Trener Groclinu dla Gazety: Zagrać lepiej niż z Herthą

Trener Groclinu Grodzisk Duszan Radolsky: - Groclin ma dziesięć lat, Manchester City sto. Sam Anelka zarabia tyle, ile wynosi cały budżet naszego klubu - jak na Polskę, bardzo wysoki przecież. Dlatego faworyt jest oczywisty - Manchester. My będziemy się bić o niespodziankę.

W czwartek wicemistrzowie Polski zagrają w Manchesterze pierwszy mecz II rundy Pucharu UEFA. Rewanż - 27 listopada. By lepiej rozpracować rywali, Radolsky pojechał w weekend do Wielkiej Brytanii, aby obejrzeć wyjazdowy mecz rywali z Southampton (2:0 dla Manchesteru).

Dariusz Wołowski: W lidze Groclin gra słabo, ma już 9 pkt. straty do lidera. Czy przed meczami z Manchesterem City to Pana nie niepokoi?

Duszan Radolsky: - Nie zgadzam się, że Groclin gra słabo. Ma słabe wyniki, ale z Amicą we Wronkach [0:1 - red.] i Wisłą w Krakowie [2:3 - red.], a nawet z Legią w Warszawie [1:1 - red.] rezultaty były gorsze niż gra. To, co mnie rzeczywiście martwi, to żeby ta dobra gra zamieniana była na gole i punkty. Nad tym pracujemy.

Musi Pana martwić także gra obronna Groclinu.

- Tak. Szczególnie gdy nie ma Pawlaka w środku. Nie będę już eksperymentował z Wieszczyckim na stoperze, bo z pięciu bramek, jakie Groclin stracił do meczu z Legią, cztery padły przy jego udziale. Nie mamy lewego obrońcy, wszystkie eksperymenty na tej pozycji się nie powiodły.

Ostatnio piłkarze Groclinu stali się gwiazdami, podporą reprezentacji. Może to im nie służy?

- Wokół Rasiaka, Niedzielana, Mili, Sobolewskiego czy Zająca jest teraz w Polsce dużo hałasu. Prasa na wyścigi wymienia kluby, które chciałyby ich kupić. Ta stała obecność w gazetach to z pewnością dla moich graczy nowa sytuacja. Tak jak nowe jest to, że każda obrona w Polsce chce powstrzymać parę Rasiak - Niedzielan, zastopować Zająca na skrzydle albo każda pomoc wygrać z Sobolewskim i Milą bój o środek boiska. Wszyscy mobilizują się na Groclin.

W Manchesterze tego problemu nie będzie.

- Nie. To my się szykujemy na gwiazdorów City. Gra przeciw nim powinna być dla moich piłkarzy życiowym wyzwaniem. Raczej Manchester powinien mieć kłopoty z koncentracją. Choć nie liczyłbym na to, że nas zlekceważą.

Dla Pana piłkarzy wyzwaniem będzie gra przeciw Anelce, Fowlerowi, McManamanowi, a Pan stanie do pojedynku z takim trenerem jak Kevin Keegan. Czy z myślą o takich pojedynkach przychodził Pan do Groclinu?

- Miałem już kilka starć ze sławnymi trenerami, ale skłamałbym, że spotkanie z Keeganem to dla mnie chleb powszedni. Oczywiście, też przeżywam szczególne emocje. To jest solą pracy trenera. Takie mecze pchają jego karierę do przodu, rozwijają go, wzbogacają doświadczenie.

Wytrzymacie napięcie? Pańscy piłkarze się nie przestraszą?

- Jeśli któryś się boi, niech powie, to go nie wystawię. Oczywiście czujemy respekt dla przeciwnika, bo to wielki klub, a w tym sezonie gra doskonale, ale bać się nie można.

Manchester jest piąty w tabeli Premier League. Był Pan w sobotę na meczu w Southampton, gdzie zespół Keegana wygrał 2:0. I to bez Anelki. W ataku wystąpili Wanchope i Fowler. Wypadli bardzo dobrze.

- Spotkał się najlepszy atak ligi z najlepszą obroną. I atak Manchesteru był górą. Anelki rzeczywiście nie widziałem, ale znam go znakomicie. Śledzę jego karierę, oglądałem na wideo wiele meczów z jego udziałem. Wiemy o nim dość, prócz tego, że nie mogę być wcale pewien czy zagra, bo Keegan ma w kadrze 35 dobrych piłkarzy i każdy może wystąpić.

W Polsce Groclin jest potęgą. Jak daleko mu do średniego angielskiego klubu?

- Daleko. W Grodzisku buduje się klub od podstaw. Na to, na co Groclin miał dziesięć lat, w Manchesterze mieli sto lat. A budżet? My mamy jak na Polskę bardzo duży [ok. 4 mln euro - red.]. Ale tyle w Manchesterze to zarabia Anelka. A w kadrze jest wiele indywidualności ze wszystkich kontynentów. Poza megagwiazdami mogą sprowadzić do siebie właściwie, kogo chcą. Stać ich na to. Dlatego faworyt meczu jest oczywisty - Manchester. My będziemy bić się o niespodziankę.

Czyli o jaki wynik?

- Dokładnie nie powiem, bo typowaniem się nie zajmuję. Moja praca na tym nie polega. Dobry będzie wynik taki, który pozostawi nam szansę na awans do III rundy. Żebyśmy w Grodzisku mogli o niego walczyć. Mówię: faworytem nie jesteśmy. Jednak jeśli zagramy z taka determinacją i koncentracją jak z Herthą w I rundzie, nie będziemy bez szans. Choć Manchester to jeszcze silniejszy zespół.

Angielskie zespoły dobrze grają w powietrzu, a jednym z atutów Groclinu jest długa, górna piłka na Rasiaka, który sam strzela lub zgrywa do Niedzielana. Zakaże Pan swoim piłkarzom grać w ten sposób?

- Nie. To będzie dla tego typu naszych zagrań test najwyższej trudności. Oczywiście sposobem na Manchester nie może być gra górą, ale kombinacyjna, po ziemi, szybko i jak najwięcej z pierwszej piłki. Jeśli MC ma jakieś kłopoty, to w obronie. Czyli musimy grać tak jak z Herthą, tylko lepiej. I powinno być dobrze.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.