Katar kupił mundial?

Były prezydent Francji Nicolas Sarkozy, szefowie FIFA i UEFA, prezes Barcelony oraz m.in. Zinedine Zidane mieli pomagać w wyborze Kataru na gospodarza mistrzostw świata w 2022 roku

"Mundial 2022. Qatargate" - kilkunastostronicowy raport, który czyta się jak powieść szpiegowską, opublikował we wtorek magazyn "France Football". "Tyle brudu, co złota" - wprowadza gazeta na wstępie artykułu w klimat artykułu.

"To wyjątkowe śledztwo. Rzuca światło na nieprawe praktyki, brudne układy, konflikty interesów, zdrady między przyjaciółmi. Przyznanie przez FIFA organizacji mistrzostw świata 12 lat przed imprezą było bez wątpienia złym sygnałem. Nijak nie pasowało do logiki sportowej, historycznej, geograficznej, ale odpowiadało ekonomicznej w ścisłym rozumieniu tego słowa".

Śledztwo nie ma granic

Zwycięstwo Kataru w wyścigu po organizację MŚ od początku budziło wątpliwości. W grudniu 2010 roku FIFA zarządziła, że wybierze równocześnie dwóch gospodarzy - na lata 2018 i 2022. Wygrana Rosji w wyścigu o ten pierwszy turniej wywołała pewne zastrzeżenia, ale mimo wszystko chodziło o kraj, który odnosi sukcesy w futbolu - ZSRR było mistrzem Europy w 1960 roku, kluby rosyjskie sięgały po kontynentalne trofea.

Ale Katar? To dosłownie piłkarska pustynia, państwo bez żadnych sportowych tradycji. Do tego organizacja mistrzostw w dotychczasowym terminie, czyli w czerwcu, oznacza grę w 50 - stopniowym upale. Mimo tych zastrzeżeń Katar wygrał. Pokonał Australię, USA. "Kupili mundial - napisał w e-mailu sekretarz generalny FIFA Jerome Valcke do ówczesnego wiceprezydenta światowej federacji Jacka Warnera.

W tej sprawie toczy się już śledztwo, całkiem możliwe, że Katar straci mistrzostwa. W ubiegłym roku FIFA nominowała Michaela Garcię na stanowisko prezydenta komisji etycznej. Garcia jest byłym prokuratorem federalnym w dystrykcie nowojorskim, wiceprezydentem Interpolu w USA. Do pomocy wziął byłego pracownika CIA Jamesa L. Pavitta i FBI Louisa Freeha.

- Śledztwo zajmuje mi więcej czasu, niż myślałem. Idzie nam bardzo dobrze i nie ma żadnych granic - powiedział "FF" Garcia, który wziął pod lupę spółkę ISL zajmującą się w FIFA marketingiem i odpowiedzialną za promocję mistrzostw świata w 2018 i 2022 roku. Własne śledztwo poprowadzili również dziennikarze "FF".

Zidane, Guardiola, Batistuta...

Śledczy za kluczowe uznali pozbycie się Mohammeda bin Hammama, który dwa lata temu był kandydatem na stanowisko szefa FIFA. W grudniu 2012 roku Katarczyk został zwolniony ze stanowiska prezydenta azjatyckiej federacji, dostał dożywotni zakaz sprawowania funkcji w świecie sportu. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu nie znalazł bezpośredniego dowodu na podejrzaną działalność bin Hammama, ale uznał za niestosowną jego wizytę podczas kongresu karaibskiej federacji. Okazało się, że każdy z uczestników kongresu dostał czek na 40 tys. dol. Czy nie była to zapłata za głosy oddane na Katar w grudniu 2010 roku? - pyta "FF".

W dochodzeniu pojawiły się jednak nazwiska bardziej znane w piłkarskim światku - m.in. Pep Guardiola (były trener Barcelony, przyszły Bayernu) oraz Zinedine Zidane, legenda francuskiej piłki. Korupcję trudno im zarzucić, ale ich lobbowanie na rzecz Kataru było oczywiste. Informator magazynu powiedział o 33,75 miliona euro przeznaczonych na promocję kandydatury w 2010 r. Pieniądze trafiły do "biednych" federacji, często pod pretekstem budowy ośrodków treningowych, nowych boisk. Oprócz tego sowicie opłacani byli ambasadorzy mundialu. Guardiola i Zidane za popieranie kandydatury otrzymali od 11 do 25 mln euro. "Tylko" po 5,5 mln dostali Gabriel Batistuta, Roger Milla, Bora Militunović, Ronald de Boer.

Jak w organizacji mafijnej

Dziwne są też związki z Katarczykami prezesa Barcelony Sandro Rossella, a brudne byłego szefa brazylijskiej federacji Ricardo Teixeiry. Ten drugi za malwersacje finansowe musiał opuścić ojczyznę, mieszka dziś na Florydzie. Ale przed udaniem się na emigrację podpisał kontrakt na sprzedaż praw do organizacji meczów reprezentacji Brazylii ważny do 2022 roku. Umowa została zawarta w Doha.

Z kolei Rosell pierwszy raz w historii dopuścił do sprzedaży powierzchni reklamowej na koszulkach Barcy. Wykupiła ją Qatar Airways za 171 mln euro na pięć lat. Wcześniej odsprzedał własną firmę organizującą imprezy sportowe Katarczykom, choć wielokrotnie wmawiał hiszpańskim mediom, że chodzi o przedsiębiorstwo w Arabii Saudyjskiej.

Raport "FF" nie pozostawia też złudzeń w sprawie ofensywy Katarczyków we Francji. W 2011 roku wykupili klub Paris Saint-Germain, do tej pory zainwestowali tylko w transfery nowych piłkarzy ponad 250 mln euro. Stworzyli we Francji kanał sportowy BeinSport stanowiący konkurencję dla rodzimej stacji Canal+. Wszystko miało odbyć się przy poparciu prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, który spotkał się na przyjęciu z księciem Taminem bin Hamadem al-Thanim i osobiście namawiał go do inwestycji w PSG, któremu kibicuje.

Od 2012 roku w firmie Qatar Sports Investments pracuje syn Michela Platiniego, wzięty prawnik Laurent. Jest również jednym z szefów Burrda Sport, odzieżowego przedsiębiorstwa coraz śmielej wkraczającego na sportowy rynek (ubiera piłkarzy Nicei, rugbistów Biarritz i Tulonu).

- Wszystko, co dzieje się przez ostatnie lata w FIFA, jest kulturą zabrudzonego sportu. Nieważne, kto zajmuje stanowisko prezesa, ważne, że są pieniądze. Wszystko tu jest organizowane jak w organizacji mafijnej. To jest cechą systemu FIFA - podsumował materiał "FF" Guido Tognoni, działacz szwajcarski, który odszedł ze światowej federacji w 2003 roku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.