Odra Wodzisław - Wisła Kraków 3:2

Historia sprzed roku się powtórzyła. Nie w błocie, ale na zmrożonej murawie Wisła znowu przegrała w Wodzisławiu 2:3, tracąc wszystkie gole już do przerwy

- To się już nie powtórzy - starał się odegnać złe duchy przed wczorajszym meczem Henryk Kasperczak, trener Wisły. Gdy w przerwie meczu schodził jednak do szatni musiał przeżyć deja vu. Na stadionowym zegarze znowu było 3:0 dla Odry. - Ja was wyślę do rezerw - pieklił się na swoich piłkarzy szkoleniowiec.

W Wodzisławiu było wczoraj strasznie zimno, kilka stopni poniżej zera. Kibice jednak nie mieli czasu by pocierać zmarznięte policzki. Piłkarze Odry swoją porywającą grą non stop zmuszali ich do oklasków. Spotkanie zaczęło się jednak dobrze dla Wisły. Już w 25. sekundzie prawą stroną boiska przedarł się Damian Gorawski. Skrzydłowy Wisły zacentrował piłkę wprost na głowę Macieja Żurawskiego, ale supersnajper Białej Gwiazdy posłał ją nad poprzeczką.

Wodzisławianie, tak jak zapowiadali, nastawili się na grę z kontry. Szybcy Marcin Radzewicz i Marcin Nowacki, waleczny Marek Sokołowski i doświadczony Wojciech Górski tylko czekali na błąd rywali. Dwa pierwsze strzały gospodarzy zablokowali jeszcze obrońcy, ale przy uderzeniu Mariusza Nosala piłkarze Wisły byli bezradni. Napastnik Odry wykorzystał podanie Roberta Górskiego (wcześniej przebiegł nie atakowany 30 metrów) i strzałem z 15 metrów przełamał piłką ręce Adama Piekutowskiego. - Podanie było idealne. Świetnie zachował się także Marcin Nowacki, który przepuścił piłkę. Strzał był formalnością - uśmiechał się Nosal.

Krakowianie próbowali szybko odrobić straty. Gra toczyła się głównie na połowie Odry, ale jedynym efektem przewagi Wisły był niecelny strzał z rzutu wolnego Mirosława Szymkowiaka. Gospodarze konsekwentnie realizowali swój plan. - Postawiliśmy na odbiór piłki i szybkie kontry - podkreślał Nowacki. Druga bramka padła jednak po stałym fragmencie gry. Nowacki wstrzelił piłkę w pole bramkowe, a tam Marcin Baszczyński na spółkę z Czechem Radimem Sablikiem wpakował ją do siatki. - Takie zagranie ćwiczymy na treningu. Jestem pewny, że autorem gola był Radim. Dziobnął piłkę końcem buta - twierdził Nowacki.

Trzecie bramka była najładniejsza. Tym razem z prostopadłego podania Nowackiego skorzystał Sokołowski. Skrzydłowy Odry balansując ciałem zmylił Daniela Dubickiego i strzelił nie do obrony. Odchodząca piłka ugrzęzła w siatce tuż przy słupku. - Marcin to superasystent. Specjalnie uderzałem po długim rogu, bo tam zazwyczaj nie ma bramkarza. Wpadło idealnie - cieszył się Sokołowski.

Po przerwie piłkarze obu drużyn nadal realizowali scenariusz, który poznali już przed rokiem. Gra się zaostrzyła. W polu karnym Odry przewracali się Żurawski (dwa razy) i Tomasz Frankowski. Piłkarze Wisły błagalnie spoglądali na sędziego, ale ten nie przerywał gry. Najbardziej poirytował tym Szymkowiaka. Pomocnik Wisły krzyczał mu prosto w twarz: - To był, k..., karny! Wodzisławcy kibice już do końca meczu gdy Szymkowiak był przy piłce głośno buczeli.

Krakowianie jednak w końcu doczekali się karnego. Sędzia Mirosław Ryszka uznał, że Roman Madej przewrócił w polu karnym Jacka Paszulewicza, a "jedenastkę"' zamienił na bramkę grający w pomarańczowych butach Żurawski, dla którego była to już dziewiąta bramka zdobyta w tym sezonie. Gol nie poprawił jednak napastnikowi Wisły humoru. - Ten pan nie powinien już sędziować w I lidze. Przez takich ludzi polska piłka wygląda tak jak wygląda - pieklił się Żurawski. - Tak to widziałem na boisku - bronił się arbiter. Wcześniej gola dla gości zdobył Piotr Brożek, który po raz kolejny udowodnił, że jest bardziej pożytecznym piłkarzem od Brasilii. Rezerwowy Wisły wykorzystał dokładne podanie Frankowskiego i płaskim strzałem z 16m strzelił pierwszego gola dla krakowian.

W końcówce goście atakowali jakby bez przekonania, a umiejętnie broniący się gospodarze wyprowadzali kontry. Krakowianie mieli szansę na wyrównującą bramkę, ale piłkę spod nóg szarżującego Piotr Brożka w ostatniej chwili wybił bramkarz Odry, Marcin Bęben. - Nasza radość nie ma granic. Będzie premia, a prezes obiecał, że jeszcze coś dołoży - uśmiechał się Nowacki.

Piłkarze Odry pofarbowali włosy na czerwono i niebiesko. - Nasze kolorowe głowy to pomysł Marcina Bębna. Nawet szybko nam poszło, bo jesteśmy dobrze zorganizowani nie tylko na boisku - tłumaczył pomocnik Marek Sokołowski.

- Jestem szczęśliwy, chociaż boli mnie szczęka - podsumował mecz Mariusz Nosal z Odry, który w II połowie zderzył się z Piekutowskim.

Bramki:

Dla Odry: Nosal (14. po podaniu Górskiego), Sablik (25. po podaniu Nowackiego), Sokołowski (37., z podania Nowackiego)

Dla Wisły: Piotr Brożek (54. z podania Frankowskiego), Żurawski (76. z karnego, po faulu Madeja na Paszulewiczu)

Odra: Bęben - Grzyb, Madej, Sablik Ż, Górski - Sokołowski (90. Masłowski), Kwiek Ż (71. Jarosz), Górski, Radzewicz - Nosal, Nowacki (82. Kłus).

Wisła: Piekutowski - Baszczyński, Jop, Paszulewicz, Dubicki - Gorawski Ż, Strąk (46. Ouadja), Szymkowiak Ż, Brasilia (46. Piotr Brożek) - Frankowski (74. Paweł Brożek), Żurawski.

Widzów: 4,5 tys.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.