Sebastian Mila. Pieniądze nadal oddaje rodzicom

To jego fantastyczny strzał dał Groclinowi remis 1:1 w pierwszym meczu drugiej rundy Pucharu UEFA z Manchesterem City. - David Seaman mógłby być moim ojcem, to zaszczyt strzelić gola tak znanemu i utytułowanemu zawodnikowi, byłemu bramkarzowi reprezentacji - mówił później Mila, który ma 21 lat. O 19 mniej niż Seaman.

Ojciec młodego reprezentanta Polski - Stefan - to także były piłkarz (m.in. Gwardii Warszawa). - Tata jest moim największym kibicem i krytykiem, nigdy nie chwali - mówi Mila.

To właśnie od czasu występów w stolicy, klubem któremu Mila w przeszłości kibicował - jak mówi, całym sercem - jest Legia. Kilka lat temu, jeszcze jako zawodnik Orlenu miał pod meczową koszulkę t-shirta z herbem Legii. Odkąd jest w Groclinie (dwa lata), sercem związany jest z zespołem z Grodziska. - Nie wypada kibicować Legii, choć moja siostra do dziś mieszka w Warszawie - mówi.

Jego największą zaletą jest skromność. - Do dziś, zarobione pieniądze, oddaję rodzicom. A oni, co miesiąc wypłacają mi kiesznkowe. Potrzeb nie mam za dużych. Mieszkam w małym mieście, wszystko jest na miejscu. Moje oszczędności wpłacają na konto, ja koncentruję się na tym, by być jak najlepszym piłkarzem - opowiada wychowanek Gwardii Koszalin.

W reprezentacji Polski seniorów rozegrał dwa mecze, jest podstawowym zawodnikiem kadry młodzieżowej, walczącej o awans na igrzyska olimpijskie (15 i 19 listopada dwumecz z Białorusią). Co ciekawe, w młodzieżówce gra na lewej obronie, a w klubie i kadrze seniorów - w środku lub na lewej pomocy. - Wolę drugą linię, więcej razy mam piłkę przy nodze, więcej ode mnie zależy, a ja lubię, jak coś się dzieje wokół mnie - mówi.

Marzeniem Mili jest gra w... Milanie. - Obiecałem to kiedyś tacie - tłumaczy. Jego boiskowy pseudonim, to Roger. - Dlaczego, bo najlepszy piłkarz w historii Kamerunu nazywał się Roger Milla - mówi ze śmiechem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.