Makelele przerywa strajk

Wystraszony groźbą władz Realu Madryt, że zdyskwalifikują go na trzy lata, Claude Makelele postanowił przerwać bojkot i wznowić treningi z kolegami z drużyny

Przepraszam wszystkich kibiców. Nie było moją intencją wyrządzenie krzywdy Realowi ani wystawienie go na śmieszność. Chciałem tylko wyrazić troskę o swoją przyszłość. Mam zamiar od czwartku podjąć treningi z całym olbrzymim entuzjazmem, z jakim czyniłem to dotąd - oświadczył defensywny pomocnik reprezentacji Francji na łamach madryckiego dziennika sportowego "AS" po tygodniowym bojkocie treningów Realu. Zdaniem dziennikarzy piłkarz uczynił w ten sposób pierwszy krok w kierunku pojednania się z klubem i odsunął od siebie widmo trzyletniej dyskwalifikacji, czym zagroził podczas weekendu dyrektor sportowy klubu Jorge Valdano.

Makelele, który trafił do Realu z Celty Vigo w 2000 roku, rozpoczął protest w ubiegłą środę, odmawiając udziału w treningach z powodu zbyt niskiej jego zdaniem pensji. Otrzymywał rocznie 1,35 mln dol. Dla porównania wieczni rezerwowi Fernando Morientes i Steve Mcmanaman zarabiają odpowiednio 3,8 mln i 4,8 mln dol. A zawodnicy pierwszego składu - takim jest też Makelele - jak jego kolega z reprezentacji Francji Zidane Zidane, Luis Figo czy Roberto Carlos po 6 mln rocznie.

Makelele, który ma jeszcze trzyletni kontrakt z Realem, zażądał podwyżki o 2 mln dol. Gdy klub nie wyraził zgody - zastrajkował, sugerując jednocześnie, że chciałby zmienić klub. Wiadomo było, że już od roku o pozyskanie Francuza stara się londyńska Chelsea, teraz jeszcze wzmocniona finansowo przybyciem miliardera Romana Abramowicza. "The Blues" zaoferowali 11 mln dol., ale władze Realu podczas sobotniego spotkania odmówiły finalizacji transferu ze względu na "karygodną" postawę piłkarza.

Makelele nie trenował, a jego agent tłumaczył, że to lekarze zalecili jego piłkarzowi odpoczynek. Sztab medyczny w specjalnym oświadczeniu potwierdził, że Francuz istotnie cierpi na "drobne problemy emocjonalne" i z tego powodu nie powinien w ciągu najbliższych dni występować ani w barwach klubu, ani w drużynie narodowej.

W sobotę Makelele miał stawić się w ośrodku Realu i wziąć udział w zajęciach. Nie przybył tam jednak. Jego koledzy z drużyny nie chcieli się opowiedzieć po żadnej ze stron. - To trudna sprawa, ale trzeba jak najszybciej znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Niezadowolonego zawodnika trudno jest zatrzymać w klubie - mówił Ronaldo, który przed rokiem po długich perturbacjach przeniósł się do Realu z Interu Mediolan.

Makelele nie otrzymał poparcia również ze strony Francuskiej Federacji Piłkarskiej. Trener Jacques Santini uległ prośbie władz Realu, żeby nie powoływał piłkarza, i zamiast Makelele wezwał na środowy towarzyski mecz ze Szwajcarią w Nyon Oliviera Dacourta z AS Roma.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.