Trener Montpellier w pielgrzymce do Lourdes

29 stycznia po porażce na własnym boisku z Ajaccio nowy trener Montpellier Gerard Bernardet wygłosił publicznie obietnicę: ?Jeśli Montpellier utrzyma się w Ligue 1, obojętnie czy na rowerze, czy na piechotę udam się do Lourdes i zapalę świeczkę przed grotą Bernadetty de Soubirous?.

Sezon piłkarski się skończył. Montpellier zapewnił sobie utrzymanie w lidze już w przedostatniej kolejce ligi francuskiej w meczu z mistrzem Francji Olympique Lyon. Zajął 16. miejsce w Ligue 1 z 40 punktami. To zjawisko z pogranicza cudu, bo w styczniu zespół, którego trenerem był niegdyś Henryk Kasperczak, a piłkarzem Jacek Ziober, zajmował przedostanie miejsce w lidze i uzbierał ledwie 18 punktów. Perspektywy były marne, bo zespół składa się niemal wyłącznie z młodych i nieznanych zawodników (u Bernardeta w Ligue 1 zadebiutowało aż 11 piłkarzy).

Nadszedł więc czas wypełniania obietnic. W miniony poniedziałek o siódmej rano Bernardet oraz jego trzech współpracowników spod stadionu La Mosson wyruszyli w 450-kilometrową podróż do Lourdes. Trasa była podzielona na trzy odcinki. Kolarze mieli postój w Carcassonne i Salies-du-Salat. - Najgorsze było wsiąść na rower od razu po obiedzie - opowiada trener Montpellier.

Pątnicy dotarli do Lourdes w środę. Przed grotą Bernadetty czekali na nich właściciel klubu Louis Nicollin i piłkarz Serge Blanc. Wszyscy razem zapalili świeczki. Bernardet sześć. - Jak sześć zwycięstw na początek przyszłego sezonu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.