Polska gra dziś z San Marino

Jacek Zieliński, Mirosław Sznaucner, Marcin Burkhardt, Maciej Żurawski - to cztery zmiany w drużynie Pawła Janasa na mecz z San Marino w porównaniu z jedenastką, która zagrała przeciwko Węgrom.

W dwóch poprzednich meczach eliminacyjnych w kraju kadra gola nie strzeliła (0:1 z Łotwą i 0:0 z Węgrami). W San Marino wygrała 2:0, zdobywając bramki w ostatnich 20 minutach. - Jak nie wygramy w Ostrowcu, to będzie wstyd na całą Europę. Stracimy szanse na awans. Nie, ja nie dopuszczam do siebie takiej myśli - zapowiada Jacek Bąk. Co więc zrobi trener Paweł Janas, by Polska zwyciężyła?

Zmiana pierwsza, czyli ustawienie

Polska zagra trójką obrońców (z Węgrami czwórką w linii), czwórką pomocników (z Mirosławem Szymkowiakiem jako rozgrywającym) i trójką napastników (z tym, że Marcin Kuźba albo Maciej Żurawski mają cofać się po piłkę, grać bliżej drugiej linii). - Zagram trójką z tyłu, bo San Marino wystawia tylko jednego napastnika - mówi selekcjoner. - Czterech pomocników wystarczy, boczni, czyli Zając i Kosowski, mnie nie zawiedli w Chorzowie. Wymieniam środek, ale nie dlatego, że Kałużny czy Świerczewski zawalili. Chcę sprawdzić inny wariant.

Zmiana druga, czyli Zieliński za Hajtę

Janas: - Tomek wyjechał po meczu w Chorzowie do Niemiec, był mi potrzebny na to jedno spotkanie, bo Jacek Zieliński leczył uraz. W środę "Zielek" zagra jako ostatni, Jacek Bąk bliżej prawej strony. Ale i tak jeden z nich będzie miał za zadanie włączać się do gry ofensywnej. Dwóch ma zostawać z tyłu i asekurować.

Zmiana trzecia, czyli Sznaucner za Stolarczyka

Janas: - Chcę sprawdzić drugiego lewego obrońcę w kadrze. Na tę zmianę nie miała wpływu postawa Maćka w Chorzowie. Sznaucner w meczu z Macedonią zagrał nieźle, ale wtedy to był skład z ligi polskiej. Zobaczę, jak spisze się na tle zawodników z klubów zagranicznych.

Zmiana czwarta, czyli środek pola

Janas: - Radek Kałużny jest chory i opuścił już Starachowice. Piotrek Świerczewski usiądzie w rezerwie. W meczu z Węgrami potrzebowałem "walczaków" w tym miejscu, bo miała być ostra walka. Teraz dam szansę Burkhardtowi i wreszcie ustawię Mirka Szymkowiaka tam, gdzie zawsze chciałem - jako ofensywnego, środkowego pomocnika. Rozgrywającego. Liczę, że pogra piłką, umiejętnie ją przetrzyma i - co najważniejsze - dogra do napastników. On to umie. Gdyby Baszczyński był zdrowy, Szymkowiak już z Węgrami grałby w środku. Nie miałem alternatywy, a wystawienie Marcina Wasilewskiego z prawej strony w sobotę było moim zdaniem zbyt ryzykowne.

Ze Świerczewskiego czy Kałużnego nie rezygnuję. Ale i tak w środę by nie grali. Wciąż szukam zawodników do środka pola. Powiem szczerze, że w spotkaniu sobotnim bałem się wystawić Burkhardta. Nie wiedziałem, czy wytrzyma presję, nie wystraszy się tylu kibiców. Nie chciałem go "spalić". Wolę spokojnie go wprowadzać do zespołu, niż jednym zbyt gwałtownym ruchem przekreślić go na przyszłość. Miałem go powołać na zgrupowanie przed Węgrami, ale uznałem, że lepiej niech gra w młodzieżówce, niż w sobotę siedzi na ławie.

