Liga angielska: 12. kolejka. Liverpool przegrał z Man United

Na Anfield Road powtórka sprzed roku. Manchester United znów pokonał Liverpool 2:1. Jerzy Dudek, choć tym razem nie popełnił takiego błędu jak wówczas, nie bronił pewnie, a jego katem był Ryan Giggs.

Bezradność Liverpoolu "podsumował" Emil Heskey w 92. min, kiedy 10 metrów od bramki, mając przed sobą tylko Tima Howarda, poślizgnął się i runął na ziemię, nie trafiając w piłkę. Kilkadziesiąt sekund później superprestiżowy mecz się skończył.

Przed spotkaniem uwaga brytyjskich mediów skupiła się na Dudku, bowiem przed rokiem Polak stał się antybohaterem tego najbardziej prestiżowego meczu dla kibiców obu drużyn. 2 grudnia 2002 r. bramkarz reprezentacji Polski przepuścił piłkę między rękami po podaniu własnego obrońcy, a piłkę do pustej siatki dobił Diego Forlan. Urugwajczyk zdobył jeszcze jednego gola, "The Reds" przegrali 1:2, a Dudek stracił miejsce w pierwszym składzie, aż do poważnej kontuzji swego zmiennika Chrisa Kirklanda. Później wziął jednak rewanż na "Czerwonych Diabłach", zostając bohaterem finału Pucharu Ligi Angielskiej, w którym Liverpool pokonał MU i zgarnął trofeum.

- Nie mam żadnych nocnych koszmarów z powodu kolejnej wizyty Manchesterem United na Anfield Road. Zupełnie mnie nie martwi, że znów będę grał przeciwko Forlanowi, choć wiem, że ostatnio jest w niezłej formie, co mecz strzela gola. Koncentruję się zawsze na sobie, a ostatnio czuję się świetnie - mówił przed meczem w telewizji skysports Dudek, którego stacja wybrała na najlepszego zawodnika czwartkowego meczu Pucharu UEFA ze Steauą Bukareszt (1:1). - Nikt mi nie musi przypominać, co się stało w ubiegłym roku, ale też występ w finale Pucharu Ligi Angielskiej w pełni odbudował moją wiarę w siebie. Przed tym sezonem odpocząłem, jestem silniejszy, bardziej zdrowy i gotowy, żeby się przeciwstawić MU - dodał Polak, a menedżer "The Reds" Gerard Houllier stwierdził, że po tamtych kłopotach Dudek jest jeszcze lepszym bramkarzem. - Pokazał, że ma niesamowicie silny charakter. Wrócił do świetnej formy, a już w ostatnich dwóch meczach - z Fulham i Steauą był po prostu fantastyczny.

Niedzielny mecz rozczarował. Oba zespoły wystąpiły bez swych największych gwiazd - gospodarze bez kontuzjowanego Michaela Owena, goście - Paula Scholesa i Ole Gunnara Solskjaera. W pierwszej połowie przeważali gospodarze, ale ani jeden strzał nie zmusił Howarda do zbytniego wysiłku. Gdy zaś MU stwarzało zagrożenie po nielicznych kontrach, Dudka wyręczali obrońcy - w tym Sammi Hyypia, który po ostatnich wpadkach, by lepiej skoncentrować się na grze, zrezygnował z noszenia opaski kapitana, przekazując ją Stevenowi Gerrardowi.

W drugiej połowie Dudek na chwilę uległ dekoncentracji i wybił piłkę przed pole karne tuż pod nogi Ryana Giggsa. Ten bez namysłu potężnie uderzył z ponad 30 metrów, Polak musiał wyciągnąć się jak długi, by piłka nie wpadła do bramki. Walijczyk trafił jednak do siatki parę minut później. Tym razem silnie dośrodkował z prawej strony na pole karne, Dudek czekał, aż piłkę uderzy głową Ruud van Nistelrooy lub Forlan, ta jednak nie dotknięta przez nikogo odbiła się od murawy i wpadła do bramki.

