Rio Ferdinand zeznaje przed komisją dyscyplinarną

W piątek komisja dyscyplinarna FA wyda werdykt w sprawie ?spóźnienia? Rio Ferdinanda na badania dopingowe. Obrońca MU prawdopodobnie zostanie zawieszony na pół roku. Piłkarzowi zależy na natychmiastowej karze, która pozwoli mu wystąpić na Euro 2004. MU woli jednak, żeby Rio grał jak najdłużej w lidze i zapowiada apelację.

Trzy miesiące temu Rio Ferdinand "spóźnił się" na badania dopingowe 36 godzin, tłumacząc to najpierw przeprowadzką, później zakupami w centrum Manchesteru, jeszcze później wywiadem dla MUTV. Na czwartkowe przesłuchanie przed komisją dyscyplinarną Angielskiej Federacji Piłkarskiej (FA) obradującej na Reebok Stadium w Boltonie przybył o godzinę za wcześnie. W przedzieraniu się przez gąszcz fotoreporterów towarzyszył mu główny prawnik Manchesteru United Maurice Wadkins.

Przesłuchanie przed trzyosobowym panelem, założonym przez niezależnych fachowców niezatrudnionych przez FA, potrwa dwa dni. Zeznawać będzie nie tylko Ferdinand, ale i grupa specjalistów od testów antydopingowych, którzy przed trzema miesiącami czekali na piłkarza w ośrodku treningowym MU w Carrington i wyjechali z niczym. W obronie piłkarza przemówi menedżer "Czerwonych diabłów" Alex Ferguson i zawodnik Manchesteru City Eyal Berković, który robił z Rio zakupy, w czasie kiedy miał odbywać się test. Trener reprezentacji Anglii Sven Goran Eriksson przesłał komisji swoje oświadczenie.

Jeżeli Ferdinand zostanie uznany winnym, maksymalna kara, jaka mu grozi, to dwuletnie zawieszenie. Media spekulują jednak, że bardziej prawdopodobne jest zawieszenie półroczne. Werdykt zawieszający Rio tylko na trzy miesiące prawie na pewno zakwestionuje FIFA i WADA (Światowa Agencja Antydopingowa). Sepp Blatter zapowiedział podczas losowania mistrzostw świata 2006 we Frankfurcie, że FIFA dokładnie przyjrzy się wyrokowi i jeśli uzna go za zbyt niski, wkroczy do akcji. Wcześniej Blatter zaatakował MU i FA za to, że nie zawiesiły Ferdinanda po wybuchu sprawy, co np. Inter Mediolan natychmiast zrobił z Mohamedem Kallonem. Zasugerował, że być może MU powinny zostać odebrane punkty, które zdobył w lidze angielskiej i Champions League, występując z potencjalnym dopingowiczem w składzie. Gdy dyrektor generalny "Czerwonych diabłów" David Gill poradził Blatterowi, żeby się nie wtrącał do nie swoich spraw, szef FIFA zawziął się jeszcze bardziej.

Z kolei szef WADA Dick Pound stwierdził, że zwlekając trzy miesiące z rozpatrzeniem sprawy, FA ewidentnie mataczyła. Wiedząc, że piłkarz jest winny, chciała pójść na rękę klubowi. - Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla takiego postępowania. Facet nie przyszedł na test, okej. Po co czekać aż 90 dni, żeby zadać mu proste pytanie: dlaczego po treningu wskoczyłeś do swojego porsche i odjechałeś, zamiast dać się przebadać? - pytał.

Jakikolwiek byłby werdykt, Rio Ferdinand już poprosił władze Manchesteru United, żeby nie składały apelacji. Jeśli bowiem kara wejdzie w życie natychmiast, nawet półroczna, piłkarz będzie mógł wystąpić w Euro 2004. Jeśli jednak MU złoży apelację, Ferdinand będzie mógł występować w Premier League do jej rozpatrzenia, ale w razie kary na pewno nie pojedzie do Portugalii.

Na łamach "Daily Mirror" w tekście zatytułowanym "Give Me A Break" (co można tłumaczyć "dajcie mi spokój" lub "dajcie mi przerwę"), Ferdinand stwierdził, że przyjmie każdą karę za swe zaniedbanie. Byle szybko, tak żeby zdążyła wygasnąć do rozpoczęcia mistrzostw Europy (12 czerwca). - Nadal uważam, że jestem niewinny. Ale jestem też tak zdesperowany, żeby zagrać na Euro, że zaakceptuję karę bez słowa - powiedział.

Ale MU nie ma zamiaru zaakceptować zawieszenia najdroższego obrońcy świata (49 mln dol.) bez walki. Owszem, władze klubu z Old Trafford przyznają, że "piłkarz popełnił błąd", zapowiadają jednak, że będą odwoływać się od każdej kary, ponieważ "zapadnie tylko po to, by stać się przykładem ze względu na format zawodnika i prestiż klubu, z którego pochodzi". Według dyrektora Gilla, gdyby podobne przewinienie popełnił piłkarz np. z Boltonu, żadna gazeta ani działacz nawet by się o tym nie zająknął. Tak naprawdę władzom MU chodzi jednak o to, że póki co na Old Trafford nie ma kto zastąpić Ferdinanda. Wprawdzie treningi po kontuzji wznowił właśnie Wes Brown, ale wcześniej pauzował aż siedem miesięcy i nikt nie wie, jak szybko wróci do formy. Na pewno nie od razu.

Angielskie media zachęcają do wysokiego wyroku. Komentator "Timesa" napisał, że wierzy w niewinność Rio, ale ponieważ piłkarz nie zgłosił się na testy w terminie, nigdy nie będzie miał pewności, jak było. - To niedopatrzenie zawodnika i klubu, dlatego kara dla obu jest konieczna. I nie trzy miesiące, ponieważ będzie to sygnał dla reszty piłkarzy, że można się nie zgłosić na testy, tylko tak jak za czerwoną kartkę po ostrzejszym faulu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.