Środowe mecze Ligi Mistrzów

Tylko piłkarze Realu Madryt odnieśli drugie zwycięstwo, pokonując Porto 3:1. Trwa zła passa Anglików - Manchester United przegrał w Stuttgarcie z VfB 1:2, a Chelsea w Londynie - z Besiktasem Stambuł 0:2

Mieć w drużynie tylko gwiazdy to broń obosieczna. Kiedy grają, a zwłaszcza kiedy są w formie, taktyczne subtelności schodzą na dalszy plan i na dobrą sprawę wystarczy, że trener im powie "grajcie, jak umiecie". Kiedy nie grają, trener dream teamu jest w szczególnie trudnym położeniu, bo żaden rezerwowy na świecie nie jest w stanie być wartościowym zmiennikiem dla Raula czy Davida Beckhama (pierwszy usiadł na ławce, drugi nie zagrał). Zwłaszcza jeśli chodzi o zespół o tak skromnej - w porównaniu do innych europejskich potęg - ławce rezerwowych.

Mecz w Porto miał osobliwy przebieg, bo najpierw tę tezę w idealny sposób potwierdzał, by w końcu zupełnie ją obalić. Pierwsze pół godziny wyglądało jak sobotnia porażka Realu z Valencią. "Królewscy" mieli kłopoty z płynnym wyprowadzeniem akcji, Zinedine Zidane jak zwykle rzadko zagrywał źle, ale głównie dlatego że rzadko miał piłkę, Ronaldo ani razu nie zagroził poważnie bramce rywali. Bramkarz Vitor Baia pewnie od czasu do czasu ziewał, bo stając oko w oko z drużyną dysponującą największym ofensywnym potencjałem na świecie, po prostu się nudził.

Gospodarze dobrze się bronili, przecinając wszystkie prostopadłe podania Zidane'a i Figo do Ronaldo. To oni nacierali jak Real - na luzie, przyjemnie dla oka, z rozmachem i fantazją. Costinha strzelił gola po uderzeniu z wolnego Deco - takim uderzeniu, jakie spodziewaliśmy się oglądać w wykonaniu Beckhama. A kwadrans później mogło być już 2:0, bo strzał Derleia z kilku metrów Iker Casillas sparował tyleż dzięki umiejętnościom, ile łutowi szczęścia.

Wystarczyła jednak pierwsza udana akcja "Królewskich", by wszystko wróciło do normy. Natarcie zakończone precyzyjnym dośrodkowaniem Santiago Solariego i równie precyzyjnym strzałem głową Ivana Helguery (tak padło wyrównanie) było pierwszym, w którym gościom wyszło wszystko.

I wtedy w jednej chwili wrócił dawny Real. Zidane pokazywał, jak ekonomicznie może grać piłkarz wybitny - np. jednym nieuchwytnym ruchem tułowia wyprowadzał w pole trzech szarpiących się rywali. Figo znów przypominał przyciężkiego "orła górskiego", który owszem, świetnie grał w piłkę, ale dawno temu. Oczywiście pozornie, bo jego "człapanie" było wystarczająco szybkie, by wywoływać zawroty głowy u portugalskich obrońców. Drugiego gola znów jednak strzelił piłkarz, który dopóki nie odejdzie z Realu, dopóty będzie w cieniu innych - Solari. Oba gole zaprzeczyły więc tezie, że madryckich gwiazd zastąpić nie sposób. Pozostaje pytanie, ile razy w sezonie Argentyńczyk jest do takich wyczynów zdolny. Doświadczenie uczy, że niewiele.

Real więc rozpoczął Ligę Mistrzów z wysokiego C, ale inne wyniki faworytów dają nadzieję, że pierwsza runda rozgrywek wreszcie nie będzie śmiertelnie nudna. Rok temu Manchester awansował tak szybko, że w ostatnich meczach wystawiał juniorów. Wczoraj przegrał w Stuttgarcie z niepokonanym w Bundeslidze VfB (nie stracił jeszcze gola!), wpisując się w fatalną passę angielskich klubów. O ile jednak wtorkowy remis Arsenalu z Lokomotiwem i porażka Chelsea (pierwsza w sezonie!) z Besiktasem są co najwyżej niespodziankami, o tyle "Czerwone Diabły" jako wizytówka Premier League nie zawodziły dotąd w Lidze Mistrzów.

Nie zmienia się tylko jedno - polskich piłkarzy w Europie nie ma. Wczoraj mogło zagrać czterech - Roman Dąbrowski, Emmanuel Olisadebe, Krzysztof Warzycha, Tomasz Rząsa. Zagrał ten pierwszy. 31 minut.

Grupa E

PANATHINAIKOS ATENY - GLASGOW RANGERS 1:1 (0:1): Konstantinidis (87.) - Emerson (35.)

VFB STUTTGART - MANCHESTER UNITED 2:1 (0:0): Szabics (50.), Kuranyi (52.) - van Nistelrooy (67., karny)

Grupa F

PORTO - REAL MADRYT 1:3 (1:2): Costinha (7.) - Helguera (28.), Solari (37.), Zidane (66.)

OLYMPIQUE MARSYLIA - PARTIZAN BELGRAD 3:0 (0:0): Drogba (62., 68., 84.)

Grupa G

LAZIO - SPARTA PRAGA 2:2 (0:2): Inzaghi (46., 60., karny) - Sionko (27.), Poborsky (35.)

CHELSEA - BESIKTAS STAMBUŁ 0:2 (0:2): Yalcin (24., 29.)

Grupa H

CELTA VIGO - AC MILAN 0:0

AJAX AMSTERDAM - CLUB BRUGES 2:0 (1:0): Sonck (11., 54.)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.