Pierwszy musiał przekonać prezesa swojego klubu Jaime Ortiego, by zaakceptował ofertę z Realu. Sprawa transferu Makelele, za którego londyńczycy zgodzili się zapłacić 24 miliony euro, wydawała się rozstrzygnięta już w sobotę, ale dzień później Francuz zażądał... 15 proc. odstępnego od "Królewskich". Groził nawet, że zakończy karierę. Przypomnijmy, że urodzony w Kinszasie Makelele tego lata strajkował, odmawiając udziału w treningach w proteście przeciw najniższej ze wszystkich gwiazd pensji (miał 1,2 mln - chciał 3 mln dol. za sezon). Przestraszony groźbą dyrektora sportowego Jorge Valdano, że klub zawiesi go na trzy lata, zrezygnował z protestów, wznowił treningi i spokojnie oczekiwał na transfer do Chelsea.