Cypryjczycy szykują się na Wisłę

Tylko odzyskanie okupowanej północy jest na Cyprze ważniejsze od futbolu. Nawet w odległej od Nikozji o 55 km Larnace wszystkie szanujące się tawerny i puby już od niedzieli zapraszają na oglądanie rewanżu Omonii z Wisłą.

Mieszkańcy wyspy Afrodyty pragną jak najszybciej przystąpić do Unii Europejskiej, bo liczą na to, że pod banderą UE wyspa znowu zostanie scalona. - Mamy nadzieję, że za niespełna rok, w trzydziestą rocznicę inwazji nie będzie tu już wojsk tureckich. Unia nie pozwoli na to, aby któryś z jej krajów był okupowany - przekonuje siebie i nas 50-letni Chris, właściciel jednoosobowej firmy transportowej, który w 1974 r. musiał uciekać z rodzinnej Famagusty. Zostawił tam cały dobytek i pięć dobrze prosperujących firm. Chris zwraca uwagę, że odkąd runął mur berliński, Nikozja pozostaje jedyną stolicą na świecie podzieloną zasiekami.

Kierowca łatwo daje się odciągnąć od polityki, gdy tylko słyszy o piłce nożnej. - O, Omonia! Przecież to mój ulubiony klub. Zresztą większość Cypryjczyków powie ci to samo - zapewnia.

Porażka 2:5 w pierwszym meczu z Wisłą pognębiła mieszkańców Nikozji i Larnaki. Jeszcze długo po zakończeniu transmisji można było zobaczyć obrazek - siedzący bez nadziei mężczyźni z głową schowaną w rękach. - Na drugi dzień zamówiłam w barze sok, kelner przyniósł mi go, po czym zabrał i powiedział: "Aha, przecież ty jesteś z Polski". Na szczęście żartował - opowiada Katarzyna, rezydentka z biura turystycznego.

Ale Chris zapewnia, że czas goi rany: - Dlaczego miałbym nie oglądać rewanżu? Przecież może to być ostatni występ w pucharach naszej drużyny.

Podobnie myślą chyba inni mieszkańcy wyspy. "Omonia - Wisła w klimatyzowanym lokalu!" - wielki napis kredą na czarnej tablicy przed tawerną nie pozostawia wątpliwości.

- Stadion Omonii ma piękną murawę, ale podczas jego budowy ktoś zapomniał o klimatyzacji - śmieje się Chris. - Oj! Będą się musieli wasi i nasi chłopcy napocić. - Upały nam niestraszne - zapewnia jednak Maciej Żurawski, najlepszy gracz w pierwszym meczu.

- W środę będziecie płakać, bo dostaniecie 4:0 - przekomarza się z Polakami Jorgos, hotelowy portier w malowniczym Protaras. W młodzieżowym kurorcie Ayia Napa spotykamy prawdziwego fanatyka Omonii, 17-letniego Panicosa. - Nie opuściłem żadnego meczu Omonii od trzech lat - chwali się Panicos. - Po pierwszym meczu w Krakowie przestałem marzyć o Lidze Mistrzów. Chciałbym tylko, aby chłopaki pokonali waszą drużynę chociaż 1:0. Omonia słynie z najlepszej obrony na całej wyspie, ale co z nią zrobili napastnicy... jak oni się nazywają... No, Żurawski i Frankowski. Aż żal było patrzeć. Po prostu Wisła to zespół o klasę lepszy.

Tymczasem w Krakowie trwa lizanie ran po porażce z Arką Gdynia w 1/16 Pucharu Polski. Mirosław Szymkowiak jest potłuczony. W poniedziałek nie trenował, ale do środy powinien wydobrzeć. - W każdym razie Mirek jedzie z nami na Cypr - powiedział nam trener Henryk Kasperczak.

W kadrze zabraknie Grzegorza Patera, który ma problemy z mięśniem dwugłowym i zostanie w Krakowie. Zastąpi go na prawym skrzydle Damian Gorawski. W tej sytuacji atak zostanie uzupełniony Pawłem Brożkiem, który ostatnio trenował w drużynie rezerw. Wisła we wtorek rano odleci z podkrakowskich Balic do Wiednia, a stamtąd do Larnaki. Oficjalny trening wiślacy przeprowadzą jutro o godz. 20 czasu cypryjskiego (19 w Polsce).

- Liczę na to, że wasi chłopcy nieswojo będą czuli się w duchocie panującej w Nikozji - nie kryje Panicos. - Co z tego, że Rainer Rauffmann ma już 36 lat. Na Cyprze gra już od sześciu sezonów, więc do upałów zdążył się przyzwyczaić.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.