Wisła Kraków - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 4:0

Wisła zagrała kombinacyjnie, chwilami bawiąc się ze Świtem jak z juniorami. - Panowie, pamiętajmy, że oni skrzyknęli się dopiero parę tygodni temu, gdy okazało się, że zagrają w pierwszej lidze. Potrzebują czasu na zgranie - usprawiedliwiał rywali Mirosław Szymkowiak.

- Ten mecz dobitnie pokazał, że konieczne są wzmocnienia naszego zespołu - nie ma złudzeń trener Świtu Miroslav Copjak.

- Szkoleniowiec posadził mnie przed telewizorem i razem staraliśmy się rozgryźć styl gry, a zwłaszcza strzałów Maćka Żurawskiego. Tymczasem okazało się, że najgroźniejszy był Dubicki - rozkładał ręce bramkarz Arkadiusz Malarz, który i tak był najlepszym piłkarzem gości. Uchronił swój zespół przed jeszcze większym pogromem. Najdłużej zapadnie mu w pamięci sytuacja z 41. min, gdy obronił dwa strzały z bliska Macieja Żurawskiego, potem jeszcze dobitkę Daniela Dubickiego. Jednak wobec kolejnej dobitki Macieja Stolarczyka do pustej bramki był bezradny. - Liczyłem na wsparcie obrońców, że w końcu któryś z nich wybije piłkę. Nie rozumiem, jak to się działo, że ciągle wiślacy dochodzili do odbitej piłki - dziwił się bramkarz gości.

Dubicki, którego nie byłoby przy Reymonta, gdyby rok temu znaleźli się chętni na pozyskanie wystawionego na listę transferową napastnika, strzelił dwa gole. - Taka jest piłkarska dola. Raz jesteś pod wozem, a raz na nim jedziesz - stwierdził napastnik Wisły. Pierwszą bramkę zdobył głową po dokładnym dośrodkowaniu Damiana Gorawskiego (- Damian zaskoczył mnie tą asystą. Do tej pory w Ruchu miał kłopoty z dokładnymi centrami - stwierdził obrońca krakowian, a kiedyś gracz Ruchu Chorzów Marcin Baszczyński), drugą po podaniu Żurawskiego.

Na zakończenie strzeleckiego festiwalu Tomasz Frankowski jeszcze raz pokazał, że odpowiada mu rola dżokera. Ledwie pojawił się na boisku, Baszczyński posłał mu podanie w uliczkę, a napastnik Wisły tylko lekko trącił piłkę nad wybiegającym Malarzem. Był to jego pierwszy kontakt z piłką po wejściu za Żurawskiego. Frankowski sprawił sobie doskonały prezent na 29. urodziny, a kibice odśpiewali mu "Sto lat".

- Nie ma się co podniecać. Jeżeli marzy nam się jeszcze wyeliminowanie Anderlechtu [w eliminacjach Ligi Mistrzów - red.], to będziemy musieli zagrać jeszcze lepiej niż przeciwko Świtowi - sprowadzał optymistów na ziemię Żurawski. W podobnym duchu wypowiadał się Szymkowiak: - Panowie, spokojnie! Na razie pokonaliśmy w lidze dwóch beniaminków - Górnika Polkowice i Świt. Jeśli poradzimy sobie z Górnikiem Zabrze, Groclinem i Amicą, to dopiero wtedy będzie można powiedzieć, że Wisła jest mocna. W przeciwnym razie okaże się, że osłabienia kadry przed sezonem były zbyt duże.

STRZELCY BRAMEK

Wisła: Dubicki (10., z podania Żurawskiego; 27., głową z podania Gorawskiego), Stolarczyk (41., dobitka po strzale Dubickiego), Frankowski (81., z podania Baszczyńskiego).

Widzów: 7 tys.

SKŁADY

WISŁA: Piekutowski - Baszczyński, Jop, Paszulewicz, Stolarczyk - Gorawski Ż (64., Ouadja), Strąk, Szymkowiak, Brasilia - Dubicki (75., Pater), Żurawski (80., Frankowski).

ŚWIT: Malarz - Szeremet, Karwan, Unierzyski, Bystroń - Wiechowski, Orliński, Zganiacz, Adamczyk (63., Wojtaś) - Gołębiewski (46., Wyczałkowski), Szczytniewski (58., Topolski).

GRACZ MECZU

DANIEL DUBICKI

Do niedawna rezerwowy, zdobył dwie ładne bramki i walczył z poświęceniem, ale to w jego przypadku nikogo już nie dziwi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.