Wisła Kraków - Widzew Łódź 2:2 (1:0)

Widzew udowodnił słabość obrony Wisły. Dramat przeżył Marek Zając - zdobył najładniejszą bramkę meczu, ale później, po jego błędzie, słabnącej fizycznie Wiśle gola strzelił Marcin Zając

Wisła Kraków - Widzew Łódź 2:2 (1:0)

Widzew udowodnił słabość obrony Wisły. Dramat przeżył Marek Zając - zdobył najładniejszą bramkę meczu, ale później, po jego błędzie, słabnącej fizycznie Wiśle gola strzelił Marcin Zając

Taki mecz musiał się podobać kibicom - powiedział trener Widzewa Piotr Kuszłyk. - Udowodniliśmy, że Widzew to Widzew! Ale gdy jeszcze popracuję trochę nad tymi zawodnikami, to będą grać, jak chce trener, a nie jak chcą oni.

Trener krakowian Orest Lenczyk i jego podopieczni przeczuwali, że będzie to bardzo dobry mecz. Jeśli chodzi o dramaturgię, na pewno taki był. Ale nikt w Krakowie nie oczekiwał takiego finału. Odkąd sekcję Wisły w 1997 roku przejęła Tele-Fonika, krakowianie zawsze pokonywali Widzew na swoim stadionie.

Początkowo w podstawowym składzie gospodarzy miał wyjść Kazimierz Moskal, ale w ostatniej chwili jego miejsce zajął Grzegorz Niciński. Nikt nie żałował tej zmiany, bo Niciński był mocnym punktem drugiej linii. Ale Wisła przeważała w pierwszej połowie, bo grą znakomicie kierował Ryszard Czerwiec. W 5. min Tomasz Kulawik nieoczekiwanie strzelił z dystansu, Marcin Ludwikowski nie zareagował, a piłka przeleciała o pół metra od lewego słupka.

Od początku meczu widać było jednak, że defensywa krakowian nie jest pewna. Najpierw Mirosław Szymkowiak bez trudu zbliżył się do pola karnego i strzelił płasko, ale Artur Sarnat nie dał się zaskoczyć. W 9. min Robertas Poskus wbiegł w pole karne, ale piłkę po jego uderzeniu znowu wybił bramkarz, tym razem na róg.

Wisła odpowiedziała golem. Prawą stroną popędził Maciej Żurawski i odegrał do tyłu, w kierunku Ryszarda Czerwca, ale gdy ten usłyszał głośne "puść!" nadbiegającego Marka Zająca, przeskoczył nad piłką. Marek Zając uderzył mocno pod poprzeczkę. Od stanu 1:0 krakowianie atakowali częściej, ale kontry łodzian były groźniejsze.

W 15. min rajd lewą stroną przeprowadził Adrius Gedaudas, po którego wrzutce główkował Rafał Pawlak i krakowian znowu musiał ratować Sarnat. W 37. min po akcji Szymkowiaka pod poprzeczkę uderzył Daniel Bogusz, ale bramkarz znów popisał się refleksem.

Tuż po przerwie, w ogromnym zamieszaniu przed bramką Ludwikowskiego, do siatki mógł trafić Tomasz Frankowski, ale piłka po jego strzałach zatrzymywała się na nogach obrońców. Chwilę potem zagapili się obrońcy krakowscy i po dalekiej wrzutce samotnie w pole karne wbiegł Maciej Stolarczyk. Próbował przelobować wybiegającego Sarnata, ale piłka odbiła się od poprzeczki. Spadła jednak pod nogi Pawlaka i najaktywniejszy zawodnik meczu bez namysłu wbił ją do bramki.

Chwilę później znakomitą sytuację dla Wisły miał pędzący samotnie na bramkę Żurawski. - Chciałem posłać "rogala" w prawy róg, ale nie zauważyłem, że bramkarz wybiega i piłka trafiła w niego - tłumaczył potem napastnik Wisły. Później mogło być 2:1 dla Widzewa. Poskus zagrał na prawo do Pawlaka, ten strzelał znowu do pustej bramki, ale Radosław Kałużny wybił piłkę głową.

