcjonalny, nie będzie tam meczu, jakiego ze względu na ogólnoświatowe przepisy nie można na nim rozegrać.

Skoro miasto samo ogłosi przetarg i wybierze inwestora, to po co Spółka Budowa Stadionu?

- Spółka pod przewodnictwem pana Leo Turno przygotowała bardzo dużo cennych materiałów. Niedługo zakończy działalność, bo przetarg ogłosimy w niedługim terminie, i już nie będzie potrzebna. Myślę, że w ciągu dwóch, trzech miesięcy przygotujemy projekt i budowę stadionu.

Miasto zbuduje stadion samo, a co z firmą ITI?

- Z tego co wiem wcale nie jest przesądzone, że ITI wejdzie w Legię. Mówię, że miasto samo zbuduje stadion, ale zostawiłem furtkę. W trakcie budowy być może ktoś do nas dołączy. Nasze stosunki są dobre, ale wszyscy muszą sobie uświadomić, że obowiązkiem władz miasta jest dbanie o jego własność. Do miasta należą tereny, klub Legia do nas nie należy. Możemy robić interesy, pod warunkiem że nie będą one wiązać się z niczym pokątnym.

Nowy potencjalny właściciel ma z klubem związane plany natury, powiedzmy, komercyjnej.

- To nie jest prosta sprawa. Specjaliści od ekologii będą mogli powiedzieć, że miasto kupiło 11 hektarów ziemi po korzystnej cenie od Agencji Mienia Wojskowego, z przeznaczeniem pod działalność sportowo-rekreacyjną. Dlatego zbudowanie tam np. apartamentowców mogłoby skutkować wnioskiem o odszkodowanie. Oddanie terenów komuś do dyspozycji mogłoby przywołać zarzuty, że działamy przeciwko interesowi miasta. A my nie możemy działać na jego szkodę - to prawnie zabronione. Są funkcje komplementarne, jakie te tereny mogą spełniać w stosunku do stadionu. Sprawy komercyjne mogą pełnić tylko funkcję uboczną.

Na czwartek jest zaplanowane posiedzenie Rady Warszawy. Nie obawia się Pan, że zapadną tam sprzeczne decyzje?

- Rada Warszawy ma w sprawach budżetowych głos decydujący. Rocznie musi podzielić 1 mld 385 mln zł. Po uwzględnieniu dotacji może nawet 1,5 mld. Mogłaby większością głosów postanowić inaczej. Sądzę jednak, że podczas posiedzenia zostanie podjęta uchwała o bezpłatnym użyczeniu klubowi stadionu.

Czy na rozwoju wydarzeń nie ucierpi interes Legii?

- Interesy Legii nie zostaną zagrożone. Będzie grała na dotychczasowym stadionie, korzystała z wpływów za bilety. O nowym obiekcie myślimy jako o Stadionie Narodowym, na którym większość swoich meczów grałaby reprezentacja, ale będzie grała i Legia. Wiemy, że jeśli jakiś klub jest znany w Europie, to jest nim Legia. Zależy nam, by tak zostało.

Jeżeli nowy stadion powstanie na miejscu starego, to gdzie Legia przez te dwa lata będzie grała i trenowała?

- Mamy plan modernizacji starego obiektu. Nie chcemy go całkiem burzyć. Niektóre z trybun mają przecież wartość zabytkową. Na jego modernizację przeznaczymy ok. 6 mln zł. A nowy stadion zostanie zbudowany obok starego, który po 2006 r. będzie pełnić rolę obiektu treningowego.

Stadion Legii to niejedyny obiekt sportowy w stolicy, którego sprawy wymagają wyjaśnień.

- Sprawy własnościowe obecne władze Warszawy zastały w stanie niechlujnym. Zmierzamy do oczyszczenia sytuacji związanej ze stadionem Skry. Następne kroki będą dotyczyć obiektu Spójni. Miasto już sfinansowało część oświetlenia na stadionie Polonii, dokończyło modernizację obiektu Orła. Polonii nadal będziemy pomagać. Nie jest tak, że stadion Legii zablokuje wszystkie inne inwestycje sportowe w stolicy.

ITI zadowolone

To, co dzieje się w sprawie budowy stadionu, nie zmienia w istotny sposób naszego stanowiska. Nie jesteśmy firmą budowlaną. To dobrze, że miasto wybuduje stadion - mówi rzecznik ITI Paweł Kosmala. - Podpisaliśmy z Pol-Motem umowę przedwstępną i realizujemy jej warunki. Możemy tylko się cieszyć z deklaracji prezydenta. Nowy, większy stadion w stolicy jest wszystkim niezbędny. A z tego, co mówi prezydent, należy rozumieć, że operatorem i użytkownikiem stadionu będzie właściciel Legii. Dla miasta, kibiców i klubu to bardzo korzystna decyzja.

Copyright © Agora SA