Zmiana piąta, czyli powrót Żurawskiego

Janas: - Rozmawiałem z nim. Poprosiłem, by ligę i Wisłę zostawił w hotelu przed meczem i wreszcie się odblokował. Nie myśl o tym, że w lidze strzelasz, a w kadrze nie. Próbuję robić wszystko, by zapomniał o klubie... W ostatnich pięciu meczach kadry, w których grał, gola nie strzelił. Ale ja w niego wierzę. I w to, że się odblokuje.

Reszta: ta sama i mamy nadzieję, że lepsza

Oś drużyny stanowią w tej chwili: Dudek, Bąk, Kosowski i Olisadebe. - Liczę, że wyklaruje mi się jeszcze zawodnik do środka pola. To najważniejsze. Może Szymkowiak? - mówi Janas.

Olisadebe zagra dziś jako najbardziej wysunięty napastnik. Janas rozmawiał z nim po meczu z Węgrami. - Popłakał się, aż ja się wzruszyłem i żal mi się go zrobiło - wspomina trener. - Siedział i przeżywał te niewykorzystane sytuacje. Tak, jakby winę za ten remis ponosił tylko on. Wziąłem go na bok i pocieszałem. Przypomniałem, że poprzednie eliminacje to on nam sam wygrał. Teraz nie trafił, bo tak się zdarza. Powiedziałem, że gole ma strzelać nie tylko on, a jeszcze paru innych zawodników. Wciąż ma moje pełne poparcie i uważam, że jest w lepszej formie niż kiedyś. Teraz nic go nie boli, trenował cały czas. A gole wrócą.

Z prawej strony zostaje na San Marino Marcin Zając. - Liczę na jego szybkość. Ale nie po to też powoływałem z Herthy Bartka Karwana, żeby go w ogóle nie zobaczyć. Też dam mu szansę - podkreśla Janas.

Najważniejsze, czyli jak wygrać z San Marino

Janas: - W poniedziałek obejrzeliśmy fragmenty meczu Węgry - San Marino, gdzie do przerwy było 0:0. Nie zlekceważymy ich, patrzyłem zawodnikom w oczy. Podchodzą do tego meczu poważnie. Kluczem do zwycięstwa będą ataki skrzydłami, od tego powinna zaczynać się większość akcji. Bo w środku będzie gęsto. Najważniejszy będzie pierwszy gol. Im szybciej zdobędziemy bramkę, tym drużyna będzie grała spokojniej. Zawodnicy będą mieli strzelać zza pola karnego tyle, ile się da. Może wykorzystamy jakiś stały fragment gry? Dla San Marino najważniejsze jest przegrać jak najmniejszą różnicą goli. A my musimy wygrać.

Wspomnienia, czyli węgierski koszmar

Janas: - Z soboty na niedzielę nie spałem wcale. Z niedzieli na poniedziałek - też. Dopiero dziś udało się zasnąć. Bo co się położyłem, myślałem: "mogłeś to zrobić tak, a to inaczej". Może trzeba było wprowadzić Krzynówka na lewą stronę, może także Żurawskiego do ataku? Zdecydowałem się przesunąć Hajtę i Tomek omal nie miał asysty. Ale i tak uważam, że ten pomysł się nie udał. Myślałem jednak, za kogo ma wejść Żurawski. Kuźby ciągle potrzebowałem do tego, by ktoś przytrzymał piłkę, rozegrał, przyjął tyłem do bramki... "Żuraw" taki nie jest. On wszedłby do środka, gdzie i tak był tłok. Myślałem też, czy nie wymienić - na Maćka - któregoś ze środkowych pomocników. Ale z kolei Węgrzy grali w środku trójką. Mogliby stworzyć niebezpieczną przewagę i skontrować.

Szansa na awans jeszcze jest, ale będzie coraz trudniej. Wielu twierdzi, że w naszej grupie łatwiej wygrywać na wyjazdach. Nie wiem, na razie tylko Łotwa zwyciężyła w Polsce. W meczu Węgry - Szwecja najlepszy dla nas byłby remis. Ale ja nie oglądam się na innych. Patrzę na swój zespół i na to, że trzeba zacząć strzelać gole.

Copyright © Agora SA