Porażka z Chile oznaczałaby dla gospodarzy katastrofę. Brazylijscy kibice liczyli na pewny awans, a zamiast tego przez 120 min musieli obgryzać paznokcie. Ogromne nerwy były do samego końca - jeszcze w ostatniej minucie dogrywki Mauricio Pinilla omal nie wyrzucił Brazylii z turnieju (trafił w poprzeczkę). O jej awansie przesądziły rzuty karne.
Nie wszyscy po meczu mogli świętować. Mecz szczególnie tragicznie zakończył się dla 69-letniego kibica, który spotkanie oglądał w barze na terenie stadionu. Mężczyzna w końcówce poczuł się źle. Został przetransportowany do szpitala w centrum miasta, ale nie udało się go uratować.
Nie był jedynym, który potrzebował tego dnia pomocy. Jak donosi brazylijski dziennik "Estado de Minas", na stadionie lub w jego okolicach pomocy lekarskiej udzielono w czasie meczu 98 osobom. Na trybunach ataku serca doznały cztery kolejne osoby, ale udało się je uratować.
W ćwierćfinale też szykują się nerwy - Brazylia zagra z Kolumbią.