Wisła przed Anderlechtem podwyższa obronę, wierzy w atak

- Czy naprawdę jesteśmy w stanie strzelić im dwa gole i nie stracić żadnego? Wszystko może się zdarzyć - uspokaja drugi trener Wisły Jerzy Kowalik. - Przecież prostopadłe podania Szymkowiaka to jest potęga, a strzały Żurawskiego to prawdziwe petardy!

Niespełna dwa tygodnie temu w Belgii Anderlecht wygrał 3:1. W we wtorek (mecz o 21, transmisja w TVP2) Wisła musi wygrać 2:0. Przy wyniku 3:1 będzie dogrywka, ewentualnie rzuty karne.

Mimo niepowodzenia w Brukseli, koszmarnej I połowy, gdy wiślacy nie mogli zapanować nad chaosem w swoich szeregach, wszyscy mają nadzieję. Kolejnej równie wielkiej szansy mogą nie doczekać.

Jak z Parmą i Saragossą

Napastnik Maciej Żurawski swój optymizm opiera na głębokim przekonaniu, że w meczu o tak wielką stawkę jego zespół nie może już zagrać tak w I połowie spotkania w Brukseli. - Poza tym nie z takich opresji wychodziliśmy już obronną ręką - zwraca uwagę, mając na myśli wygrany w dogrywce dwumecz z AC Parma czy w jeszcze bardziej metafizycznych okolicznościach z Realem Saragossa (Wisła przegrała na wyjeździe 1:4, u siebie do przerwy przegrywała 0:1, ale awansowała).

W opinii drugiego z napastników Tomasza Frankowskiego Anderlecht w niczym nie ustępuje klasą "średniakom z ligi włoskiej czy hiszpańskiej", czyli właśnie Parmie i Saragossie. - Zdajemy sobie sprawę, że w obecnym składzie jesteśmy teoretycznie słabszym zespołem od wicemistrzów Belgii, ale w jednym, decydującym o wielu sprawach meczu możemy wygrać.

Trudno jednak podzielić "pozytywne myślenie" wiślaków oparte na wygranym do zera spotkaniu z Górnikiem Zabrze. - Nie tracimy goli w spotkaniu ligowym, to znaczy, że nasza defensywa lepiej funkcjonuje niż w pierwszym meczu z Anderlechtem - mówili piłkarze mistrza Polski.

Jednak już przed spotkaniem w Brukseli krakowianie spokojnie i do zera pokonali w Polkowicach Górnika, a w Brukseli obrona "pękała" co chwilę.

Podwyższona obrona

- Teraz będziemy już mieli na boisku Maćka Stolarczyka - zwracają uwagę wiślacy. Stolarczyk wyeliminował z gry gwiazdę FC Schalke Geralda Asamoaha, może teraz zrobi to samo z ciemnoskórą perłą Anderlechtu Aruną Dindanem.

Henryk Kasperczak zastanawia się, czy nie skorygować ustawienia defensywy. W konfrontacji z Górnikiem Zabrze na środku obrony w parze z Mariuszem Jopem świetnie poradził sobie Jacek Paszulewicz. Niewykluczone, że również w starciu z Anderlechtem prawie dwumetrowy gracz zastąpi Łukasza Nawotczyńskiego.

Anderlecht z półgodzinnym opóźnieniem wylądował w Krakowie wczoraj w południe. - Szczególnie nas, obrońców, czeka ciężki mecz, bo Wisła będzie skazana na atak - mówił fiński stoper Hannu Tihinien. - Cała Wisła jest groźna, lecz szczególnie musimy pilnować Żurawskiego. Odrobienie dwubramkowej straty nie jest niewykonalnym zadaniem, ale to my mamy większe szanse na awans i Anderlecht zagra w Lidze Mistrzów.

Oczywiście w ekipie trenera Hugo Broosa zabrakło kontuzjowanego napastnika Nenada Jestrovicia, ale na odchodnym Tihinien rzucił: - Strzelimy bramkę nawet bez niego.

Kurtuazja Baseggio i magia stadionu

Rozgrywający Anderlechtu i reprezentacji Belgii Walter Baseggio imponował kurtuazją: - To będzie dla nas ciężki mecz, bo Wiśle nie wyszedł pierwszy mecz, a jestem przekonany, że przed własną publicznością Polacy pokażą, co potrafią.

Michał Żewłakow nie ma już złudzeń, że zabraknie dla niego miejsca w wyjściowej jedenastce "Fiołków". - Szkoda, bo specjalnie na mecz do Krakowa przyjedzie mój tata - żałował.

Wszyscy wspominają dramatyczne mecze z Parmą rok temu, czy Realem Saragossa w 2000 r., kiedy Wisła wygrywała przegrane już prawie mecze. - Nasz stadion ma coś w sobie, tu się dzieją czasem niewytłumaczalne rzeczy - twierdzi obrońca wiślaków Marcin Baszczyński. - Jeśli gramy u siebie, nasze możliwości są naprawdę niezbadane.

Przypuszczalne składy

Wisła: Piekutowski - Baszczyński, Jop, Paszulewicz, Stolarczyk - Gorawski, Strąk, Szymkowiak, Brasilia - Dubicki, Żurawski.

Anderlecht: Żitka - Deschacht, Kopmany, Tihinen, Doll - Lovre, Zetterberg, Baseggio, Seol - Dindane, Mornar.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.