W piątek startuje piłkarska ekstraklasa

Ciekawa, ale czy ciekawsza niż w poprzednim sezonie? Faworytem, nawet bez Kosowskiego i Kuźby, jest Wisła z Krakowa, a kandydatem numer 1 do miana największej gwiazdy ekstraklasy - Maciej Żurawski. Czy reprezentacyjną formę odnajdą wracający zza granicy Jakub Wierzchowski i Paweł Kryszałowicz?

Wszystko, co się w tym roku w naszej ekstraklasie zdarzyło, przyćmiła afera barażowa. Dzięki niej w I lidze zagra Świt Nowy Dwór, a Szczakowianka Jaworzno rozpocznie drugoligowy sezon z minus 10 pkt. Sześciu piłkarzy Świtu dożywotnio zdyskwalifikowano. Oby była to przestroga i kibice nie musieli mówić już o niektórych meczach, że zdarzały się w nich cuda.

Nie ta kontrola

Licencje okazały się jednym wielkim niewypałem. Dla klubów miały być straszakiem (kto nie spełni wymogów, nie gra), dla kibiców - gwarantem poprawienia jakości oglądanego widowiska, dla sponsora - Canalu+ - gwarantem tego, że przekazywane pieniądze nie są "przejadane", tylko idą na wypłaty dla piłkarzy. I co? I nic. Kluby niczego się nie wystraszyły. Jedyną korzyścią z licencji są gotowe światła na stadionach w Wodzisławiu i Grodzisku oraz budowa masztów w Polkowicach, Łęcznej, Warszawie (na Polonii) i Nowym Dworze. Pozostałe sprawy wciąż są w opłakanym stanie. W Widzewie i Polonii nie ma właściwie drużyn. Piłkarze nie mają podpisanych kontraktów - grają, trenują, ale tak naprawdę nie wiedzą, na czym stoją. Nie wiadomo, kto i z czego finansuje te zespoły.

Długi nie zmniejszyły się ani o złotówkę. Niemal każdy klub jest winny duże pieniądze ZUS-owi i urzędowi skarbowemu, są zaległości wobec piłkarzy. I choć na przygotowanie i złożenie wniosków o przyznanie licencji kluby miały kilkanaście miesięcy, niektóre zrobiły to ostatniego możliwego dnia... Ugody osiągnięte z ZUS-em czy US to tylko odroczenie wyroku. Jak w tej sytuacji czują się prezesi - właściciele - tych klubów, które dostały licencje w pierwszym terminie? Pozytywnie rozpatrzono wnioski Amiki, Groclinu i Wisły Płock. Łączy te drużyny jedno - mają możnych sponsorów, których stać na I ligę. To samo można jeszcze napisać o Łęcznej (kopalnia Bogdanka), Polkowicach (miasto) i Wiśle Kraków (Tele-Fonica). Do ostatniej chwili walczyły o licencje: Legia, Polonia, Dospel, Odra i Widzew. Jak to możliwe, że PZPN dopuścił do ligi kluby, których długi grubo przekraczają roczne budżety?

Prawdopodobnie ten bałagan sprawia, że w polską piłkę wciąż nie chcą zainwestować najbogatsi, tacy jak Jan Kulczyk (zastanawiał się nad przejęciem Lecha Poznań) czy Zbigniew Jakubas (nie odkupił od Pol-Motu akcji Legii). Wycofują się sponsorzy - Legia nie będzie już grała z logo Kredyt Banku. Światełkiem w tunelu jest jedynie podpisanie umowy między Erą a Wisłą Kraków, choć w tym przypadku akurat zdecydowały świetne występy krakowian w ostatniej edycji Pucharu UEFA.

Licencje nie rozwiązały też problemów z jakością oglądania meczów. Trzy tysiące fotelików było już niemal na każdym stadionie od dawna. Zadaszona, choćby prowizorycznie, trybuna główna - również. I nic więcej. Bo PZPN znowu poszedł na łatwiznę. Jeśli komuś czegoś brakuje - niech gra na wyjazdach! I tak np. kibic Polonii ujrzy swój zespół na Konwiktorskiej nie wcześniej niż za dwa miesiące. A wtedy drużyny Krzysztofa Chrobaka może już po prostu nie być. Kilka porażek może spowodować utracenie i tak resztek zainteresowania...

Dlaczego więc pozwolenie na grę dostali wszyscy? Bo... przyznawał je związek. Od przyszłego roku, żeby grać w piłkę, trzeba będzie spełniać kryteria już nie PZPN, ale UEFA. Wtedy oceniać wszystko będą już nie polscy koledzy-działacze z centrali. I może wtedy licencje zaczną spełniać swoją funkcję. Bo o ile w polskiej lidze grać w takich warunkach można, o tyle w pucharach - w życiu.

Rozstania i powroty

Jeśli chodzi o transfery, to nikogo nie rzuciły one na kolana. Kamil Kosowski przeniósł się do Kaiserslautern i - przynajmniej na rok - zakończył się sen o Polaku w Serie A czy Primera Division. Poza tym ligę polską na grecką zamienili: kapitan i przywódca Legii Cezary Kucharski, pomocnik tej drużyny Adam Majewski, napastnicy Marcin Mięciel (Legia) i Marcin Kuźba (Wisła Kraków) oraz obrońca Dospelu Mirosław Sznaucner. Beniaminka ligi tureckiej wybrali Marek Zając i Piotr Włodarczyk (obaj Widzew Łódź).

Do Polski z Niemiec wracają: Paweł Kryszałowicz, Jakub Wierzchowski i Andrzej Kobylański. Ten pierwszy jeszcze rok temu był najlepszym polskim piłkarzem na mundialu. Jeśli omijać go będą kłopoty zdrowotne, ma szansę znowu zostać gwiazdą nie tylko Amiki, ale i całej ekstraklasy. W powtórnym debiucie w barwach klubu z Wronek strzelił w Pucharze Polski w Bełchatowie trzy gole. To jego pierwsze bramki w oficjalnym meczu od listopada!

Wierzchowski i Kobylański zagrają w Wiśle Płock. Zespół prowadzony przez Mirosława Jabłońskiego pozyskał także Dariusza Gęsiora i Macieja Terleckiego (za darmo oczywiście). I... w pierwszym meczu tego sezonu przegrał w PP z trzecioligową Odrą Opole. Czyżby więc kolejna "powtórka z rozrywki"? Znowu do Płocka przyszli piłkarze o niezłych umiejętnościach i jest skład, który powinien zająć miejsce w czołowej szóstce, ale jak co roku będzie rozpaczliwa walka o utrzymanie i uniknięcie baraży?

Na wielkie transfery czekali kibice krakowskiej Wisły. I się nie doczekali. Bo Brasilii daleko do Kosowskiego, a Damian Gorawski nawet nie wywalczył miejsca w podstawowym składzie. Zresztą o czym tu mówić, skoro obaj przyszli z klubów, które w poprzednim sezonie z ligi spadły (Zagłębie Lubin i Ruch Chorzów)?

Wicemistrz Polski (Groclin) i trzeci zespół (Dospel) nowy sezon zaczęły od zmian trenerów. Do Grodziska, najbardziej chyba modelowego polskiego klubu, przyjechał Słowak Dusan Radolsky. I kilku nowych piłkarzy, z których najbardziej znany jest Rafał Kaczmarczyk (za darmo z Górnika). W Katowicach jest trener Edward Lorens, na nowych piłkarzy nie starczyło pieniędzy. Tam się cieszą, że stracono tylko Sznaucnera, a zostali m.in. Jacek Kowalczyk i Marcin Bojarski.

Legia zmieniła trenera (Dariusz Kubicki) i zatrudniła nowego dyrektora (Jerzy Engel). Nowi piłkarze przyszli za darmo, ale tylko jeden z nich - Garcia - będzie miał miejsce w podstawowej jedenastce. I to też tylko dlatego, że działacze są zdeterminowani, by sprzedać za pół miliona euro Stanko Svitlicę. Determinacja jest tak wielka, że piłkarz nie pojechał nawet na obóz przygotowawczy do Francji, tylko ćwiczył indywidualnie i czekał na sygnał, że jest oferta z Zachodu.

Z innych klubów bardzo ciekawy wydaje się Lech, który pozyskał na lewe skrzydło Rafała Grzelaka. On i prawoskrzydłowy Łukasz Madej to ci z utalentowanej młodzieży, którym najbliżej - obok chyba Sebastiana Mili - do reprezentacji Polski.

Właścicielem Górnika Zabrze został Marek Koźmiński. To także znak czasów, tyle że "Koza" sam drużyny nie utrzyma. Czy z racji tego, że grał we Włoszech i jest prężnym biznesmenem, łatwiej mu będzie o pozyskanie sponsorów?

Beniaminkowie poza kameralnymi stadionami (w Łęcznej o wiele ładniejszy) nie powinni wiele więcej wnieść do polskiej ligi. Tak samo jak Świt. Marzeniem każdej z tych drużyn - oraz Widzewa i Polonii - będzie utrzymanie się w ekstraklasie.

Kto zostanie mistrzem Polski?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.