Oczekiwania wobec Belgów i Hazarda wzrosły jeszcze bardziej po tym, jak on i jego reprezentacyjni koledzy błyszczeli w drużynach klubowych. Hazard na mundial jechał opromieniony świetnym sezonem w Chelsea Londyn. Przed mistrzostwami spekulowano, że może być on nie tylko liderem Belgii, ale jednym z MPV całego turnieju. Jednak póki co błyskotliwy pomocnik w kadrze nie błyszczy. Gola na mistrzostwach nie zdobył, ma jedną asystę przy bramce Divocka Origiego w meczu z Rosją (1:0). Wilmots jest przekonany, że to, co najlepsze, Hazard dopiero pokaże.
- Eden chce dać więcej i stać go na to - przekonuje trener Belgów. - Każdy to wie. Dlatego teraz czekam, aż pokaże więcej, nie chcę jednak wywrzeć na nim żadnej presji. Chciałbym, aby był liderem na boisku, i to pomimo faktu, że ma zaledwie 23 lata - dodaje.
Nic dziwnego, że Wilmots wierzy w Hazarda, tak samo jak jest przekonany o potencjale innych piłkarzy. W końcu mało który trener ma taką siłę rażenia. A przecież przez ciągłe rotacje w składzie nie wszystkie wielkie belgijskie nazwiska grają jednocześnie na boisku. Tak było w pierwszym meczu z Algierią, kiedy z ławki wchodzili Marouane Fellaini oraz Dries Mertens. Mimo tych niezaprzeczalnych atutów jakość ataku Belgów w fazie grupowej była nijaka. Tylko cztery (i to strzelone z dużym trudem) bramki to słaby wynik. Co więcej, Belgia stwarzała mało sytuacji bramkowych.
- Hazard może dyktować warunki gry, szukać wolnych przestrzeni na podania i strzelać bramki - uważa Wilmots.
- Właśnie o tym mówił podczas rozmowy ze mną. Ale między mówieniem a wykonaniem jest spora różnica. Ale jest też przeciwnik, stąd pojawia się pytanie - czy zostawi ci odpowiednio dużo miejsca na boisku - tłumaczy 45-letni szkoleniowiec.