Liga hiszpańska. 12. kolejka

Zamiast hitu kolejki mecz piłki wodnej obejrzeli w Sewilli kibice Betisu, który bezbramkowo zremisował z Deportivo La Coruna. Barcelona straciła gola w 91. minucie i przegrała z Villarealem

Lata mijają, a futbolowi decydenci - mówiąc językiem piłkarskim - nie wyciągają wniosków. Boisko w Sewilli do złudzenia przypominało to we Frankfurcie, na którym piłkarze Kazimierza Górskiego w 1974 roku przegrali z Niemcami mecz o finał mundialu. Piłkarze broczyli po kostki w wodzie, a ponieważ piłka co rusz zatrzymywała się w kałużach, spoglądali na sędziego, jakby liczyli, że spotkanie odwoła. Grali jednak 90 minut i mogą dziękować Bogu, że nie doznali kontuzji, a o wyniku nie przesądziły nienormalne warunki.

Bramki paść nie mogły, bo i zespół Betisu, i Deportivo opiera grę na mnóstwie podań, indywidualnych pojedynkach, a te stały się jako tako wykonalne dopiero po przerwie, gdy ustała ulewa. Gospodarze, którzy mimo silnego "na papierze" składu przegrali trzy mecze z rzędu, sami sobie są jednak winni. W 30. minucie Jose Molina niepotrzebnie faulował Juanito i sędzia podyktował rzut karny. Chwilę później bramkarz z La Corunii naprawił swój błąd, parując piłkę zbyt lekko i w sposób sygnalizowany uderzoną przez Fernando. Po przerwie do siatki trafił jeszcze Dani, ale sędzia gola nie uznał, bo akrobatycznie podający Martin Palermo za wysoko uniósł nogę.

Argentyńczyk to antybohater jednego z najbardziej nietrafionych transferów, jeszcze bardziej rozczarowywał jego były kolega z Boca Juniors Juan Roman Riquelme, którego po kompletnie nieudanym minionym sezonie Barcelona wypożyczyła do Villarealu. W sobotę zrobił wiele, by tego kroku pożałowali, bo zagrał dobrze, często nękał defensywę rywali i to on wykonał rzut rożny, po którym gospodarze objęli prowadzenie.

Wyrównującego gola strzelił co prawda Patrick Kluivert, ale w doliczonym czasie gry Katalończyków pogrążył inny były gracz Barcy Sonny Anderson. Goście potwierdzili, że ich wyniki w zbyt dużym stopniu zależą od jednego piłkarza, kupionego za 36 milionów dolarów Ronaldinho. Brazylijczyk, który kilka meczów rozstrzygnął indywidualnymi popisami, nie zagrał z powodu kontuzji, a bez niego goście zagrażali bramce rywali znacznie rzadziej niż sami byli w opałach.

- Nie można jęczeć zawsze, kiedy go zabraknie - złościł się po meczu trener Frank Rijkaard. - Mając takich graczy, ten zespół powinien grać znacznie lepiej, niezależnie od tego, czy jakiś zawodnik wypadnie, czy nie. Zresztą z Ronaldinho w składzie też ponieśliśmy kilka porażek. A dzisiaj w pierwszej połowie graliśmy bardzo źle, piłkarze byli bardzo zdenerwowani. Zabrakło im zimnej krwi niezbędnej na małych stadionach, na którym masz wrażenie, że kibice siedzą ci na głowie. Ale z przegraną w tych okolicznościach pogodzić się bardzo trudno. Przecież my właściwie ten mecz zremisowaliśmy - zakończył Rijkaard.

Wyniki 12. kolejki

BETIS SEWILLA - DEPORTIVO CORUNA 0:0;

REAL SOCIEDAD - MALLORCA 0:1 (0:1): Eto'o (18.);

VILLARREAL - BARCELONA 2:1 (1:0): Jose Mari (40.), Anderson (91.) - Kluivert (72.).

VALLADOLID - ATLETICO MADRYT 3:1 (1:0): Makukula (22.), Zapata (78.), Sousa (65.) - Musampa (13.);

MALAGA - OSASUNA 0:0;

ESPANYOL BARCELONA - SEVILLA 1:0 (0:0): Domoraud (90.);

CELTA VIGO - ATHLETIC BILBAO 0:2 (0:0): Lacruz (58.), Iraola (91.);

RACING SANTANDER - REAL SARAGOSSA 1:2 (1:0): Rebosio (40., sam.) - Alvaro (45.), Soriano (85.).

REAL MADRYT - ALBACETE 2:1 (1:1): Beckham (38.), Zidane (83.) - Parri (39.)

MURCIA - VALENCIA 2:2 (1:1): Richi (38.), Michel (47.)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.