Kolejną osobowością ze świata piłki nożnej niezadowoloną z piątego już z rzędu wyboru Seppa Blattera na stanowisko przewodniczącego FIFA jest były obrońca Manchesteru United i reprezentacji Anglii Gary Neville.
Zdaniem byłego piłkarza dla dobra sportu powinno się zrobić wszystko, by pozbyć się 79-letniego Szwajcara ze struktur międzynarodowej organizacji.
- Daleki jestem od nawoływania zawodników do strajku, choć bez nich zarówno FIFA, jak i sam Blatter nic nie znaczą - twierdzi Neville. - Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby Ronaldo i Messi, największe w tej chwili gwiazdy piłki nożnej, nie zagrali na najbliższych mistrzostwach świata. Zawody nie miałyby racji bytu, gdyby ci zawodnicy odwrócili się od FIFA z powodu złej polityki organizacji.
Były obrońca "Czerwonych Diabłów" uważa również, że brak piłkarzy Realu Madryt i Barcelony odbiłby się szerokim echem na sytuacji materialnej FIFA.
- Taka sytuacja sprawiłaby, że Blatter miałby ogromny problem ze sponsorami i mediami transmitującymi mistrzostwa. Może jedynym sposobem na pozbycie się go jest szansa na to, że piłkarze jednym głosem odmówią grania w jego turniejach. Gdy tak się stanie, Blatter będzie skończony.
Przypomnijmy, że w pierwszej turze Szwajcar pokonał Alego ibn Husajna 133 do 73. Z drugiej tury jordański książę się jednak wycofał. Blatter przewodniczy międzynarodowej federacji od 1998 roku. Dwa dni przed piątkowymi wyborami siedmiu działaczy FIFA zostało zatrzymanych w Zurychu przez FBI. Wszyscy usłyszeli zarzuty korupcyjne - mowa jest m.in. o 100 mln dolarów. Z kolei Szwajcaria podjęła się osobnego śledztwa dotyczącego nieprawidłowości przy przyznaniu Rosji i Katarowi praw do organizacji mistrzostw świata w 2018 i 2022 roku. W gronie zatrzymanych znaleźli się wiceprezydenci FIFA: Jeffrey Webb z Kajmanów, Urugwajczyk Eugenio Figueredo, Kostarykańczyk Eduardo Li, Nikaraguańczyk Julio Rocha, Costas Takkas z Kajmanów, Wenezuelczyk Rafael Esquivel oraz Brazylijczyk Jose Maria Marin.