Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, finał. Piękny gest Di Marii. "On nigdy nie zapomina o swoich przyjaciołach"

Angel Di Maria nie zapomniał o swoich przyjaciołach z dzieciństwa i zaprosił ich do Rio de Janeiro, by mogli wesprzeć go w niedzielnym finale na Maracanie. Mecz Niemcy - Argentyna rozpocznie się o godz. 21. Relacja na żywo na Sport.pl i Z czuba.

Argentyński skrzydłowy sfinansuje podróż do Rio de Janeiro dziesięciu przyjaciołom z dzieciństwa. W tym celu wyczarterował samolot oraz załatwił im wejściówki na niedzielny mecz. - Cieszymy się jak szaleni - przyznał w rozmowie z argentyńską gazetą "La Nacion" Angel, jeden z przyjaciół zaproszonych przez piłkarza Realu Madryt. - Nie mieliśmy jak dostać się do Rio de Janeiro, ani tym bardziej kupić wejściówek na niedzielny mecz. Na szczęście Angelito o nas pamiętał i zaprosił nas wszystkich. Każdy, kto go zna, wie, że to prosty chłopak, który nigdy nie zapomina o swoim pochodzeniu i swoich przyjaciołach.

Obserwuj autora na Twitterze @basz24

Występ w niedzielnym meczu jednego z czołowych graczy Alejandro Sabelli wciąż stoi pod dużym znakiem zapytania. Popularny "Fideo" doznał kontuzji w ćwierćfinałowym spotkaniu przeciwko Belgii. Argentyńczyk jest jednak w stanie zrobić wszystko, aby meczu z Niemcami nie oglądać z perspektywy ławki rezerwowych.

W tym celu zdecydował się przyspieszyć proces rehabilitacji poprzez terapię z wykorzystaniem komórek macierzystych. - Angel wciąż przechodzi rehabilitację i trudno określić, kiedy będzie gotowy do gry na sto procent - powiedział na antenie argentyńskiego radia "FM Delta" agent piłkarza, Eugenio Lopez. - Di Maria chce grać i zrobi w tym kierunku wszystko, co możliwe. Ostateczna decyzja należy jednak od selekcjonera.

Wydaje się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, ponieważ skrzydłowy Albicelestes podczas piątkowego treningu truchtał. - W piątek Angel opowiadał nam, jak wyglądały jego ćwiczenia - mówił przyjaciel zawodnika. - Kiedy zobaczyliśmy, jak truchta, pomyśleliśmy, że jest jednak szansa na to, aby zagrał chociaż kilka minut. Z nadzieją wyczekujemy niedzielnego finału. Coś nam mówi, że wrócimy do domu z pucharem.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.