Giggs podwyższył na 2:0 strzałem z ostrego konta z pola karnego. Tym razem Dudek zdołał dotknąć piłkę nogą, ale ta wpadła mu pod poprzeczkę, co najbardziej zaskoczyło Walijczyka. Niemal od razu kontaktową bramkę zdobył Harry Kewell - Australijczyk, który zawsze podkreślał, że MU to jego wymarzony klub, ale Alex Ferguson przespał okazję wykupienia go z Leeds.

W 77. min mógł być remis. Signama Pognoll - 19-letni Francuz, który już w poprzedniej kolejce wywalczył dla "The Reds" karnego, został powalony na polu karnym przez Rio Ferdinanda, ale sędzia nie podyktował jedenastki. W końcówce meczu liverpoolczycy szturmowali bramkę MU, ale byli wyjątkowo nieskuteczni. Szczytem nieudolności było zagranie Haskeya.

Od kiedy Roman Abramowicz wzmocnił 180 mln dolarów Chelsea, to mecze "The Blues" z Arsenalem w derbach Londynu wzbudzają największe emocje kibiców futbolu na świecie. Fani ze stolicy Anglii wierni są jednak ponad 100-letniej tradycji, a nie ostatnim - być może przelotnym - zjawiskom w Premier League i dla nich nie ma ważniejszych derbów Londynu jak pojedynek Arsenalu z Tottenhamem Hotspur, zwłaszcza że stadiony obu klubów leżą niecałą milę od siebie.

W sobotnim spotkaniu na Highbury, gdzie Tottenham nie wygrał od 10 lat (ostatni raz w czasach, gdy w barwach "Kogutów" występował Juergen Klinsmann), długo zanosiło się na niespodziankę. Goście objęli prowadzenie już w 5. min po strzale Darrena Andertona. "Kanonierzy" dopiero w 69. min wyrównali po golu Roberta Piresa. Wynik meczu na 2:1 ustalił Szwed Fredrik Ljungberg dziesięć minut później. Piłka po jego strzale odbiła się od pleców obrońców i przelobowała Kasey Kellera.

- Co tu kryć, mieliśmy kupę szczęścia z tą wygraną. Całe szczęście moi zawodnicy okazują w Premier League większą determinację niż w Lidze Mistrzów - stwierdził po meczu szczęśliwy Arsene Wenger, którego drużyna dzięki temu zwycięstwu pozostała liderem.

Wyniki 12. kolejki

LIVERPOOL - MANCHESTER UNITED 1:2 (0:0): Kewell (76.) - Giggs (59. i 70.)

ARSENAL - TOTTENHAM HOTSPUR 2:1 (0:1): Pires (68.), Ljungberg (78.) - Anderton (4.)

ASTON VILLA - MIDDLESBROUGH 0:2 (0:1): Zenden (30.), Ricketts (49. - karny)

BOLTON WANDERERS - SOUTHAMPTON 0:0

CHARLTON ATHLETIC - FULHAM 3:1 (1:0): Stuart (10.), Johansson (69., 76.) - Davis (89.)

WOLVERHAMPTON - BIRMINGHAM 1:1 (0:0): Iversen (66.) - Forssell (49.)

PORTSMOUTH - LEEDS UNITED 6:1 (2:1): Stefanovic (17.), O'Neil (45., 71), Foxe (63.), Berger (74.), Ayegebeni (86.) - Smith 19.

CHELSEA - NEWCASTLE UNITED 5:0 (3:0): Johnson (25.), Crespo (39.), Lampard (42. karny), Duff (78.), Gudjohnson (84.)

MANCHESTER CITY - LEICESTER CITY 0:3 (0:1): Stewart (12.), Dickov (53., karny), Bent (58.)

BLACKBURN ROVERS - EVERTON 2:1 (2:0): Babbel (6.), Yorke (13.) - Radzinski (49.)

Najskuteczniejsi

10

Thierry Henry (Arsenal)

9

Alan Shearer (Newcastle)

8

Ruud Van Nistelrooy (MU),

Nicolas Anelka (Man City),

Michael Owen (Liverpool)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.