Mistrzostwa świata w piłce nożnej 2014. Drużyna broni Wayne'a Rooneya

Gwiazda angielskiej piłki Wayne Rooney już na kolejnych mistrzostwach staje się głównym tematem brytyjskich mediów. Porażka Anglii w meczu z Włochami 1:2 i fatalnie wykonany rzut rożny przez piłkarza Manchesteru United rozpoczęły nagonkę na Rooneya. Zawodnika bronią jednak jego koledzy z reprezentacji.

- Na każdych mistrzostwach, w których brałem udział, obserwujemy fiksację dziennikarzy na punkcie jednego gracza naszej reprezentacji. To frustrujące, kiedy jesteś w zespole i widzisz, że takie rzeczy dotyczą kolegi z zespołu. Media wolą się skupić na jednym zawodniku, zamiast przeprowadzić dyskusję o zespole. Stało się to niemal punktem obowiązkowym w każdej gazecie. Warto chyba zainteresować się drużyną jako całością, niezależnie, kto znajdzie się na boisku - komentuje Frank Lampard.

Pomocnik Chelsea Londyn odniósł się do ataków mediów na Rooneya. Jednym z głównych tematów poruszanych na Wyspach jest fatalnie wykonany rzut wolny przez piłkarza Manchesteru. Rooney w 77. minucie tak zagrał piłkę, że ta zamiast w pole karne doleciała do ostatnich rzędów trybun za bramką Włochów.

- Rooney na każdym turnieju jest tak samo zdeterminowany. Niestety, zrobiono zbyt duży szum dookoła niego, ale ja w nim widzę tego samego zawodnika. Wayne chce grać i dawać z siebie wszystko. Choć sytuacja nie jest komfortowa, to we własnym gronie staramy się odpowiednio przeanalizować przeciwnika i przygotować się do meczu - dodaje Lampard.

Również sporą dyskusję wywołało ustawienie Rooneya w kolejnym spotkaniu (z Urugwajem, czwartek o godz. 21). W Anglii zastanawiają się, czy piłkarz Manchesteru United nie powinien przenieść się z lewej pomocy do środkowej strefy boiska, tak jak to było w drugiej połowie meczu z Włochami. W taką zmianę wierzy Raheem Sterling.

- Prawa strona jest moją typową pozycją. Z podaniami Wayne'a ze środka pola i moją szybkością na skrzydle może to wyglądać całkiem dobrze. Oczywiście decyzja należy do menedżera - przyznaje piłkarz Liverpoolu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA