Zbigniew Boniek: Prawdą jest tylko to, że Mancini ma największe szanse, by prowadzić Inter w następnym sezonie. Ale i to nie jest przesądzone. Jeśli Inter zagra dobrze w trzech ostatnich meczach ligowych i nie da się wyprzedzić w lidze Milanowi oraz awansuje do finału Champions League [rywalem w półfinale jest AC Milan - red.], to Cuper prawdopodobnie zostanie.
- Rozmawiałem niedawno z pracującym dla Interu Giacino Facchettim. I wiem, że są szanse na ten transfer. Ale na razie nie ma żadnych konkretów. Wiele będzie zależało od ceny.
- To za dużo. Przy takich klubach jak Inter, Milan czy Juventus spekulacji transferowych jest mnóstwo. Ale dopóki nie zostaną podpisane umowy, nie ma nic pewnego.
- Tak. Ale nigdy nie było prawdą, że Juve interesuje się "Olim". To rzeczywiście była gra menedżerska, chcieli wywołać we Włoszech zainteresowanie wokół Emmanuela. W sprawie Kosowskiego jest więcej prawdy, ale my czasem za szybko przechodzimy z nadziei w pewność.
- Wszystko zależałoby od niego. On musi ciągle nad sobą pracować, nie może schodzić poniżej pewnego poziomu. Możliwości ma ogromne, ale rozrzut między meczami bardzo dobrymi a średnimi jest u Kamila za duży. On ma możliwości, bazę do tego, by osiągnąć w futbolu strasznie dużo. Musi jednak zmienić mentalność, całe życie podporządkować futbolowi, treningowi... Gdyby już znalazł się w Interze, byłby jednym z 20-25 zawodników do grania. Musiałby bardzo szybko nauczyć się języka, wchodzić do szatni, żartować z siebie, kolegów. Po prostu tu żyje się piłką 24 godziny na dobę.
- Możliwości ma wielkie, ale nie zawsze je pokazuje, wykorzystuje. Czasem brak mu koncentracji.
- Nie. W Juventusie, Milanie czy Interze jest wielu gorszych zawodników niż Kamil. Owszem, częściej siedzą na ławce rezerwowych niż grają, ale tu są. I Kosowski piłkarsko też dałby sobie radę. Mógłby grać w Serie A, ale uzależnione jest to od mnóstwa spraw. To, że Mancini go ceni, to jeszcze nie wszystko. Droga do Włoch jeszcze daleka.
- Wiem. Ale też wątpię, by Francuzi zapłacili za niego tyle, ile chce Wisła.