Mundial 2014. Australia chce być jak Chile, a Chile chce namieszać

Chile przyjechało do Brazylii po awans, Australia nie chce się skompromitować. Chile musi wygrać ten mecz, podczas gdy dla Australii nawet remis będzie sukcesem. Początek spotkania w sobotę o 0.00. Relacja Z Czuba i na żywo w Sport.pl.

Chile może zostać ulubieńcem kibiców bez swojej drużyny na mundialu - gra szybką, ofensywną piłkę, idealnie uosabiając stereotypowy południowoamerykański styl gry. Jednak na mistrzostwach świata ostatni sukces odnieśli ponad 50 lat temu, gdy na własnych boiskach zdobyli brąz. Od tamtej pory na mundialach grali pięć razy na jedenaście możliwych. Wygrali dwa z siedemnastu spotkań, oba w RPA cztery lata temu.

Na powody do radości czekają bardzo długo, więc nic dziwnego, że oczekiwania są wielkie. Chile diametralnie zmieniło swój styl gry w 2007 roku, gdy kadrę narodową przejął Marcelo Bielsa. Tchnął w nią nowe życie, ale trzy lata temu porzucił kadrę. Dziś jego dzieło kontynuuje inny Argentyńczyk, Jorge Sampaoli, nazywający sam siebie "bielsistą", podzielający jego sposób patrzenia na grę. Na mistrzostwa świata zakwalifikował się bez problemu, zajął trzecie miejsce w strefie południowoamerykańskiej. W ostatnich 18 spotkaniach Chile przegrało tylko trzy razy - z Peru w eliminacjach oraz w sparingach z Niemcami i Brazylią. Ale tak chwalony styl gry przynosi również wiele problemów.

W eliminacjach Chilijczycy stracili aż 25 bramek, choć aż 10 z nich w pierwszych trzech meczach - gdy trenerem był jeszcze Claudio Borghi. Towarzyski mecz z Niemcami pokazał dobitnie, iż Chile ma problem z wykorzystywaniem stworzonych okazji podbramkowych; "La Roja" często jest dużo bardziej efektowna niż efektywna. A w jednym z ostatnich sparingów przed MŚ Egipcjanie pokazali, jak można wykorzystać słabości Chilijczyków, którzy grają bardzo wysuniętą linią obrony. Egipcjanie bez trudu zdobyli jeszcze w pierwszej połowie dwa gole po prostopadłych podaniach za obrońców, choć Chile po przerwie odpowiedziało... trzema.

To najlepiej pokazuje ich nastawienie - nieważne ile goli nam strzelicie, zawsze będziemy starać się zdobyć o jednego gola więcej. Nie wiadomo, czy gotowy do gry jest Arturo Vidal, "Messi wśród pomocników", jak określa go Sampaoli. Jego brak byłby poważnym ciosem. Mimo że jest środkowym pomocnikiem, wraz z Eduardo Vargasem był najlepszym strzelcem tej reprezentacji w eliminacjach (5 goli).

Gdyby jego zabrakło, ciężar oczekiwań Chilijczyków spocząłby na Vargasie właśnie - który w reprezentacji jest zupełnie innym piłkarzem aniżeli w klubach - Alexisie Sanchezie z Barcelony oraz Jorge Valdivii z Palmeiras, pełniącego rolę rozgrywającego. Umiejętności techniczne oraz uniwersalność i agresja - to główne cechy, jakie muszą posiadać wybrańcy Sampaolego. Jego podopieczni w eliminacjach dostali cztery czerwone kartki, najwięcej w strefie CONMEBOL. Sampaoli ma do wyboru dwie formacje; 3-4-1-2 lub 4-1-2-1-2, w zależności od rywala oraz przebiegu meczu. I to formacja jest największą niewiadomą.

U Australijczyków będzie to prawdopodobnie bardziej klasyczne 4-2-3-1 lub 4-3-3. To najniżej sklasyfikowany zespół, który dostał się na mundial (59. pozycja w rankingu FIFA) i w Brazylii nie nastawiają się na osiągnięcie sukcesu. Już jedno zwycięstwo byłoby sporym sukcesem - w historii MŚ mają ich dwa, jedno odniesione w 2006 roku z Japonią, inne w 2010 roku z Serbią.

Dla nich trzy mecze z tak silnymi rywalami to kolejny etap nauki - między innymi dlatego ich trener Ange Postecoglou nie będzie murował bramki, stawiając na bardziej otwarty, szybki i bezpośredni futbol. Do kadry wpuścił wiele "świeżej krwi", rezygnując m.in. z Marka Schwarzera czy Lucasa Neilla. Aż 13 powołanych przez niego piłkarzy ma mniej niż 10 występów w kadrze. Ich średnia wieku wynosi 25 lat, a celem jest nabranie niezbędnego doświadczenia i wygranie przyszłorocznego Pucharu Azji, rozgrywanego w Australii właśnie. Nieprzypadkowo to właśnie Postecoglou zastąpił Holgera Osiecka, który doprowadził "Socceroos" do Brazylii, lecz został zwolniony po dwóch porażkach 0-6 z Brazylią oraz Francją - dawniej przez siedem lat prowadził kadrę Australii do lat 20, później prowadził krajowe kluby.

Jego celem jest sprawienie, by za kilka lat Australia była jak Chile. - Wolałbym, by mówili o nas za jakiś czas tak, jak teraz mówią o Chile. To dobry przykład zespołu, który przez ostatnich cztery czy pięć lat ciężko pracował i teraz jest mocny - powiedział przed meczem.

Wbrew pozorom, "Socceroos" są na dobrej drodze do tego. Piłka staje się tam coraz bardziej popularna, czemu sprzyja trzeci z rzędu występ reprezentacji na mundialu. Ale na nim mają pełnić tylko rolę statystów - główną rolę zamierza przejąć Chile, mieszając szyki wśród faworytów. Jednak zanim to zrobi, musi udowodnić swoją wyższość nad Australią.

Początek wielkiego piłkarskiego święta! [ZDJĘCIA]

Jakim wynikiem zakończy się mecz Chile - Australia?
Więcej o:
Copyright © Agora SA