Polska - Litwa 3:1

Reprezentacja Polski w drugim meczu na Malcie pokonała Litwę 3:1. Podopieczni Pawła Janasa przegrywali 0:1, ale odrobili straty. Gole dla biało czerwonych zdobyli: Rasiak, Mila i Jeleń

"Radosny", momentami zupełnie nieodpowiedzialny futbol - jak na podwórku - zaprezentowały wczoraj w pierwszej połowie zespoły Polski i Litwy. Błędów i niefrasobliwości w obronie było tyle, że można by nimi obdzielić kilka spotkań. Mecz zaczął się od wymiany ciosów.

Pierwszy zadali Litwini. Piekielnie mocnego uderzenia Gedgaudasa Grzegorz Szamotulski obronić nie zdołał. Trener bramkarzy w kadrze - Jacek Kazimierski - przed spotkaniem długo zastanawiał się, czy w pierwszym składzie nie powinien zagrać Tomasz Kuszczak. Ostatecznie jednak postawił na zawodnika Amiki i w pierwszej połowie Szamotulski bronił pewnie. Dwa razy wyratował zespół w beznadziejnie wyglądających sytuacjach. W obu przypadkach winę ponoszą obrońcy - najpierw koszmarny kiks popełnił Arkadiusz Głowacki i Szamotulski musiał bronić strzał z kilku metrów. A potem Jacek Kowalczyk poślizgnął się w polu bramkowym, ale Tomas Żwirgżdauskas nie pokonał Szamotulskiego z trzech metrów.

Odpowiedź Polaków na gola Litwinów była natychmiastowa. A w rolach głównych wystąpili piłkarze Groclinu Grodzisk Wlkp. Najpierw w polu karnym przytomnie zachował się Grzegorz Rasiak. Mało kto w takiej sytuacji, jakiej był rosły napastnik, zdecydowałby się na strzał. 25-letni napastnik strzelił z półobrotu, strojąc tyłem do bramki i wyrównał. Chwilę później po jego strzale piłka odbiła się od jednego z litewskich obrońców, spadła pod nogi Sebastiana Mili i ten uderzył między nogami Żutautasa. Było 2:1. Rasiak negocjuje właśnie warunki nowego kontraktu (obecny kończy się 30 czerwca) z Groclinem. - Prawdopodobnie podpiszę nową umowę - powiedział.

- Rozpoczęliśmy budowę zespołu na eliminacje MŚ. Polska to wymarzony dla nas rywal. Mamy młody zespół, tak jak wy. Stąd tyle gapiostwa w defensywie - usprawiedliwiał drugi trener reprezentacji Litwy i były piłkarz HSV Valdas Iwanauskas.

Podobnie jak podczas czwartkowego meczu z Maltą (4:0) trybuny mogącego pomieścić 17 tys. widzów stadionu wyglądały smutno. Mecz oglądało nie więcej niż 50 osób, w tym jednak - odwrotnie niż w czwartek - kilkunastoosobowa grupa Polaków (głównie dziewcząt), które na Malcie uczą się w szkole językowej. Pojawiła się nawet biało-czerwona flaga. W sobotę mecz ligowy na stadionie Ta Quali obejrzało pięć tysięcy ludzi.

Piłkarze obu zespołów potraktowali mecz adekwatnie do rangi, jaką miał. Jak sparing, w którym nie ma presji, odpowiedzialności, a stawką nie są punkty. Mało było kalkulowania, ale za to wiele błędów. Nie wystawia to dobrego świadectwa polskiej defensywie. Arkadiusz Głowacki daleki jest od formy z mistrzostw świata, a Jacek Kowalczyk bardziej chyba zajęty jest tym, gdzie będzie występował wiosną niż myśleniem o grze. Egzaminu na Malcie nie zdał Marcin Adamski. Najstarszy w zespole, 28-letni zawodnik Rapidu Wiedeń, mylił się za często, by mógł oczekiwać powołań na mecze o stawkę. A przecież Litwini także nie potraktowali tego meczu jakoś prestiżowo (w ich drużynie zagrało wielu debiutantów i reprezentantów młodzieżówki).

W drugiej połowie, kiedy obaj trenerzy wymienili niemal wszystkich zawodników, dominował chaos. Na samym początku Andrzej Niedzielan nie wykorzystał sytuacji sam na sam, a chwilę później po strzale Ireneusza Jelenia głową poślizgnął się Żutautas. I było 3:1. Później, wciąż dominowali Polacy. Kuszczak nie musiał nawet interweniować. A w 80. min po rajdzie Baszczyńskiego Jeleń z czterech metrów strzelił tak, że piłka omal nie wyleciała na aut boczny.

Wyróżnili się, na Malcie, ci, na których trener Paweł Janas postawił wcześniej niż przed tym zgrupowaniem - czyli Mila, Rasiak i Niedzielan.

- Za dużo było błędów w defensywie, ale kilku zawodników mogło się podobać. To był egzamin głównie dla tych, którzy mogą grać tylko w lidze albo reprezentacji. Dobrze spisali się Kuszczak i Jeleń... Zresztą wszystkich nie będę wymieniał. Poza tym Rasiak, Niedzielan czy Mila, którzy już wcześniej w kadrze grali, potwierdzili, że na to zasługują. Po Świętach będę jeździł na mecze lig zagranicznych w których występują reprezentanci. Zobaczymy, jak wyglądają nasi "stranieri" - powiedział po meczu Paweł Janas.

Teraz kadra ma dwa miesiące wolnego. W lutym leci na zgrupowanie do Hiszpanii, gdzie zagra ze Słowenią (termin UEFA, najsilniejszy skład) i Andorą (zespół złożony z graczy polskiej ligi).

Strzelcy bramek

Dla Polski:

Rasiak (8.), Mila (11.), Jeleń (50.).

Dla Litwy:

Gedgaudas (6.)

Skład Polaków

Szamotulski (46. Kuszczak) - Wasilewski, Głowacki, Kowalczyk (63. Stasiak), Adamski (46. Baszczyński) - Piechniak (76. Surma), Mila (63. Burkhardt), Rachwał (46. Bieniuk), Radzewicz (76. Madej) - Rasiak (46. Niedzielan), Sikora (46. Jeleń)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.