W 53. min Żurawski zdobył gola z karnego. Wcześniej z wolnego piłkę wrzucał na pole karne Ryszard Czerwiec, a biegnącego do podania Kałużnego przytrzymywał Stolarczyk i sędzia podyktował jedenastkę.

Później przeważali agresywniejsi goście, nie dochodzili jednak do czystych pozycji. Pomógł im Marek Zając, który zamiast wybić piłkę na róg, bo naciskał go napastnik Widzewa, próbował odbić ją od rywala, by wyszła na aut. Tymczasem łodzianin sparował uderzenie, piłka trafiła do Marcina Zająca, który mimo rozpaczliwej interwencji Sarnata zdobył gola.

To załamało słabnących wiślaków, którzy już do końca i w doliczonych pięciu minutach nie potrafili nic zdziałać, chociaż od 68. min grali z przewagą (Marcin Zając został wyrzucony z boiska). - Ten piłkarz ma za dużą buzię. Czerwona kartka należała mu się już wcześniej - ganił swojego piłkarza trener Piotr Kuszłyk.

Jeszcze pod koniec losy meczu próbował odmienić Frankowski. "Franek, jesteś mistrzem świata!" - krzyknął Mirosław Szymkowiak do wiślaka, który upadł w polu karnym. Sędzia Ryszard Wójcik pokazał łodzianinowi żółtą kartkę.

- Wisła zagrała bardzo dobrze, zwłaszcza w pierwszej połowie - stwierdził Szymkowiak. - Najgroźniejszą bronią naszych rywali jest gra szybką piłką. Ale udowodniliśmy, że nie jesteśmy gorsi. W poprzednich sezonach mieliśmy słabsze wyniki, bo klub miał kłopoty finansowe. Teraz jest lepiej i wkrótce udowodnimy, że Widzew znowu się liczy w walce o mistrzostwo.

- Popełniliśmy zbyt dużo błędów w obronie i w ataku - narzekał Orest Lenczyk. - Taki Kamil Kosowski centrował jak piłkarz klasy B, chociaż na treningu świetnie wykonuje dośrodkowania. Marek Zając powinien wybić piłkę nawet na róg, a zachował się jak nowicjusz. To dopiero pierwszy mecz z mocniejszym przeciwnikiem, ale już wiem, którzy zawodnicy nie nadają się do gry na pełnych obrotach przez 90 min.

Gracz meczu: RAFAŁ PAWLAK

Zaraz po przerwie zdobył bramkę, która poderwała jego kolegów do ataku. Pomocnik łodzian był najaktywniejszym zawodnikiem meczu. Pięciokrotnie strzelał na bramkę Sarnata.

Wisła - Widzew 19 strzały 16 5 celne 8 0 słupki i poprzeczki 1 8 faule 14 1 spalone 2 3 rzuty rożne 4 2 żółte kartki 3 0 czerwone kartki 1

STRZELCY BRAMEK

Wisła: Marek Zając (10. po podaniu Żurawskiego), Żurawski (53. z karnego po faulu Stolarczyka na Kałużnym).

Widzew: Pawlak (48. dobitka po strzale Stolarczyka), Marcin Zając (66. bez asysty).

Widzów 9 tys.

Wisła: Sarnat - Baszczyński, Kałużny, Kosowski - Marek Zając (81. Kelechi), Niciński Ż, Czerwiec, Moskalewicz, Kulawik (70. Sosin) - Frankowski (57. Moskal Ż), Żurawski.

Widzew: Ludwikowski - Bogusz Ż, Urbaniak, Krygier, Stolarczyk - Pawlak, Szymkowiak Ż, Kaczmarczyk, Gedgaudas (46. Chioma, 86. Michalczuk) - Poskus (88. Morawski), Marcin Zając ŻCZ).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.