Emanuel Ortega, piłkarz IV-ligowego San Martin de Burzaco, dwa tygodnie temu po starciu z zawodnikiem Juventud Unida, Alexisem Valenzuelą, niefortunnie wpadł na bandę otaczającą boisko i uderzył w nią głową. 21-latek zmarł w czwartek rano w szpitalu po dwóch operacjach czaszki.
- Wszyscy zgodnie podjęliśmy taką decyzję - argumentował zawieszenie rozgrywek prezydent argentyńskiego związku Luis Segura. - Nikt nie powinien grać z powodu wymiaru tragedii, jaka się wydarzyła. Nikt nawet nie byłby w nastroju na rozgrywanie spotkań.
W bólu z rodziną zmarłego łączy się za pośrednictwem Twittera również napastnik Manchesteru City Sergio Aguero: "Śmierć Emanuela to smutna wiadomość. Moje kondolencje dla rodziny i przyjaciół".
Valenzuela, po starciu, w którym Ortega zderzył się z bandą, w rozmowie z "Daily Mirror" powiedział, że był "zmrożony", gdy usłyszał złe wieści. Jednak według specjalistów zawodnik Juventud Unida nie zrobił niczego umyślnie.
Z kolei opiekun San Martin Critstian Ferlauto jest zdania, że bandy, które otaczają boisko, są zdecydowanie za blisko murawy. - Banda jest tylko metr od linii bocznej boiska, to straszne, że tam nie ma żadnej ochrony.
W 2012 roku Emanuel Ortega zamieścił z perspektywy czasu ściskający za gardło post na Facebooku, w którym przekonywał, że piłka nożna to jego życie. "Być może nigdy nie będę grać profesjonalnie" - napisał zawodnik. "Ale oddam życie za każdą piłkę. Gdy moje nogi mówią STOP, moje serce mówi DALEJ. Różnica między mną a profesjonalnymi piłkarzami jest taka, że gdy zepsują mi się korki, nie wymieniam ich, tylko całą noc naprawiam i sklejam, bym mógł znowu zagrać, ponieważ to kocham. Futbol to moje życie, dzięki niemu zapominam o wszystkim innym i oddam mu nawet moje życie. Dzień, w którym nie będę mógł zagrać więcej w piłkę, będzie dniem, w którym skończy się moje życie".