Wisła gra z Anderlechtem w środę o godz. 20.30. Po tym jak wylosowała Belgów, wszyscy w Polsce odetchnęli z ulgą. - To najlepsze losowanie polskiej drużyny w eliminacjach Ligi Mistrzów - mówiono.
- O to nam chodziło, teraz trzeba tylko na boisku walczyć na całego - cieszył się prezes Wisły Bogdan Basałaj.
Anderlecht nie robi wrażenia, nawet przy Schalke i AC Parma, z którymi krakowianie radzili sobie jeszcze pół roku temu. Ale teraz Wisła to zupełnie nowy zespół. Na dobrą sprawę, jeśli Belgom uda się wyłączyć z gry Mirosława Szymkowiaka i Macieja Żurawskiego, w ekipie mistrzów Polski nie będzie komu prowadzić akcji.
Brasilia jest chimeryczny, Paweł Strąk ma zadania defensywne, Grzegorz Pater wraca dopiero po kontuzji, a Daniel Dubicki może szarpnąć raz i drugi, ale nie systematycznie prowadzić ataki. Co gorsza, Maciej Stolarczyk nie wyjechał do Belgii, bo musi pauzować za kartki, a przecież razem z Marcinem Baszczyńskim potrafił wzmocnić ofensywę wiślaków.
- Wszyscy wkoło mówią, że Anderlecht to taki słaby zespół. To jak to się dzieje, że reprezentant Polski Michał Żewłakow siedzi w tej drużynie na ławce rezerwowych? - zwraca uwagę trener Henryk Kasperczak.
Z drugiej strony jednak Żurawski jest w świetnej formie, a jego współpraca z Tomaszem Frankowskim układa się coraz lepiej. Kibice Wisły liczą też na ofensywne wypady Baszczyńskiego i interwencje czujnego w bramce Adama Piekutowskiego.
Wiślacy w dobrych nastrojach opuścili w poniedziałek Kraków.
- Czuję się tak zajechany, że nawet nie chcę wiedzieć, że w poniedziałek jedziemy na jakieś zgrupowanie, a w środę gramy jakiś arcyważny mecz - mówił w sobotę w Polkowicach Mirosław Szymkowiak, lecz wczoraj już paradował z hollywoodzkim uśmiechem po Porcie Lotniczym Balice.
Zespół Henryka Kasperczaka trenował w Krakowie, a po obiedzie lotem przez Warszawę dotarł do Brukseli. Wiślacy zamieszkali w luksusowym hotelu Crown Plaza. Po kolacji trener Kasperczak zarządził odprawę taktyczną z lekturą obowiązkową: kasetą z meczu Anderlecht - Rapid Bukareszt. Na przykładzie tego spotkania wiślacy mieli się nauczyć, jak nie tracić goli w starciu z Belgami i jak trafiać do ich siatki.
- Trudno mi mówić o słabych punktach Anderlechtu, szczególnie publicznie - nie zdradził taktycznych sekretów Kasperczak, ale zapewnił, że ma uwagi, które przekaże piłkarzom.
- Jeśli nie wyjdzie mi mecz, to na pewno nie będę się tłumaczył tym, że umarł mi ojciec - zapewnia defensywny pomocnik wiślaków Paweł Strąk, który z powodu tragedii rodzinnej nie wystąpił na inauguracji ligi w Polkowicach. - Jeszcze na niedzielnym treningu nie mogłem dojść do siebie, dużo rozmyślałem, nachodziły mnie wspomnienia, czułem się przybity. Teraz jednak czuję się lepiej, zmieniamy otoczenie, a to pomoże mi wrócić do normalności.
Strąk nie obawia się, że Michał Żewłakow pomoże Anderlechtowi w rozszyfrowaniu Wisły. - W Schalke gra Tomek Hajto, a przecież Niemcom na nic się to nie przydało - przypomina.
Jednak Henryk Kasperczak uważa, że Anderlecht jest silniejszy od Schalke. - To klasyczny przedstawiciel systemu 4-4-2, choć bez problemu i płynnie przechodzi na bardziej ofensywne ustawienie 4-3-3. Belgowie są lepiej wyszkoleni technicznie od Schalke, grają szybszą piłkę. Czy to dla nas dobrze, powiem panu po meczu.
- Koncentrowanie się zaczniemy dopiero dzień przed meczem. Teraz jeszcze nie czuję przedmeczowego napięcia - wyjaśniał Żurawski.
- Zespoły belgijskie nie robią ostatnio furory w Europie, ale Anderlecht to solidna marka - dodaje Kasperczak. - Nie będziemy za dużo analizować taktyki rywala. Trzeba liczyć na naszą dobrą grę. W Brukseli będziemy walczyć o zwycięstwo. Trzeba grać to, co umiemy najlepiej.
Wczoraj wiślacy byli jeszcze zrelaksowani, ale już po chwili rozmowy widać było, że czują ogromną wagę dwumeczu z Anderlechtem. - To może być strasznie ważny moment, zwrotny w karierze każdego z nas - mówi obrońca Mariusz Jop. - Przez ostatnie dwa lata wszystko podporządkowaliśmy jednemu celowi: awansowi do Ligi Mistrzów.
Po wyleczeniu kontuzji z zespołem do Brukseli odleciał prawoskrzydłowy Grzegorz Pater. Kontuzje leczą nadal Arkadiusz Głowacki, Damian Gorawski i Mauro Cantoro.