Wszystkie zadania nowego szefa FIFA

Powiększenie mundialu. Zmiana przepisu o spalonym. Zbadanie wyboru gospodarzy mistrzostw świata w 2018 i 2022 r. Kandydaci na prezydenta FIFA przerzucają się obietnicami - wybraliśmy najważniejsze sprawy, którymi powinien się zająć szef światowego futbolu.

Zaplanowane na koniec maja wybory wygra pewnie urzędujący od 1998 r. Sepp Blatter. Do zwycięstwa wystarczy 105 głosów krajów zrzeszonych w FIFA (każdy z 209 związków ma jeden głos), a 78-letni Szwajcar może być już pewny poparcia 53 działaczy z Afryki. W przeciwieństwie do poprzednich wyborów, Blatter będzie miał jednak konkurencję, o prezydenturę walczą także Luis Figo (Portugalia), Michael van Praag (Holandia) i Ali ibn Husajn (Jordania).

A jeśli trwa kampania, to kandydaci próbują zdobyć poparcie, oferując kiełbasą wyborczą. Nie wszyscy zaprezentowali już programy, ale po pierwszych wypowiedziach widać, że gra będzie się głównie toczyła o głosy małych krajów z Azji i Ameryki Środkowej. Dlatego tak często słyszymy o odebraniu Europie miejsc na MŚ, dlatego wszyscy obiecują większe inwestycje w boiska treningowe. Wybraliśmy sprawy, na których kandydaci naprawdę powinni się skupić, ale nie bierzcie nas za naiwniaków - wiemy, że szanse na to, by zajęli się tym, o czym piszemy, są właściwie żadne.

Przejrzystość

- Reformy są niezbędne, musimy być bardziej transparentni - mówił niedawno Ali ibn Husajn. Nie chodzi tylko o przejrzystość finansową (to oczywistość), ale też o kontrolę. Z opublikowanego na stronie FIFA budżetu na lata 2015-2018 wynika, że na główny program rozwoju futbolu w najbiedniejszych krajach zostanie przeznaczone 351 mln dolarów, ale nikt nie sprawdza, czy za te pieniądze naprawdę zostały pobudowane boiska treningowe, stadiony itp. Więcej: jest mnóstwo świetnie udokumentowanych przykładów (zwłaszcza w Afryce i na Karaibach) pokazujących, że pieniądze od FIFA lądują w kieszeniach nieuczciwych działaczy. Gdy jednak władze państwowe wyłapują łapówkarzy, światowa federacja domaga się ich przywrócenia, w innym wypadku grozi wykluczeniem związku. Taka polityka - obok nieuczciwych wyborów gospodarzy MŚ - najbardziej niszczy wizerunek FIFA. Dlatego kolejnym zadaniem szefa światowej federacji powinno być...

Rozbicie futbolowej rodziny

Gdy kilka lat temu szef indonezyjskiego futbolu Nurdin Halid został skazany za zdefraudowanie 18 mln dolarów, FIFA pozwoliła mu zarządzać związkiem z celi. Gdy prezes nigeryjskiego związku Aminu Maigari wraz z zarządem zostali aresztowani i zawieszeni przez sąd za malwersacje finansowe, minister sportu wyznaczył komisarza, który miał zarządzać związkiem do nowych wyborów. FIFA uznała to za niedozwoloną ingerencję władz państwowych w sprawy federacji i zawiesiła Nigerię. Można tę wyliczankę ciągnąć, Sepp Blatter utrzymuje się przy władzy także dlatego, że stworzył organizację, w której tylko i wyłącznie lojalność decyduje o dostępie do konfitur. Rozwijanie futbolu w najdalszych krańcach świata i inwestowanie w infrastrukturę dla dzieci świetnie wygląda na sztandarach, ale na koniec chodzi o to, by ludzie, którzy oddali głos na Szwajcara, pozostali nietykalni. Tak wygląda osławiona "rodzina FIFA". Nie chodzi oczywiście o to, by politycy mogli ingerować w działanie związków, chodzi o to, by utrzymując niezależność, nie zamieniać ich w organizacje wyjęte spod prawa, służące wyłącznie działaczom.

