Dariusz Wołowski: Wykorzystać losowanie

Wiemy, że bez uśmiechu losu polski zespół do Ligi Mistrzów przebić się nie może.

W ostatnich dwóch latach na drodze Wisły i Legii stawała Barcelona i prawdę mówiąc szanse na jej pobicie były takie, jakie ma dziś reprezentacja Polski na mistrzostwo Europy. Tegoroczny werdykt losu - Anderlecht lub Rapid Bukareszt przyjęliśmy z ulgą.

Szanse są, tyle, że dużą ich część krakowski klub sam sobie odebrał. Strata Kuźby i Kosowskiego, kontuzja Głowackiego, konflikt z Uche to dla mistrza Polski problemy fundamentalne. Zwłaszcza odejście kapitana i lidera zespołu (Kosowskiego) do słabego niemieckiego klubu - Kaiserslautern i to w czasie, gdy Wisła szykuje się do najważniejszego egzaminu - pokazuje z jak nielogicznymi problemami musi się borykać nasza piłka. W dodatku w czasie, gdy wszyscy rywale zbroją się pospiesznie, bo start w Champions League to fundament sportowego i finansowego sukcesu.

Tymczasem Wisła zdaje się dziś być na równi pochyłej. To już nie jest ten zespół, który błyszczał w Pucharze UEFA grając dobrze, pięknie i z entuzjazmem. Teraz po entuzjazmie nie ma śladu. Dlatego porażka w sparingu z Metz 0:4 nie powinna być potraktowana jak przypadek, ale sygnał alarmowy. Trzeba pozbierać nadwątlone siły i wykorzystać to losowanie. Żeby po meczach z Anderlechtem nie trzeba było sobie powiedzieć: "tym razem to szansa była naprawdę".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.