Boniek o transferze Kosowskiego: Droga daleka

To, że Mancini ceni Kosowskiego jako piłkarza, to fakt. Ale daleko jeszcze do tego, by Kamil podpisał kontrakt z Interem, choć nie jest to nierealne, jak w przypadku zamieszania z rzekomym transferem Olisadebe do Juventusu - mówi były trener reprezentacji Polski

Robert Błoński: "La Gazzetta dello Sport" napisała, że jeśli Roberto Mancini zostanie trenerem Interu Mediolan, to jego pierwszym krokiem będzie transfer Kamila Kosowskiego.

Zbigniew Boniek: Prawdą jest tylko to, że Mancini ma największe szanse, by prowadzić Inter w następnym sezonie. Ale i to nie jest przesądzone. Jeśli Inter zagra dobrze w trzech ostatnich meczach ligowych i nie da się wyprzedzić w lidze Milanowi oraz awansuje do finału Champions League [rywalem w półfinale jest AC Milan - red.], to Cuper prawdopodobnie zostanie.

A co z transferem Kosowskiego?

- Rozmawiałem niedawno z pracującym dla Interu Giacino Facchettim. I wiem, że są szanse na ten transfer. Ale na razie nie ma żadnych konkretów. Wiele będzie zależało od ceny.

Wisła chce pięć milionów euro.

- To za dużo. Przy takich klubach jak Inter, Milan czy Juventus spekulacji transferowych jest mnóstwo. Ale dopóki nie zostaną podpisane umowy, nie ma nic pewnego.

Kiedyś podobno Juventus chciał kupić Emmanuela Olisadebe. Cały szum wywołali agenci piłkarza...

- Tak. Ale nigdy nie było prawdą, że Juve interesuje się "Olim". To rzeczywiście była gra menedżerska, chcieli wywołać we Włoszech zainteresowanie wokół Emmanuela. W sprawie Kosowskiego jest więcej prawdy, ale my czasem za szybko przechodzimy z nadziei w pewność.

Czy Kosowski dałby sobie radę w Serie A?

- Wszystko zależałoby od niego. On musi ciągle nad sobą pracować, nie może schodzić poniżej pewnego poziomu. Możliwości ma ogromne, ale rozrzut między meczami bardzo dobrymi a średnimi jest u Kamila za duży. On ma możliwości, bazę do tego, by osiągnąć w futbolu strasznie dużo. Musi jednak zmienić mentalność, całe życie podporządkować futbolowi, treningowi... Gdyby już znalazł się w Interze, byłby jednym z 20-25 zawodników do grania. Musiałby bardzo szybko nauczyć się języka, wchodzić do szatni, żartować z siebie, kolegów. Po prostu tu żyje się piłką 24 godziny na dobę.

A piłkarsko by pasował?

- Możliwości ma wielkie, ale nie zawsze je pokazuje, wykorzystuje. Czasem brak mu koncentracji.

Jest Pan zaskoczony, że Inter chce Kosowskiego?

- Nie. W Juventusie, Milanie czy Interze jest wielu gorszych zawodników niż Kamil. Owszem, częściej siedzą na ławce rezerwowych niż grają, ale tu są. I Kosowski piłkarsko też dałby sobie radę. Mógłby grać w Serie A, ale uzależnione jest to od mnóstwa spraw. To, że Mancini go ceni, to jeszcze nie wszystko. Droga do Włoch jeszcze daleka.

Kosowskiego chce także Olympique Lyon.

- Wiem. Ale też wątpię, by Francuzi zapłacili za niego tyle, ile chce Wisła.

Copyright © Agora SA