Śledztwo na serio

Publikację raportu Michaela Garcii dotyczącego korupcji przy wyborze gospodarzy mundiali w 2018 i 2022 zapowiedzieli już Ali ibn Husajn i van Praag. Ale to powinien być zaledwie pierwszy krok. O ile wiemy, amerykański śledczy zignorował dochodzenia angielskiej i francuskiej prasy, nie wziął pod uwagę współpracy z FBI, która przez lata nagrywała Chucka Blazera, niegdyś najpotężniejszego człowieka amerykańskiego futbolu. Gdyby okazało się, że Rosja i Katar zostały organizatorami mundialu dzięki łapówkom, wybory powinny zostać powtórzone. Czasu do turnieju w 2018 r. wciąż jest sporo, a wśród krajów, które w 2010 r. starały się organizację MŚ, są takie, dla których przygotowanie imprezy nie byłoby gigantycznym problemem (Anglia, USA).

Nie dotykać mundiali

- Mistrzostwa świata można poszerzyć do 40 albo nawet do 48 zespołów. W tym drugim wypadku podzielilibyśmy turniej na dwie 24-drużynowe fazy grupowe, odbywające się równocześnie na dwóch kontynentach. Faza pucharowa rozgrywana byłaby już w jednym kraju - wypalił kilka dni temu Luis Figo, w podobnym tonie wypowiadał się także Michael van Praag. Sepp Blatter może w wyścigu na jak największe rozdęcie futbolowych igrzysk nie wziąć udziału, ale prawdopodobnie wróci do pomysłu zwiększenia liczby drużyn z Azji i Afryki na MŚ, kosztem Europy. A prawda jest taka, że obecny format mundialu świetnie się sprawdza i nie ma żadnego powodu, by przy nim gmerać.

Naprawić mundiale

Ten serial doskonale znamy: gdy kraj zostaje gospodarzem MŚ, wybucha euforia, organizatorzy rzucają setki milionów dolarów na stadiony, niedługo po wyjeździe najlepszych piłkarzy świata okazuje się, że kilka obiektów jest zupełnie niepotrzebnych. RPA do dziś płaci rachunek za spełnianie zachcianek światowej federacji - od 2010 r. dołożyła do stadionu w Kapsztadzie 32 mln dol. Dekadę temu władze miasta proponowały, by - zamiast ładować pieniądze w obiekt położony w świetnej dzielnicy, tuż przy oceanie - odbudować stadion Athlone, stojący w dzielnicy robotników. Wolały tam inwestować w transport, infrastrukturę itp. FIFA nie zgodziła się jednak, by mundial odbywał się w biednej części miasta, dofinansowana została najbardziej reprezentatywna część Kapsztadu. Przykładów jest więcej, światowa federacja dba tylko o to, by stadiony dobrze prezentowały się w trakcie miesięcznego turnieju, nie robi nic, by ograniczyć ryzyko organizatorów. Ostatnio zmuszała ich do zgłaszania aż dwunastu obiektów (bez logicznego uzasadnienia, turnieje we Francji i w RPA odbyły się na dziesięciu), nie zachęcała do składania wspólnych kandydatur, tak by koszty rozłożyły się na więcej niż jeden kraj. Nie wspominając już o tym, że wymusza na organizatorach wprowadzenie ulg podatkowych, dzięki którym jedynymi beneficjentami turnieju są ona sam oraz jej sponsorzy.

Ostrożnie z przepisami

Teoretycznie futbolowe przepisy trudno zmienić. Może to zrobić tylko International Football Association Board, składająca się z czterech działaczy FIFA oraz czterech nominowanych przez związki Anglii, Walii, Szkocji i Irlandii Północnej. Do przeforsowania propozycji potrzeba 75 procent poparcia, więc przedstawiciele FIFA muszą porozumieć się z konserwatywnymi Wyspiarzami. Pamiętajmy jednak, że to ta organizacja wprowadziła zasadę złotego i srebrnego gola, odrzucała próby wprowadzenia powtórek wideo. Za jej sukces można uznać tylko to, że nie przychyliła się do innych pomysłów Blattera, który chciał powiększać bramki, dzielić mecze na tercje itp. Figo też zapowiada mieszanie w przepisach, chciałby np. zmodyfikować przepis o spalonym. A tak naprawdę jedyną niezbędną zmianą jest zezwolenie sędziom na korzystanie z powtórek wideo. Im szybciej IFAB się tym zajmie, tym lepiej, system trzeba najpierw przetestować na turniejach juniorskich i znaleźć sposób, by nie ucierpiała płynność gry.

Jak się skończą eliminacje Euro 2016 w polskiej grupie? [WYTYPUJ SAM!]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.